Jakub Ludwik Sobieski urodził się 2 listopada 1667 r. w Paryżu. Maria Kazimiera wyjechała do Francji, pragnąc podjąć leczenie i ratować ciążę, co okazało się decyzją słuszną – Jakub był pierwszym dzieckiem z jej małżeństwa z marszałkiem wielkim koronnym Janem Sobieskim i dożył późnej jak na owe czasy starości. Rodzicami chrzestnymi dziecka zostali Ludwik XIV i Henrietta Stuart, księżna orleańska, ale do chrztu trzymała go siostra Marii Kazimiery – Ludwika Maria. Wyjazd małżonki stał się dla Sobieskiego okazją do przelewania na papier własnych uczuć – tęsknoty i smutku, a także wielkiego zainteresowania pierworodnym. Dzięki temu dla potomności zachował się obraz nie tylko ojcowskich emocji, ale także maleńkiego Jakuba, rzecz niezmiernie rzadka w owych czasach.
W 1674 r., po elekcji ojca, Jakub został królewiczem, mimo sprzeciwu części posłów litewskich pragnących przeszkodzić w koronacji Marii Kazimiery oraz uznaniu tytulatury i praw dzieci Sobieskiego (Jakub miał wówczas dwie siostry). Rodzice stanęli przed bardzo trudnym, jak się okazało, zadaniem zabezpieczenia przyszłości potomstwa. Wraz z koronacją ojca zamknęła się przed Jakubem kariera senatorska czy urzędnicza – dzieciom monarchy nie wolno było w Rzeczypospolitej piastować żadnych urzędów. Kwestia przejęcia tronu po ojcu nie była całkiem pewna – należało stanąć w szranki elekcyjne. Co prawda, przykład Wazów mógł napawać optymizmem, za ich czasów obierano syna po ojcu i brata po bracie. Jakkolwiek śledząc działania Jana III i Marii Kazimiery, można odnieść wrażenie, że wcale nie mieli oni pewności, czy los ich syna tak się potoczy. Jednym z argumentów na rzecz obrania na tron królewicza miały być jego zasługi dla obrony Rzeczypospolitej. Jakub towarzyszył więc ojcu we wszystkich kampaniach wojennych – pod Wiedniem i na Węgrzech w 1683 r. oraz w Mołdawii w latach 1686 i 1691. Dwie ostanie okazały się przegrane, zatem jakkolwiek dwór starał się pokazać męstwo królewicza w licznych panegirykach i sztukach propagandowych, pozycja rodziny została bardzo mocno obniżona.
Rodzice starali się zapewnić synowi jak największe poparcie podczas elekcji. Starając się wykorzystać rywalizację Habsburgów i Burbonów, zabiegali o ich pomoc. Maria Kazimiera uważała, że jej gwarancją mogłoby być małżeństwo Jakuba z księżniczką reprezentującą jedną z tych dynastii. Czyniła wysiłki, by ożenić syna, wciąż napotykała jednak odmowy.
Po wielu latach udało się zdobyć dla królewskiego syna rękę Jadwigi Elżbiety von Pfalz-Neuburg, wywodzącej się ze świetnie skoligowanej bocznej linii Wittelsbachów, a przede wszystkim siostry cesarzowej Eleonory. Wszakże na życzenie cesarza Leopolda I i Filipa Wilhelma, elektora Palatynatu – ojca księżniczki, musieli Sobiescy wyposażyć syna w ogromne wiano – czterokrotnie przekraczające posag narzeczonej. Te pieniądze zostały umieszczone na pozostającej we władaniu cesarza Oławie na Śląsku. W razie porażki elekcyjnej w Polsce ta niedawno odnowiona i rozbudowana rezydencja Piastów miała się stać domem młodej pary. Ślub zawarto w 1691 r. Na podstawie zachowanych przekazów bardzo trudno określić, czy małżonkowie byli ze sobą szczęśliwi, na początku z pewnością przypadli sobie do serca. Nie jest jednak prawdą, że ich stosunki psuła Maria Kazimiera.
