Jak wiadomo, jednym z najważniejszych wodzów Kampanii Wiedeńskiej pamiętnego roku 1683, był książę Lotaryngii, Karol V. Jan III Sobieski, głównodowodzący w Bitwie Wiedeńskiej, uznał w nim wybitnego dowódcę. Znał go już dobrze ze słyszenia, wszak Lotaryńczyk, jak go zwano, był kilkakrotnie kandydatem habsburskim do polskiego tronu. Po raz pierwszy jego osoba pojawiła się w elekcji roku 1669, nieskutecznie, królem obrany został „Piast” – Michał Korybut Wiśniowiecki. Po jego śmierci, Karol V Lotaryński po raz drugi ubiegał się o koronę Rzeczypospolitej, już jako rywal Jana Sobieskiego, w roku 1674 – i tym razem bezskutecznie. Mimo elekcji Sobieskiego, osoba Lotaryńczyka nie znikła jednak z wewnętrznej polityki Rzeczypospolitej. Oto w 1678 r. część magnatów opozycyjnych wobec Jana III zawiązała spisek detronizacyjny. Jak pisze Zbigniew Wójcik w biografii Sobieskiego o tym sprzysiężeniu: Dowództwo wojskowe nad rokoszem mieli objąć Stefan Stanisław Czarniecki, pisarz polny koronny [i bratanek słynnego hetmana z czasów Potopu] oraz Stanisław Koniecpolski, oboźny koronny. Kierownictwo polityczne spisku stanowili zaprzysięgli wrogowie Sobieskiego – biskup krakowski [Andrzej] Trzebicki, obaj hetmani wielcy [koronny] Dymitr Wiśniowiecki i [litewski] Michał Pac, a także były kanclerz wielki koronny, wojewoda krakowski Jan Leszczyński, kaliski – Jan Opaliński i sieradzki – Feliks Potocki. Ich celem było obalenie Jana III i osadzenie niefortunnego kandydata do korony polskiej, który właśnie poślubił był wdowę po Michale Korybucie, królową Eleonorę. Spisek udało się jednak monarsze zneutralizować i koronę utrzymać. Mimo to Lotaryńczyk nadal był kartą przetargową w zapasach Jana III z malkontentami. W czasie swej słynnej „tajemniczej” podróży do Włoch zimą 1687 r., Stanisław Herakliusz Lubomirski, jeden z najważniejszych przywódców antykrólewskiej opozycji, spotkał się w Austrii z księciem Karolem V Lotaryńskim i jego żoną Eleonorą. Świadczyć to może o ciągle żywym wtedy projekcie osadzenia Lotaryńczyka na tronie polskim, w razie zgonu Jana III, czego się spodziewano wobec ciężkiej choroby króla tego roku. Ostatecznie śmierć Lotaryńczyka trzy lata później w sposób naturalny wykreśliła go z „giełdy nazwisk” rozpatrywanych w kontekście polskiej korony.
Cały artykuł dostępny w formacie pdf.