W nowożytnej dyplomacji zatargi nie były rzeczą niezwykłą. Narody wiedziały o sobie i swych obyczajach relatywnie mało. Dzieliły ich wiara, nawyki i ceremoniał. Ten był szczególnie uprzykrzony na dworze stambulskim, a jego zadaniem było dać jasno posłowi do zrozumienia, że staje przed obliczem Pana Świata. W 1611 r. antwerpczyk z urodzenia, a francuski dyplomata z wyboru Frederic de Marselaer sporządził krótką analizę znanych mu odmienności. Pod tytułem „Opis narodów i dworów w Europie roku 1611” wydał ją w 1829 r. Jerzy Samuel Bandtkie. O Turkach Marselaer pisał: „Maią osobne przymioty, prawa, strój, do niewoli raczey iak do wolności przyzwyczaieni. Mieszkańcy świata raczey, iak iednego państwa. Bitni, ale iednak lubieżni przytem. Prace znoszą, okrutni, wiarołomni, bardziey od wytworności, iak od ochędostwa dalecy. W iedzeniu nayskromnieysi. Naukami gardzą. Umysł głupio nadęty, pyszny. O rządzie i wierze, u nich pisać lub rozprawiać nie godzi się. Co chcą, to iest u nich sprawiedliwą, czego nie chcą niesprawiedliwą rzeczą”.
O ile refleksje nad ogólną kondycją narodów są powierzchowne, o tyle więcej uwagi poświęcił ceremoniałom dworskim i zasadom przyjmowania cudzoziemskich posłów. „Co tu [w Carogrodzie] uważać należy, to mam ochotę z śmiałością wynurzyć, ponieważ taić tego nie trzeba. […] Skoro za firmanem (accepta fide publica) wstąpi Poseł w granicę Państwa, otwarte stoią dla niego gospody, które przez pobożną fundacyą przy drogach są wystawione i uposażone, służą one dla podróżujących, ale nie dla włóczęgów i żebraków lub nieczynnej gołoty, bo takich ludzi tam z polityki nie cierpią. W tych gospodach (karawanserai) służącym Posła daią łóżka, pościel, chleb, placki z pszenicy, ile trzeba. […] Skoro nie masz gdzie takich Gospod, to może Poseł wstąpić do domu bogatszego obywatela na wsi, i tam dostanie wszystkiego, na koszt swój własny. Czasem wszystko płacą za posła, ale to omylna łaska.
Kiedy zaś w Carogrodzie stanie Poseł, wychodzą na przeciw niemu Dworscy Posłańcy, żołnierze, sułtan, a dwóch oficyerów prowadzi Posła do Gospody naznaczoney albo na iego koszt własny, albo na skarbu publicznego rachunek. Wtedy zaraz Baszowie albo Wyzierowie [wezyrowie] dowiaduią się o poselstwa zamiar? Jeżeli ma Poseł coś nie miłego, co ma powiedzieć, to go wcale nie puszczaią, chyba żeby udawał, że nie ma nic takowego. W tym razie oświadczają Turcy Posłowi, że Pan ich najwspanialszy i największy na świecie. […] Dwa razy pozwala się tylko audiencja Posłowi, raz kiedy przybył, drugi raz kiedy odjeżdża. Wtedy Sułtan odpowieda krótko i z powagą; ale przez Ministrów obiaśnia myśl i rozkazy swoie. Lecz audiencja Turecka bardziey okrucieństwo barbarzyńskie Turków niż cześć Poselstwa okazuie. Bo wprowadzonego Posła wiodą dway Turcy, Panowie, tuż wisząc mu przy boku , żeby rąk swych ruszyć nie mógł. Gdy Sułtan Turecki iako Despota nie iest tak szczęśliwy, żeby się niepotrzebował obawiać, że mu kto zechce szkodzić musi tego przestrzegać żeby mu nikt nie mógł ciosu iakiego zadać. […] Dotąd trwa jeszcze to niedowiarstwo przeciw Posłom, lubo ten sposób słuchania poselstwa zgadza się z wyniosłością Turecką. Żeby zaś nikt w cudzym ubiorze i niby z obcey powagi do Sułtana nie przystępował , to z tey przyczyny Posłowi i iego towarzystwu dane bywaią suknie czyli kaftany Tureckie iedwabne i złotem haftowane, które na suknie swoie kładą. Do tronu tylko sam ieden Poseł zbliżać się może, Towarzystwo iego stanąć musi wśród sali.
