Jednym z czołowych propagatorów legendy i kultu Jana III Sobieskiego w XVIII w. okazał się pocztmistrz królewski, rajca i burgrabia toruński Jakub Kazimierz Rubinkowski, który równocześnie odgrywał istotną rolę w życiu polsko-katolickiego społeczeństwa toruńskiego w pierwszej połowie XVIII w. Całościowe ujęcie biografii tej dość osobliwej i barwnej postaci sarmackiego mieszczanina toruńskiego zostało przedstawione w osobnej monografii (por. K. Maliszewski, Jakub Kazimierz Rubinkowski. Szlachcic, mieszczanin toruński, erudyta barokowy, 1982).
Warto jednak w tym miejscu podać przynajmniej kilka podstawowych faktów z jego życia. Rubinkowski urodził się 1 maja 1668 r. w Szaflarach koło Nowego Targu, w burzliwych dla Rzeczypospolitej czasach wojen. Był synem Wojciecha Rubinkowskiego i Katarzyny z domu Niegoszowskiej. Mimo iż sam mienił się szlachcicem i w swej działalności politycznej, a zwłaszcza w twórczości pisarskiej reprezentował mentalność typowo sarmacką, sprawa jego szlachectwa jest bardzo dyskusyjna. Prawdopodobnie jego ojciec był rządcą folwarku w Szaflarach. Rubinkowski pierwsze nauki pobierał przypuszczalnie w szkole parafialnej w Nowym Targu, której bezpośrednim zwierzchnikiem w latach 1675–1693 był jego przyrodni brat Jan Kazimierz, proboszcz nowotarski.
Istotne znaczenie dla dziejów życia i kariery młodego Jakuba Kazimierza miało dostanie się na dwór królewski, gdzie przypuszczalnie pełnił jakąś niską funkcję, zapewne zwykłego sekretarza w administracji dworskiej. Dla przybysza z dalekiego Podhala dwór królewski stał się prawdziwą szkołą życia. Tu zdobył nie tylko podstawy formacji intelektualnej, ale także nawiązał szerokie znajomości i stosunki w środowisku dworsko-magnackim. Największy jednakże wpływ na młodego dworzanina wywarła osobowość samego króla Jana III. W ten sposób od wczesnych lat młodości Rubinkowski pozostawał w kręgu oddziaływania ideologii wojny ze światem islamu, która w tym okresie stanowiła swoisty konglomerat zjawisk kulturowych w skali ogólnoeuropejskiej. Syn rządcy z Szaflar miał także czysto osobiste powody do wielkiej sympatii dla Jana III. Król dał mu bowiem dowód swego zaufania, powierzając odpowiedzialne urzędy – najpierw pisarza podlaskiej komory celnej, a następnie w 1694 r. stanowisko superintendenta ceł wodnych i lądowych prowincji pruskiej i mazowieckiej. Równocześnie w tym okresie Rubinkowski uzyskał tytuł sekretarza królewskiego i w oparciu o wyrok sądu marszałkowskiego w sfingowanym procesie o naganę szlachectwa starał się uwolnić od zarzutów utrzymujących, że nie jest on szlachcicem.
W 1696 r. wpisał się na listę obywateli Torunia i w ten sposób od działalności dworsko-celnej przechodził etapami na pozycję patrycjusza toruńskiego. Tu się ożenił, nabył nieruchomości miejskie, założył folwark i wieś Rubinkowo oraz doszedł do wysokich stanowisk publicznych: pocztmistrza (1715), rajcy (1724) i burgrabiego królewskiego (1731). Ten były dworzanin Jana III Sobieskiego i nowo wzbogacony mieszczanin toruński nie stracił także protekcji nowego króla – Augusta II Sasa, od którego otrzymał kilka przywilejów ekonomicznych. Jako pocztmistrz królewski w Toruniu (które to stanowisko piastował aż do śmierci) uzyskał szeroki dostęp do różnorodnych źródeł informacji, które potrafił umiejętnie wykorzystać. Od 1716 r. zaczął samodzielnie redagować gazety pisane, które drogą pocztową przesyłał do wielu czołowych dygnitarzy i magnatów w kraju. W ten sposób stał się głównym informatorem z terenów Prus Królewskich, a stworzona przez niego redakcja gazet pisanych w Toruniu uważana była w pierwszej połowie XVIII w. za jeden z najważniejszych po Warszawie ośrodków prasy pisanej w Rzeczypospolitej.
