Przyszły mąż Klementyny Sobieskiej, Jakub Edward Stuart, przyjął tytuły króla Anglii, Szkocji i Irlandii w 1701 r. Tytuły były imponujące, ale istniał mały problem – nie uznano ich ani w Anglii, ani w Szkocji, ani w Irlandii. W tym samym roku parlament angielski przyjął „Ustawę o następstwie tronu” („Act of Settlement”), która pozbawiała katolików i osoby pozostające w związku małżeńskim z katolikiem bądź katoliczką prawa do korony angielskiej, oddając ją elektorowej Hanoweru oraz jej potomkom. Prawo elektorowej do korony angielskiej nie należało do wyjątkowo silnych – wśród pretendentów znajdowała się pod koniec szóstej dziesiątki. Ale była protestantką, podczas gdy Jakub Edward Stuart – katolikiem. Ustawa teoretycznie przekreślała możliwość jego powrotu na tron, ale rzeczywistość była bardziej skomplikowana.
Jakub Edward miał pewne szanse objęcia władzy w trzech królestwach. Pomijając zwolenników Stuartów, gotowych rozpocząć kolejne powstanie w Szkocji bądź Irlandii, nadzieję dawał mu układ sił politycznych w Anglii. Od końca XVII w. dominującymi stronnictwami byli wigowie i torysi. Wigowie należeli do zdecydowanych przeciwników Stuartów, opowiadając się za sukcesją hanowerską. Jednak wśród torysów opinie na temat tego, kto ma objąć tron były podzielone. Decydujący moment nadszedł pod koniec rządów królowej Anny. Spodziewając się jej bezpotomnej śmierci, dwóch najważniejszych torysów, Robert Harley, earl of Oxford i Henry St. John, Viscount Bolingbroke, nawiązało kontakt z Jakubem Edwardem. Zapewniając go o możliwości objęcia tronu i swoim poparciu, zażądali jednak niemożliwego – Jakub Edward miał porzucić katolicyzm na rzecz religii anglikańskiej.
Ostatecznie sprawę, nie pierwszy i nie ostatni raz, pogrzebał sam Jakub Edward. Po śmierci królowej Anny w 1714 r., uznał, że najlepiej będzie czekać na rozwój wypadków. Nie czekał natomiast jego główny konkurent, władca Hanoweru, Jerzy I, który dotarł do Londynu w ciągu sześciu tygodni. Wyczucie właściwego momentu nie było najsilniejszą stroną Jakuba Edwarda – kiedy w styczniu 1716 roku wreszcie wylądował w Szkocji, jego zwolennicy znajdowali się w rozsypce bądź w więzieniach. Sam Jakub tradycyjnie nie miał już szczęścia. Natychmiast po wylądowaniu poważnie zachorował a po wyzdrowieniu nie pozostało mu nic innego, jak opuścić „nasze Królestwo”, w którym spędził wszystkiego pięć tygodni. Nowy król, Jerzy I, pozbawił go resztek złudzeń, zrywając współpracę z torysami, których zastąpił wigami. I tak Jakub Edward oraz jego żona mogli cieszyć się tylko imponującymi tytułami.