Hrabia Ernest Rüdiger von Starhemberg (1635 – 1701), generał – feldmarszałek austriacki przeszedł do historii głównie jako komendant i obrońca Wiednia, obleganego przez Turków od 9 lipca do 11 września 1683 r. Jakkolwiek stolica państwa habsburskiego w 2 połowie XVII w. miała stosunkowo silne fortyfikacje, to znaczna ich część okazała się przestarzała. Załoga miasta liczyła w sumie ok. 16 tysięcy ludzi (wliczając w to piechurów, regiment kirasjerów, milicję miejską, mieszkańców i studentów), a więc niezbyt dużo dla obsadzenia długich fortyfikacji. Natomiast artyleria była silna: 312 dział ( w tym 94 ciężkich), 7500 cetnarów prochu oraz niezliczone kule działowe, kartacze i granaty ręczne.
Starhemberg, oficer o długim stażu służby, uczestnik wojny ze Szwecją w latach 1657 – 1660 (walczył wówczas m. in. na terenie Polski), cechował się dużą odwagą, temperamentem, energią i uporem. Bezpośredni w stosunkach z podwładnymi, potrafił utrzymywać żelazną dyscyplinę i zwalczał wszelkie zaniedbania w służbie, sam dając właściwy przykład. I tak np. sam wciąż obchodził zagrożone odcinki, w przerwach tureckiego szturmu obserwował z wieży katedry św. Stefana poruszenia przeciwnika. Szczególnie silne walki miały miejsce wzdłuż ramienia Dunaju: wówczas (w początku sierpnia) hrabia przeprowadził skuteczną akcję rybaków i marynarzy, która zniszczyła nieprzyjacielską przeprawę i zmniejszyła zagrożenie na odcinku nadrzecznym. Aby uniemożliwić Turkom niespodziewany atak w nocy, komendant nakazał zgromadzić na bastionach znaczna ilość beczek z olejem, smołą, żywicą i łojem oraz nasmołowanych gontów, które po podpaleniu miały być zrzucane do fosy, oświetlając szturmujących. Kiedy 25 sierpnia Turcy rozpoczęli zakładanie miny pod bastionem Löbl, nakazał wypad, w efekcie którego udało się, choć ze znacznymi stratami, zatamować prace w chodnikach minowych. Sytuacja była poważna : obok strat bojowych szalała dezynteria, wzrastała śmiertelność, zaczęło brakować amunicji i żywności. Szczęśliwie dotrwano do momentu odsieczy, która dotarła do miasta 11 września.
Zasługi Starhemberga zostały należycie ocenione przez cesarza Leopolda I, który po bitwie ofiarował mu kosztowny sygnet, 100 tysięcy talarów, buławę marszałkowską, godność ministra stanu, a do rodowego herbu kazał dodać element w postaci wieży katedry św. Stefana. Zaś wdzięczne mieszczaństwo Wiednia uwolniło na wieczne czasy dom Starhembergów przy Wiedenstrasse od wszelkich podatków. Później, raniony pod Budą hrabia musiał powrócić do Wiednia, gdzie będąc prezesem nadwornej rady wojennej, zajmował się odtąd organizacją armii cesarskiej.
Anonimowy miedzioryt niemiecki z końca XVII w. przedstawia Starhemberga w popiersiu. W pociągłej twarzy zwracają uwagę wydatny nos, wąskie usta i bystre, głęboko osadzone oczy. To potraktowane bynajmniej nie sterotypowo oblicze okolone jest bujną fryzowaną peruką, bardzo misterną w rysunku i precyzyjnie rytowaną, podobnie jak zbroja płytowa i koronkowy żabot. Pomimo niewysokiego artystycznego poziomu ten rytowany portret zapada w pamięć.