Rubinkowski jako jeden z nielicznych katolików toruńskich pretendował do miana tzw. uczonego przedstawiciela elity władzy i prestiżu, dzieląc czas pomiędzy licznymi obowiązkami kupca i wysokiego rangą urzędnika miejskiego a zainteresowaniami literata, publicysty, bibliofila i miłośnika sztuki. Okazał się on sporej klasy, jak na czasy saskie, erudytą i popularyzatorem wiedzy historycznej. Był znawcą i kolekcjonerem rozmaitych silva rerum, gromadził książki i materiały źródłowe, a także prowadził na własny koszt bogatą działalność fundacyjno-restauratorską. Uprawiał wreszcie działalność literacką, pozostawiając po sobie kilka utworów historyczno-panegirycznych o różnej wartości. Ciekawą jego pracą jest np. rękopiśmienna księga pt. Hesperyjski ogród, będąca swego rodzaju zarysem dziejów cywilizacji ludzkiej, ilustrowanym własnoręcznie wykonanymi przez autora wizerunkami wybitnych postaci historycznych. Można stwierdzić, iż Rubinkowski miał wysokie i wielostronne, jak na swą epokę, ambicje intelektualne i pozostając w bliskich kontaktach z kręgiem wykształconych magnatów, takich jak Stanisław Herakliusz Lubomirski (1642–1702), Jan Stanisław Jabłonowski (1669–1731) czy Józef Andrzej Załuski (1702–1774), sam w jakimś stopniu także był przedstawicielem oświeconego sarmatyzmu na gruncie toruńskim.
Przez cały toruński okres życia tego aktywnego mieszczanina (a więc ponad 50 lat), aż do jego śmierci w 1749 r., widoczny jest jego duchowy związek z Janem III Sobieskim i kult osoby króla. Przybycie 28-letniego Rubinkowskiego do Torunia zbiegło się niemal w czasie ze śmiercią zwycięzcy spod Wiednia. Należy w tym momencie zauważyć, iż wydarzenia ostatnich lat panowania Sobieskiego – jego zwycięstwa i uroczystości familijne (jak ślub córki Teresy Kunegundy z elektorem bawarskim) – a zwłaszcza zgon pogromcy Turków, odbiły się głośnym echem w grodzie Kopernika. Na przykład 7 lipca 1695 r. uczniowie toruńskiego Gimnazjum Akademickiego przedstawili inscenizację dramatyczną, opracowaną przez profesora Pawła Patera (1656–1724) pt. Triumfująca starość. Treść utworu wzięta z bajecznych dziejów greckich nawiązywała bezpośrednio do wątków homerowych, natomiast w sposób pośredni głosiła chwałę zwycięzcy spod Wiednia. W wyasygnowanym przez siebie zaproszeniu, Pater owo przedstawienie nazwał Ein Heldenspiel, akcentując w ten sposób postać Jana III jako króla, wojownika i bohatera chrześcijańskiej Europy. Wydaje się jednak, iż na gruncie toruńskim kult pamięci wielkiego monarchy znalazł najbardziej wyraźne odbicie w działalności Rubinkowskiego, przede wszystkim w jego twórczości literackiej, ale także w części fundowanych przez niego dzieł sztuk plastycznych.