Początkowo para mieszkała w Warszawie, Oławę jedynie odwiedzając. Maria Kazimiera i Jan III kupili im Pałac Kazimierzowski, a po jego pożarze w 1696 r. królewicz przeniósł się wraz z rodziną do Marywilu. Jadwiga Elżbieta urodziła dwie córeczki, w 1693 r. Joannę Leopoldynę, która dwa lata później zmarła, i w 1695 r. – Marię Kazimierę. Królewicz w tym czasie starał się zdobyć habsburskie poparcie podczas elekcji. Liczyć mógł przede wszystkim na cesarzową Eleonorę, ale straszono go, że stanie ona po stronie swego brata – księcia palatyńskiego Karola Filipa. Jakub rozważał również możliwość zwrócenia się ku Szwecji, ale w krytycznym momencie zmarł przychylny mu Karol XI. Zabiegi królewicza nie były jednak zbyt energiczne; brakowało im siły i zdecydowania.
Po śmierci Jana III w rodzinie Sobieskich doszło do poważnego napięcia. Jakub sądził zapewne, że matka zechce się związać ze stronnictwem francuskim i lansować kandydaturę królewicza Aleksandra. Rozpoczął się też wyścig do pieniędzy pozostałych po zmarłym królu. Maria Kazimiera okazała się jednak lojalna wobec najstarszego syna i odrzuciła rady, by zwrócić się ku Aleksandrowi. Natomiast napięcie i nieprzemyślane działania podjęte przez Sobieskich odstręczyły od nich część wyborców, a reszty dopełniła bardzo energiczna kampania podjęta przez niechętnych dworowi magnatów, którzy współdziałali z ambasadorem francuskim i wbrew zaleceniom Ludwika XIV odwrócili się od Sobieskich, popierając kandydata francuskiego. Niezmiernie brutalna walka wyborcza – oparta na szafowaniu obietnicami finansowymi oraz obnażaniu rzeczywistych i wyimaginowanych wad rywali – doprowadziła do klęski obu partii. Na króla wybrano Fryderyka Augusta Wettyna, elektora saskiego, który do starań o koronę przystąpił właściwie w ostatniej chwili.
Mimo obietnic składanych Sobieskim nowy władca nie zamierzał dopuszczać na swój dwór królewicza Jakuba, którego przez całe swe panowanie uważał za potencjalnego rywala do tronu. Działo się tak z powodu trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się kraj, i powracających planów przeprowadzenia elekcji nowego władcy, w których zwykle pojawiało się nazwisko Sobieskiego – czasem za jego zgodą, ale czasem zupełnie wbrew pragnieniom królewicza.
Po przegranej elekcji Jakub wraz z Jadwigą Elżbietą zamieszkali w Oławie. Unosząc się honorem i uznając, że nowy monarcha obraził go, tytułując nieodpowiednio, królewicz zawitał do Rzeczypospolitej po raz ostatni w 1698 r., by nie pojawić się tam przez następne dwadzieścia lat. W 1697 r. przyszła na świat kolejna córka królewiczostwa – Maria Karolina, w 1699 r. – Jan, mający przed sobą niespełna rok życia, w 1702 r. – Maria Klementyna. W roku 1704 w Wiedniu urodziło się ostatnie dziecko – Maria Magdalena, która zaraz zmarła i została pochowana w stolicy Habsburgów. Ciało swego syna Jakub złożył u boku Jana III w warszawskim kościele kapucynów, a potem pochowano je wraz z dziadkami na Wawelu. Inne ciąże chorowitej Jadwigi Elżbiety kończyły się poronieniami. Maria Kazimiera zamartwiała się o zdrowie syna i jego małżonki. Szukała lekarstw dla synowej. Przestrzegała też Jakuba, że prowadzi wielce niezdrowy tryb życia – jadając nieregularnie, zbyt ciężko i słono, sypiając za mało i pijąc zbyt wiele kawy. A lubił Jakub jeszcze piwo i fajkę; te dwie namiętności dzielił z Konstantym.