Wtedy zaczyna mówić temi słowy, ieden z Prowadników Panów Tureckich, Poseł Cesarza (tak bowiem wszystkich Królów zowią) n. p. Francyi, Anglii. .Sługa twóy, rzuca się do pocałowania kolan twoich. Wtedy dotknięty brzeg sukni Sułtana musi Poseł pocałować, potem opowiada żądania, i cofa się w tył twarzą obrócony ku Sułtanowi. Dla tak niedorzecznogo sposobu przyymowania Posłów Król Hiszpański do Turek Posła nigdy nie wysłał. […] Póki Poseł bawi w pokoju Sułtana w ubiorze Tureckim, nie zdeymuie kapelusza i nikomu się nie kłania.
W dzień audyencyi bywa uczta dawana dla Posła u Dworu, który sie zowie u Turków Porta. Naycelnieysi Panowie Tureccy są przytem. Towarzystwo Posła, chyba żeby krewni byli przy tem, osobno iedzą w niższym pokoiu, iednak z okazałością wielką. Ale grzeczność stołowa i gościnność wesoła nie ma tu mieysca, iak u innych polerownieyszych narodów. Chociaż Turcy lubią upaiać się, to im to czynić zabroniono świętem i politycznem prawem, żeby umysły ich okrutne zagrzane winem nie wpadły w iaką wściekłość i szkody iakiey nie zbroiły. Atoli zaproszeni od Posła lubią bywać na biesiadzie. Ale tu niech Poseł będzie ostrożnym i skrytym przy tych ludziach, których tylko zdrada, morowe powietrze i trucizna ludzkiego towarzystwa uszlachetnia. Wszakże oni wszystko maią w podejrzeniu i na opak biorą. Nie ma u nich czci dla prawa narodów, nie ma bezpieczeństwa. Sułtan, nie słucha Posłów i nie przemawia do nich obcym językiem. Warunki ugody nie bywaią inaczey pisane iak po Turecku, inaczej bowiem ważności by nie miały.
Jm więcey Poseł w łaskach lub powadze, tem więcey dostaie, a kiedy mniey to tem mniey. Czasem dostaie darmo gospodę i posyłaią mu kobierce, iedzenie, siano, jęczmień, drzewo; czasem i pieniądze, za co sobie ma co kupie. Znowu ta hoyność unnieysza się albo ustaie, kiedy odwleka lub zaprzecza się, co Sułtan nie tak żąda prosząc albo przekłada, iak raczey wymaga. Dodaie się Posłowi czterech Dworskich żołnierzy dla obrony domu i nabożeństwa od krzywdy. Ci towarzyszą i sługom na targ lub gdziekolwiek bądź. A posłom sąsiadów, iako to z Niemiec, z Persyi, z Polski służy i Czausz iaki nadworny Posłaniec, ale to bardziey dla szpiegostwa iak uczciwości. Ponieważ zaś Turcy niewdzięczności, albo z przyrodzenia albo z wyznania swego nie lubią, albo też dla tego, że chciwi i radzi biorą dary, to co i gdzie indziey się przyda, tu iest koniecznem, aby dawać podarunki i Panu i poufalcom iego, chociaż to sułtan tak przyimuie, iak żeby to z pokory i dla uczczenia iego było danem. A tak za dary nayczęściey nic nie daie, ten bierze ie, iak należytość swoię. Przez pychę nadzwyczayną odchodzący Poseł nic nie dostaie, iak konia z pozłacaną uzdą.
Trzeba i to wiedzieć, że u Turków, kiedy im się kto pokornym okazuie, to oni nim pogardzaią, niesprawiedliwi i nie grzeczni z pokornego szydzą i urągaią się; a wyniosłość i pychę nawet byle było bez obelgi przypisuią wielkości duszy i możności. Naywiększe urzędy u nich tym dawane bywaią, którzy wyprzysięgłszy się żywego Boga Mahometanizm przyięli i Renegaci się zowią. Nie pytaią się oni ani oto z iakiego urodzenia, byleby byli wierni i w prowadzeniu spraw zdatni. Im więcey Sułtan zawierza, że rozumie, iż nie pochodząc z krwi zacney nie maią się na nikogo spuszczać z pokrewieństwa i mniey mogą buntować się. Szczególnie przeciw Chrześcianom uźywa ich sułtan ponieważ od chrześciaństwa są odszczepieńcami i nie maią nadziei powrotu do dawney wiary swoiey. Ministrowie zaś w boiu i pokoiu mniey lub więcey znaczą o ile Sułtan mniey lub więcey iest czynnym, albo opieszałym”.