Prawdopodobnie już we wczesnej młodości (być może jeszcze w okresie pobytu na dworze królewskim) pojawił się u sekretarza królewskiego zamysł stworzenia dzieła literackiego o fascynującej go postaci Jana III Sobieskiego. W tym celu zbierał dokumenty, materiały i miscellanea dotyczące różnorodnych zagadnień z historii politycznej Rzeczypospolitej XVI i XVII w., a zwłaszcza problematyki wojen polsko-tureckich. Praca została przygotowana do druku w 1731 r., dopiero jednak w 1739 r. ukazała się po raz pierwszy w oficynie wydawniczej kolegium jezuickiego w Poznaniu. Trudno jest jednoznacznie określić formę literacką utworu, noszącego wielce skomplikowany tytuł nawiązujący do herbu Sobieskich: Janina zwycięskich tryumfów dziełami i heroicznym męstwem Jana III Króla polskiego na Marsowym polu Najjaśniejszy po przełamanej otomańskiej i tatarskiej potencyi nieśmiertelnym wiekom do druku podany, gdyż praca ta stanowi jednocześnie apologetyczne i moralizatorskie dzieło historyczne, rodzaj poematu epicko-rycerskiego i wreszcie pisany prozą panegiryk.
Zasadniczą treść Janiny wypełnia ujęty w konwencji hagiograficznej opis dziejów żywota Jana Sobieskiego. Mamy tutaj do czynienia z rodzajem idealizującej biografii, w której autor przedstawił najpierw bezgrzeszną młodość króla, jego świętość i skłonność do wielkich dzieł, która miała determinować jego przyszłe czyny i była prognostykiem doskonałego panowania. Najwięcej miejsca poświęcił Rubinkowski opisowi wydarzeń z lat 1682–1687, skupiając się głównie na przedstawieniu genezy i przebiegu wyprawy wiedeńskiej. Autor przedstawił ścisły pod względem chronologicznym opis marszu wojsk polskich pod Wiedeń i szczegółowo omówił przebieg poszczególnych faz mającej miejsce 12 września 1683 r. bitwy, która przyniosła wspaniałe zwycięstwo połączonym siłom wojsk chrześcijańskich pod dowództwem króla polskiego Jana III Sobieskiego nad oblegającą rezydencję cesarza austriackiego armią turecką dowodzoną przez wielkiego wezyra Kara Mustafę. Cała batalia została przedstawiona przez autora w sposób niezwykle barwny i dynamiczny. Naszkicował on jak gdyby dwa równoległe plany przebiegu bitwy – ziemski i metafizyczny – podkreślając, iż w walce chrześcijan z poganami uczestniczyły siły niebieskie i w rezultacie zwycięstwo odniosła nie sama siła ludzka, lecz Ręka Najwyższa, którą uosabiał Sobieski.
Pragnąc zaprezentować osobę króla – sarmaty i rycerza obrońcy wiary chrześcijańskiej – w jak największym blasku, Rubinkowski nie uniknął nadmiernego apologetyzmu. Świadczą o tym już same kwieciste epitety, którymi autor określał Sobieskiego: Najjaśniejszy król Jan III, Europy Słońce, Polski luminarz, Ottomańskiego zaćmienie Księżyca, Piorun wschodnich krajów, Annibal itd. W oczach pisarza apologety monarcha polski był nie tylko wodzem i wojownikiem bez skazy, ale też prostym żołnierzem, który ziemię za materac, niebo miał za kołdrę. W czynach wojennych Sobieski przerósł nawet tak wybitnych wodzów jak Aleksander Wielki, Pompejusz, Karol Wielki czy Otto I.
W części tej znalazło się wiele cennych dokumentów, cytowanych przez autora w części lub in extenso. Obok dość rzeczowej, na ogół zgodnej z prawdą historyczną, relacji o faktach i wydarzeniach politycznych dziejopis toruński zamieścił sporo informacji o złowróżbnych znakach na niebie i na ziemi, którymi Bóg miał jakoby przestrzegać świat przed nową wojną. Warto podkreślić, iż autor Janiny w sposób niezwykle barwny potrafił przedstawić sceny batalistyczne. Jego plastyczne, pełne dynamiki opisy bitew stanowią jakby obrazowo-słowne warianty współczesnego mu malarstwa. Ponadto dla ilustracji narracji historycznej Rubinkowski zamieścił w pracy szereg rycin, wśród nich profile Jana III i Marysieńki, wizerunek i opis chorągwi Mahometa czy też rysunek komety, która w 1682 r. ukazała się nad Wiedniem.