Wkrótce zrodziły się nowe pomysły na zabezpieczenie przyszłości najstarszego królewicza i jego rodziny. Maria Kazimiera wpadła na pomysł, by Habsburgowie przekazali mu włoskie księstwo Piombino, natomiast cesarz zaproponował Jakubowi przejęcie gubernatorstwa Styrii, oferując mu przeprowadzkę do Grazu. Kuszono go także warunkami finansowymi. Zdaje się, że królewicz był skłonny je przyjąć. Wkrótce okazało się, że sytuacja w Rzeczypospolitej uległa zasadniczej odmianie. Po wybuchu wojny północnej Karol XII skłonny był przeprowadzić nową elekcję i obrać przychylnego sobie władcę, a Jakub Sobieski starał się przekonać go do swej kandydatury. Nie jest nawet jasne, kto był w istocie autorem tego planu – król szwedzki czy polski królewicz. August II z niepokojem śledził zabiegi Sobieskich o zdobycie poparcia wśród opozycji, zwłaszcza wielkopolskiej. Jednym z głównych malkontentów był Rafał Leszczyński, starosta generalny wielkopolski, a potem podskarbi wielki koronny, dawniej współpracujący z Marią Kazimierą. Gdy zamieszanie w kraju wzrosło do niepokojących rozmiarów, a Sobiescy wybierali się na spotkanie z Karolem XII, Wettyn postanowił uderzyć. Wydał rozkaz uwięzienia królewicza Jakuba. Akcję przeprowadzono w chwili, gdy był z nim Konstanty. Wieść o aresztowaniu królewiczów wstrząsnęła szlachtą niechętną polskiemu monarsze, jednak pomimo oburzenia, które gorąco manifestowano w pierwszym momencie, w praktyce nie uczyniono nic, by im pomóc. Aktywne wysiłki na rzecz uwolnienia braci podejmował jedynie królewicz Aleksander, przy wydatnej pomocy Jadwigi Elżbiety, interweniującej w Wiedniu, i Marii Kazimiery, zabiegającej o pomoc dyplomacji papieskiej. Królewiczowa, za zgodą Augusta II, odwiedziła małżonka w saskim więzieniu, kiedy jednak chciała ponowić wizytę, cesarz, ku jej wielkiemu żalowi, zabronił jej wyjazdu do Saksonii.
Początkowo Jakub, pełen wiary w szybkie uwolnienie, nie był gotów do ustępstw i odmawiał zaprzysiężenia warunków, które zmuszały go do rezygnacji z korony polskiej, a także z wszelkich działań wrogich Augustowi II. Z czasem (a królewicze spędzili w więzieniu niemal pełne trzy lata) zaczął się jednakże skłaniać ku ugodzie. Pośrednikami w tej transakcji byli powinowaci królewicza – Habsburgowie i rodzina Pfalz-Neuburg. Ostatecznie bramy więzienia otwarły się przed Sobieskimi, gdy Jakub poszedł na ustępstwa, a przede wszystkim przyrzekł, że nie będzie dochodził zwrotu korony, do czego zobowiązał się w 1704 r. Stanisław Leszczyński. Był to zapewne warunek postawiony przez Karola XII.
Po wyjściu Sobieskich na wolność, okazało się, że stali się oni przedmiotem zainteresowania całkiem nowej siły politycznej – Rosji. Piotr I nie dowierzał lojalności Augusta II, a obawiał się przewagi Karola XII, zatem szukał człowieka, który przejąłby tron polski z poręki rosyjskiej i realizował korzystną dla cara politykę – zapewne oporu wobec króla szwedzkiego. Jakubowi nie tylko zaproponowano polską koronę, ale wszelką konieczną pomoc – militarną i finansową, a ponadto władztwo w którejś części Rosji, gdyby nie udało mu się w Rzeczypospolitej utrzymać. Obietnicami sypano tak obficie, iż musiały one wzbudzić poważne wątpliwości w potencjalnym kandydacie na króla. Jakub, zasłaniając się żądaniami Józefa I i groźbami Karola VI, odrzucił propozycje cara.
Piotr I nie zrezygnował jednak łatwo i swoje oferty ponawiał przez kilka kolejnych lat. Dotyczyły one również Konstantego. Car posługiwał się także przedstawicielami polskiej opozycji. Po raz ostatni Jakub Sobieski rozważał możliwość sięgnięcia po koronę już po śmierci Augusta II w 1733 r., gdy sejmiki, a także osoby prywatne zwracały się do niego z pytaniem, czy zechce kandydować do tronu. Po strasznej wojnie, która przetoczyła się przez Rzeczpospolitą, z nostalgią wspominano czasy rządów Jana III. Nie wszystkim też odpowiadała myśl, że tron obejmie wybrany w 1704 r. pod presją szwedzką Stanisław Leszczyński lub Wettyn. Królewicz Jakub udał się na Jasną Górę, gdzie po długich modlitwach i rozmowach z prymasem Teodorem Potockim podjął decyzję, że nie stanie w szranki wyborcze.
