Wyobraźmy sobie, że żyjemy w XVIII w. i budujemy sobie pałac albo chociaż okazałą kamienicę. Mamy dobrego architekta, dobrego rzeźbiarza i tyle pieniędzy, że ogranicza nas tylko własna fantazja. Zazwyczaj taka sytuacja kończyła się „zaledwie” stworzeniem rozbudowanego programu dekoracyjnego, który miał pokazać zaproszonym gościom, że gospodarz pałacu to nie byle kto.
Niektórzy jednak nie tylko zrezygnowali z wychwalania samych siebie, ale nawet posunęli się do tego, by dekoracja przedstawiała motywy, które na temat właściciela milczą jak zaklęte. Eustachy Potocki, ojciec słynnego Stanisława Kostki Potockiego, wystawił w połowie XVIII w. w Radzyniu Podlaskim jeden z najświetniejszych pałaców ówczesnej Rzeczypospolitej. Zatrudnił znakomitych artystów, stale współpracujących ze sobą architekta Jakuba Fontanę i rzeźbiarza Jana Chryzostoma Redlera. Nie był na tyle skromny, żeby zupełnie zrezygnować z autopromocji – wiele dekoracji pokazuje go jako wybitnego, zasłużonego dla kraju człowieka o szerokich horyzontach.
„Wiele” nie znaczy jednak, że wszystkie. Stojąc na dziedzińcu, warto spojrzeć na kamieniarskie zwieńczenia głównego korpusu pałacu. Pierwsze, co nam się rzuci w oczy, to okazałe kartusze z inicjałami i herbami właścicieli – Eustachego i Marianny z Kątskich Potockich. Dookoła nich twórcy umieścili jednak zestaw dość niekonwencjonalnych motywów. Znajdziemy tam morską falę z wodorostami, girlandę i kosz z kwiatami stojący na postumencie zmieniającym się u dołu w cienką tkaninę spadającą na ścianę pałacu. Co więcej, wszystkie one wydają się przypadkowo porozrzucane, bez żadnej logiki i umiaru.
Ten sam duet Fontana – Redler wykonał również wiele dzieł w Warszawie. W dobrym stanie przetrwała stojąca przy Krakowskim Przedmieściu kamienica Prażmowskich, zbudowana podobnie jak pałac w Radzyniu Podlaskim w połowie XVIII w. W jej zwieńczeniu odnajdziemy wokół kartusza znane nam niedbale rozrzucone girlandy czy rośliny przypominające wodorosty. Całości kompozycji brakuje jednak bez wątpienia rozmachu, jaki charakteryzował siedzibę Eustachego Potockiego.
Na temat celu zastosowania i źródeł takich dekoracji możemy jedynie snuć pewne domysły. Zauważmy, że obie budowle są chłodne, powściągliwe i dostojne, mają bardzo subtelną dekorację ścian. Pomysł zwieńczenia ich tak niezwykłymi kompozycjami wpisuje się zatem w hołdującą kontrastom i niespodziankom sztukę baroku. Źródłem natchnienia dla Jakuba Fontany były w tym przypadku ryciny francuskich artystów. Wielu z nich, jak Juste Aurele Meissonier i Jean Jacques de la Joue, projektowało fantastyczne dekoracje ogrodowe stworzone z ornamentów, roślin i dziwacznych, przypominających muszle ślimaka form. Co innego jednak postawić opleciony bluszczem pawilon ogrodowy, a udekorować w ten sposób front własnego pałacu czy kamienicy. Może więc i wzór przybył z Francji, ale wykorzystano go z odwagą i fantazją, jakich w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej z pewnością nie brakowało.
Zdjęcia wykonała Anna Solarska. Dziękujemy za udostępnienie materiałów ikonograficznych.