Tak skonstruowana książka od razu zyskała wielką poczytność, a nakład jej pierwszego wydania w wysokości 3 tysięcy egzemplarzy został w krótkim czasie wyczerpany. Popularność dziełka wzrosła do tego stopnia, że w ciągu 20 lat (1739-1759) uzyskało ono aż pięć wydań. Co złożyło się na ten niewątpliwy sukces wydawniczy? Do spopularyzowania pracy przyczynił się na pewno sam autor, który przesłał 30–40 „odautorskich” egzemplarzy do wielu znanych osobistości w Rzeczypospolitej, m.in. do prymasa Krzysztofa Szembeka (1680–1740), biskupa Józefa Andrzeja Załuskiego, księcia Pawła Karola Sanguszki i kardynała Jana Aleksandra Lipskiego (1690–1745), starając się przy okazji załatwić szereg interesów osobistych. Sukces wydawniczy Janiny był jednak zjawiskiem bardziej złożonym. Wydaje się, iż dziełko pocztmistrza toruńskiego, które jak sam autor podkreślił, było pisane w tym celu, aby w potomnych czasach do podobnych dzieł i heroicznych spraw wzajemnie się młódź polska i wspaniałego animuszu rycerstwo pobudziło, faktycznie wychodziło naprzeciw rzeczywistemu zapotrzebowaniu społecznemu, na wspaniałą heroiczną tradycję sarmacką, które występowało w połowie XVIII w., w schyłku epoki saskiej. Jak stwierdził jeden z czytelników: WMPan tanquam (...) z Phenixem odradzającym pozwoliłeś nomini et famae walecznego Monarchy in publicom renasci, za co semper honos nomenque Tuum laudesque manebunt.
W ten sposób Janina stała się w połowie XVIII w. jedną z form ożywienia gasnących w Rzeczypospolitej tradycji rycerskich. Ten wytwór historiografii czasów saskich trafił również do księgozbiorów oświeceniowych, np. do biblioteki koryfeusza polskiego oświecenia biskupa Ignacego Krasickiego (1735-1801). U schyłku XVIII w. dotarła do szlachty zaściankowej, mieszkającej na kresach wschodnich Rzeczypospolitej. Dziełko to przeczytał m.in. młody Adam Mickiewicz i widocznie dostarczyło ono poecie silnych podniet patriotycznych, skoro po wielu latach uwiecznił je na kartach Pana Tadeusza. Warto tu w tym miejscu przytoczyć fragment Księgi VIII poematu, gdzie jest o tym mowa:
...kiedy na koń król Jan Trzeci siadał,
Gdy nuncjusz papieski żegnał go na drogę,
A poseł austriacki całował mu nogę,
Podając strzemię (poseł zwał się Wilczek hrabia)
Król krzyknął: „Patrzcie, co się na niebie wyrabia!”
Spojrzą – alić nad głowy suwał się kometa,
Drogą, jaką ciągnęły wojska Mahometa:
Z wschodu na zachód; potem i ksiądz Bartochowski,
Składając panegiryk na tryumf krakowski
Pod godłem Orientis Fulmen, prawił wiele
O tym komecie. Także czytam o nim w dziele
Pod tym tytułem Janina, gdzie jest opisana
Całą wyprawa króla nieboszczyka Jana,
I wyryta chorągiew wielka Mahometa,
I ów taki, jak dziś go widzimy kometa.
Amen – rzekł na to sędzia. – Ja wróżę waszeci
Przyjmuję: oby z gwiazdą zjawił się Jan Trzeci.