Od momentu gdy Sobiescy zamieszkali w Oławie, stała się ona na powrót rezydencją książęcą, prowadzoną na wysokiej stopie. Często przyjmowano gości z Niemiec i Polski. Na odwiedzających szczególne wrażenie robiła świetna galeria bogato przyozdobiona obrazami, sień i dwubiegowe schody prowadzące do tzw. Sali Książęcej. Tuż obok pałacu oławskiego mieściły się zwierzyniec i bażanciarnia. Królewicz uważał, że wszystko, co mu pozostało po koronie ojca, to splendor, którym może się otoczyć. Stworzył zatem dość liczny dwór z własną gwardią, a także artylerią zamkową. Jakub jak wszyscy Sobiescy pasjonował się muzyką, miał kapelę dworską i organizował koncerty, na które tłumnie zjeżdżali goście. Inną rozrywką były polowania.
Królewicz Jakub nie poszedł w ślady swych rodziców i nie zabiegał zbyt aktywnie o zabezpieczenie przyszłości swoich córek. Liczył chyba bardziej na jakieś starania ze strony własnej matki lub cesarzowej. Jednak w 1718 r. w Oławie pojawił się wysłannik wygnanego z Anglii Stuarta z propozycją małżeństwa. Wybór padł na najmłodszą z panien – Marię Klementynę, choć było to sprzeczne z przyjętymi zwyczajami. Królewiczowi marzyła się chwila, gdy Jakub III Stuart zasiądzie na powrót na tronie przodków, a wówczas Maria Klementyna zostanie królową angielską. Wbrew radom cesarzowej i życzeniom jej syna Karola VI królewicz zezwolił na podróż córki do Rzymu, gdzie przebywał Stuart. Towarzyszyła jej Jadwiga Elżbieta. W drodze na rozkaz cesarza obie kobiety zostały uwięzione w Innsbrucku. Królewicz starał się wstawić za córką i żoną, próbując przekonać dwór wiedeński, że z planowanego małżeństwa Habsburgowie mogą wyciągnąć wiele korzyści. Niewiele zyskał, a Maria Klementyna z pomocą wysłanników angielskich zbiegła i dotarła do Italii, gdzie poślubiła Stuarta. Opiekunem tej pary został Klemens XI, ojciec chrzestny Marii Klementyny. Na wieść o tym sprzymierzony z panującym w Anglii Jerzym I cesarz nakazał Jakubowi Sobieskiemu wyjazd z Oławy. Kontrolę nad tamtejszym zamkiem przejęło wojsko.
Królewicz opuścił Śląsk i schronił się na Jasnej Górze, w miejscu cieszącym się szczególną estymą całego jego rodu. Jednak jego dłuższy pobyt rodził określone problemy dla zakonników. Królewiczowi towarzyszył ponoć niemały orszak. Nagle zaczęła się zjeżdżać do sanktuarium szlachta, a nawet magnateria. Śledził to wszystko z niepokojem August II, hojny opiekun klasztoru. Zakonnicy skłonni byli pozbyć się niewygodnego gościa, ale wstawili się za nim na polecenie papieża kardynałowie. Królewicz przeniósł się do jednego z majątków klasztornych, a wkrótce wyjechał do Niemiec. Tułał się między innymi po Bawarii, często zmieniając miejsce pobytu. Bardzo poważnie chorował, co niezmiernie martwiło jego bliskich. Wciąż bezskutecznie zabiegał o odwołanie nakazu wygnania. Właśnie w tym czasie zmarła cesarzowa Eleonora, co oznaczało, że Sobiescy stracili cenne oparcie, jakie mieli w jej osobie.
Wszakże w 1722 r. zezwolono Jakubowi na powrót do Oławy, a to z powodu postępującej choroby jego żony. 10 sierpnia tego roku Jadwiga Elżbieta zmarła. Ponieważ do końca gorąco wstawiała się w Wiedniu za mężem, po jej śmierci Jakub dostał cesarską zgodę na pozostanie w domu. Jako podziękowanie za gościnę ofiarował paulinom rzeźbę św. Jana Nepomucena dłuta Jana Jerzego Urbańskiego – wybitnego artysty śląskiego. W czasie swego wygnania i później także – nieustająco – dochodził z urzędnikami cesarskimi na Śląsku swoich praw o władztwo nad Oławą. Chciano się go stamtąd pozbyć, ale skarbu cesarskiego nie było stać na spłatę zastawu oławskiego, czyli zwrot sum wyłożonych niegdyś przez Jana III w ramach posagu dla syna.
