Kiedy mówimy o tzw. księstwach naddunajskich, czyli Mołdawii i Wołoszczyźnie, spotykamy się z nazwami hospodarstwo i województwo, ich władców zaś zwiemy nie książętami, ale hospodarami lub wojewodami. Owszem, w tekstach łacińskich możemy znaleźć tytuł „princeps Moldaviae” czy „princeps Valachiae”, co odpowiada naszemu „książę”. Jest to jednak wtórna latynizacja tytułu, nieznanego ówczesnej Europie. A przynajmniej – poprawmy się – Europie łacińskiej, do której należała też Polska.
Miron Costin, znany mołdawski polityk, historyk i polonofil z XVII w., w swym dziele „Chronika ziem mołdawskich i multańskich”, opisując tytuły, jakich używali władcy Mołdawii i Wołoszczyzny, podał następujące: „My, z Bożej łaski wojewoda i hospodar ziem mołdawskich” oraz podobny: „My, z Bożej łaski wojewoda i hospodar Ziemie Uhrowłachijskiej”. Skąd taka „dziwna” tytulatura?
Otóż, dowodzi ona silnych wpływów słowiańskich u początków tworzenia się obu państw w XIII-XIV w. Sami Rumuni należeli do kręgu kultury bizantyńskiej, która oddziaływała na nich poprzez słowiańskich pośredników – Bułgarów i Rusinów. Kiedy zatem tworzyli swoje państwa, przyjęli słowiańskie tytuły. Hospodar – który odpowiada używanemu na Rusi i w Państwie Moskiewskim „Hosudar” – kojarzy nam się oczywiście z gospodarzem. Jest to skojarzenie słuszne, aczkolwiek współczesny sens tego słowa w języku polskim może zacierać jego dawne znaczenie, właściwe dla zrozumienia tytulatury mołdawskiej i wołoskiej. Nie chodzi tu mianowicie o gospodarza – zarządcę, ale o pana. Słowiańskie gospod znaczyło właśnie pan, a pisane z wielkiej litery odnosiło się bezpośrednio do Boga. Stąd hospodar, to po prostu pan – ziemi mołdawskiej albo wołoskiej.
Nad tytułem wojewody nie musimy zbytnio się rozwodzić, jest on bowiem czytelny. Jego słowiański rodowód jest oczywisty. Tytuł ten wszakże budzić nasze zdziwienie w kontekście użycia go do samodzielnego władcy, gdy nam kojarzy się on z osobą administrującą powierzonym jej terytorium przez króla. Tak rozumując, z trudnością akceptujemy nazywanie samodzielnego państwa „województwem mołdawskim”. Genezy tej nazwy możemy doszukiwać się w okolicznościach, towarzyszących powstaniu obu państw – pierwsi tworzący je władcy podlegali królom węgierskim i przez samych Węgrów byli traktowani trochę jak pograniczni margrabiowie, którzy mieli chronić królestwo przed Tatarami. W tym sensie ich pozycja zbliżała się do tej, którą zajmował na wpół samodzielny wojewoda siedmiogrodzki. O ile jednak Siedmiogród pozostał częścią Węgier, o tyle Mołdawia i Wołoszczyzna utworzyły szybko samodzielne organizmy państwowe. Owszem, pozostawały one często i długo w zależności lennej od Węgier, później zaś od Polski (Mołdawia) i Turcji (Mołdawia i Wołoszczyzna). W takiej sytuacji termin „wojewoda”, określający władcę, nie był znów tak daleki od jego rzeczywistego znaczenia, zwłaszcza w okresie supremacji ottomańskiej. Niemniej, w poczuciu samych władców mołdawskich i wołoskich, jak też ich poddanych, nie oznaczał on jakiejś zależności lennej.
Tytuł wojewody był zatem powszechnie stosowany, a kładziono go zwykle po imieniu władcy, czasem w skróconej formie. W języku rumuńskim „wojewoda” to „voevod” (z wymową „wojewod”) bądź krótko „vodă”. Przykładowo Iwan Podkowa, Kozak, który jesienią 1577 r. zawładnął na krótko tronem mołdawskim, pisał się „Ioan Vodă” czyli „Jan wojewoda”.
Jeśli nasze ucho nadal drażni „urzędniczy” tytuł wojewody na oznaczenie monarchy, to musimy pamiętać o faktycznej pozycji władców obu państw w epoce nowożytnej. W ciągu XVI i XVII w., w miarę jak słabła pozycja władców mołdawskich wobec Porty Ottomańskiej, przekształcili się oni faktycznie z udzielnych monarchów w mianowanych i odwoływanych przez sułtana zarządców. Bywało, że jeden i ten sam człowiek mógł kilka razy pełnić „urząd” hospodara zarówno w Mołdawii, jak i w sąsiedniej Wołoszczyźnie. Do takich wojewodów należał m.in. Radu Mihnea, którego Turcy mianowali w 1611 r. hospodarem Wołoszczyzny, a w 1616 r. przenieśli do Mołdawii. Odwołany stąd w 1619 r., rok później znów objął tron na Wołoszczyźnie, by po trzech latach zostać przeniesionym do Mołdawii, gdzie zmarł w 1626 r. Jego syn Aleksander był już wtedy hospodarem wołoskim (1623-1627), a w 1629 kupił sobie u Turków władzę w Mołdawii, skąd wszakże został rychło odwołany (1629-1630). Podobnie toczyły się losy Jerzego Duki (współczesnego Janowi III Sobieskiemu). Został on w 1665 r. hospodarem Mołdawii, lecz utracił władzę po roku. Powrócił w 1668 i rządził aż do 1672 r., kiedy to sułtan Mehmed IV zdetronizował go za nadużycia przy organizowaniu zaopatrzenia dla armii osmańskiej, idącej na Polskę. Nie przeszkodziło to Jerzemu Duce uzyskać w 1674 r. tron wołoski, skąd w 1678 przeniósł się znów do Mołdawii. Wzięty do niewoli przez Polaków w 1683 r., zmarł dwa lata później w Polsce. Kiedy obserwujemy takie roszady na tronach mołdawskim i wołoskim, to przychodzi nam na myśl, że zgoła trwalsza była pozycja „zwykłego” wojewody w Rzeczypospolitej, który mógł tylko awansować na wyższy urząd.
Dodajmy na zakończenie, iż oba słowiańskie tytuły władców mołdawskich i wołoskich przetrwały we współczesnej historiografii rumuńskiej, z tym, że o ile „voevod” pozostał w nie zmienionej formie, to „hospodara” zastąpiono jego rumuńskim odpowiednikiem łacińskiego pochodzenia: „domn”. Niemniej, znaczy on dokładnie to samo, co hospodar – domn (domnul) Ţării Moldovei to hospodar ziemi mołdawskiej.