Jeszcze jeden przedruk pracy, dzięki której Rubinkowski zyskał miano historyka XVIII w., pojawił się w Poznaniu w 1842 r. Niektórzy czytelnicy sporządzali nawet jej rękopiśmienne odpisy. W tak żywej społecznej recepcji Janiny mamy ciekawy przykład, jakimi drogami przekazywana była heroiczna tradycja sarmacka pokoleniom XIX-wiecznym i w jaki sposób pocztmistrz toruński przyczynił się do rozszerzenia się legendy i kultu Jana III Sobieskiego. Praca Rubinkowskiego spełniała w XVIII w. i później w dobie rozbiorów rolę książki służącej ku pokrzepieniu serc, stanowiąc prototyp powieściowej Trylogii Henryka Sienkiewicza. Społeczeństwu polskiemu ukazywała siłę i wielkość dawnej Rzeczypospolitej. Naród, który w XIX w. integrował siły do przeciwstawienia się zaborcom różnymi sposobami, potrzebował wsparcia w swej heroicznej tradycji, by wykrzesać z siebie zdolność do życia i działania, niezbędną do prowadzenia nieustannej walki o odzyskanie niepodległości. W tym więc sensie problem społecznej recepcji Janiny wiąże się ściśle z dziejami kształtowania się polskiego patriotyzmu w XVIII i XIX w.
Kult pamięci zwycięzcy spod Wiednia znalazł także odbicie w niektórych fundowanych przez Rubinkowskiego dziełach sztuki plastycznej. Należy tu przede wszystkim wspomnieć o dwóch tablicach pamiątkowych, ofiarowanych przez burgrabiego królewskiego dla kościołów św. Janów i Najświętszej Marii Panny w Toruniu, mających na celu uczczenie pamięci króla Jana III. Fundacja tych obiektów pozostawała w ścisłym związku z toruńską działalnością publiczną Rubinkowskiego, jako nowo kreowanego rajcy katolickiego, a ich treść świadomie nawiązywała do szeroko pojętej tradycji sarmackiej. Obie tablice miały symbolizować z jednej strony duchowy i ideologiczny związek fundatora z owym potężnym nurtem sarmatyzmu, którego szczytowym punktem był okres panowania króla Jana III, z drugiej zaś strony w sposób ostentacyjny podkreślały łączność Torunia z centralnym królewskim ośrodkiem władzy w Rzeczypospolitej, co miało szczególne znaczenie przy wzrastających po wydarzeniach tzw. tumultu toruńskiego w 1724 r. tendencjach separatystycznych protestanckiej rady Torunia.
Jeszcze jednym dowodem niekłamanego uczucia, jakie żywił pocztmistrz toruński do wielkiego króla, i osobistego kultu jego postaci była fundacja tzw. Ołtarzyka Sobieskiego dla kościoła Najświętszej Marii Panny. Główną część tego obiektu stanowił obraz Chrystusa Bolesnego, który prawdopodobnie Jan III Sobieski podarował Rubinkowskiemu, gdy ten przebywał u boku władcy jako dworzanin. Po śmierci monarchy rajca toruński pieczołowicie przechowywał tę cenną pamiątkę, a u schyłku swego życia, w 1740 r., przekazał ów dar królewski bernardynom i zatroszczył się o retabulum ołtarzowe, które stanowiłoby godną ramę dla obrazu oraz podkreślałoby fakt, iż dzieło to pochodzi z dworu króla.
Możemy więc ogólnie stwierdzić, iż pocztmistrz i rajca toruński Jakub Kazimierz Rubinkowski pozostawał wyraźnie w kręgu oddziaływania tradycji i ideologii sarmackiej i przyczynił się w znacznym stopniu do propagowania legendy i kultu Jana III Sobieskiego w czasach saskich nie tylko na gruncie toruńskim, ale także jako autor Janiny miał swój poważny wkład w ożywienie tego kultu w skali ogólnopolskiej.