Po śmierci Jadwigi Elżbiety jej córki same starały się znaleźć sobie narzeczonych, w czym wydatnie pomagała im Maria Klementyna. Zrezygnowano ze snutych przez zmarłą cesarzową planów małżeństw z książętami włoskimi, a zwrócono się do Francji. Jednak – z nie do końca jasnych względów – Jakub nie wyrażał zainteresowania tymi projektami. Mówiono, że chce oddać córki do klasztoru, albo pomawiano go o brak pieniędzy, czy raczej sknerstwo, gdyż o bajecznych skarbach odziedziczonych po Janie III wciąż opowiadano w Europie. To one też skłaniały kandydatów do ręki wnuczek króla, by domagać się niebotycznych posagów. Z takich żądań królewicz nie był w stanie się wywiązać. Żyjąc ponad stan, nie mając możliwości kontrolowania własnych majątków, które topniały przez brak nadzoru, jak również za sprawą zniszczeń wojennych, królewicze Sobiescy od dawna nie dysponowali dużymi środkami finansowymi. Tonęli w długach, a bezskutecznie dobijali się o zwrot pieniędzy, które winna była ich ojcu i matce Rzeczpospolita. Zatem o wysokich posagach dla córek królewicza nie mogło być mowy.
Mimo to znaleźli się kandydaci pełni nadziei na duże pieniądze. Panny zabiegały o zgodę ojca, ale przezwyciężyć trzeba było również inną przeszkodę – opór cesarza, którego zezwolenie należało zdobyć. Nikt nie miał odwagi powtórzyć awantury Marii Klementyny, a królewicz Jakub najmniej. Wśród energicznych starań i zabiegów o swoje małżeństwo zmarła Maria Kazimiera. Tuż po jej śmierci cesarz zezwolił na ślub Marii Karoliny z księciem de Turenne. Jednak jej ojciec nie wyraził na to zgody i nie pojawił się na ślubie córki, którego udzielił jej wuj Franciszek Ludwik, biskup wrocławski. Nie dał też córce błogosławieństwa. Gdy wkrótce potem owdowiała i wyszła ponownie za mąż za swego szwagra, nawet nie poinformowała o tym ojca. Ponieważ w uzyskaniu wymaganej dyspensy papieskiej pomogła siostrze Maria Klementyna, królewicz może w poczuciu zdrady, której dopuściła się jego ulubienica, obraził się na obydwie córki.
W jakiś czas potem, pragnąc ukarać Marię Karolinę, królewicz wydziedziczył ją i zabiegał o przekazanie swego majątku synom Marii Klementyny. Najmłodsza córka namawiała go, by sprzedał dobra i przeniósł się do Italii, ale Jakub, zawsze pełen wahań i rozterek, nie umiał się na to zdecydować, mimo iż od śmierci Konstantego był zupełnie sam. W latach 30. opuścił Oławę i przeniósł się do Żółkwi. Próbował spisać wówczas dzieje swego rodu. Po śmierci Marii Klementyny do Polski powróciła Maria Karolina. Chciała pogodzić się z ojcem i przejąć swą część spadku, ale ojciec przebaczył jej dopiero, gdy u jej boku pojawiła się córka. Bez skutku planował małżeństwo wnuczki z jednym z synów Augusta III lub którymś z polskich magnatów i na życzenie swego ojca panna wróciła do Francji.
Maria Karolina, zwaśniona z mężem, do końca pozostała u boku ojca. Królewicz Jakub zmarł na skutek paraliżu 19 grudnia 1737 r. Ponoć nad Żółkwią dwa dni szalała burza, która strąciła tarczę herbową zawieszoną nad bramą, tłukąc ją na kawałki, a zegar w wieży zamkowej bił bez ustanku. Ciało królewicza wystawiono w kolegiacie żółkiewskiej, a na pogrzeb tłumnie zjechały się szlachta, magnateria i wojsko. Żegnano ród Sobieskich.