Wiadomo, że Jan III jest jednym z tych polskich władców, którzy cieszyli się – a nawet nadal się cieszą – ogólnym szacunkiem w innych krajach. W pełni zasłużona legenda króla – obrońcy chrześcijaństwa, która narodziła się jeszcze za jego życia, niewątpliwie jest nadal żywa. Rzadko wspomina się jednak o tym, że Jan Sobieski był znany w Europie na długo przedtem, zanim pokonał Turków pod Wiedniem, a nawet zanim został królem. Duża w tym zasługa prasy, która wchodziła wówczas w okres intensywnego rozwoju i dzięki której nawet mieszkańcy z niewielkich miejscowości, gdzieś na angielskiej czy francuskiej prowincji, mogli śledzić na bieżąco wydarzenia na świecie.
Jednym z takich mieszkańców był anglikański pastor z miejscowości Earls Combs w Sussex. Przez wiele lat prowadził on dziennik, w którym zapisywał interesujące go informacje nie tylko z najbliższej okolicy czy własnego kraju, ale także z zagranicy. Znalazło się tam też miejsce dla wiadomość o elekcji Jana Sobieskiego na tron polski. Dodany do niej komentarz można jednak uznać za co najmniej osobliwy: „Moim zdaniem ów Sobieski już wcześniej myślał o zdobyciu korony, ale kiedy mu się to nie udało z powodu elekcji Wiśniowieckiego, knuł przeciwko niemu. Ten zaś szybko pożegnał się z tym światem, niektórzy sądzą, że z powodu trucizny. Spodziewam się, że jego panowanie będzie pełne różnych zawirowań”. Komentarz ten stanie się bardziej zrozumiały, gdy przyjrzymy się, w jaki sposób o Janie Sobieskim w okresie, zanim został królem, pisały angielskie gazety, a dokładniej „London Gazette”, główna angielska publikacja prasowa, ukazująca się od roku 1666.
Sobieski występował na jej łamach bardzo regularnie, przede wszystkim w kontekście swojej działalności militarnej oraz aktywności politycznej. Niemal we wszystkich raportach opisujących działania Sobieskiego jako żołnierza i dowódcy jawi się on oczywiście jako człowiek wybitnie utalentowany na tym polu. Doskonałym przykładem są tu doniesienia na temat bitwy pod Podhajcami w 1667 roku. Angielscy czytelnicy dowiadywali się bowiem, że zwycięstwo nad Tatarami i Kozakami wojska polskie zawdzięczały przede wszystkim strategii Sobieskiego oraz jego osobistemu zaangażowaniu. Ponieważ był on – najpierw jako hetman polny, a następnie jako hetman wielki – jednym z najważniejszych dowódców w Rzeczpospolitej i odpowiadał za jej obronność, nie może dziwić, że pisano także o jego zaangażowaniu w przygotowanie armii do wojny. Również tu przedstawiano Sobieskiego jako zdecydowanego i zdeterminowanego, by zapewnić swym podwładnym jak najlepsze warunki. W 1668 roku „Gazette” donosiła np. o jego sporze z duchowieństwem opóźniającym wypłatę sum, które zobowiązało się wcześniej przekazać na obronę kraju. Sobieskiego ukazywano także jako głównego architekta porozumienia z Kozakami i uspokojenia sytuacji na Ukrainie na początku lat 70. Co więcej, gdy niedługo potem Rzeczpospolita stanęła w obliczu groźby napadu tureckiego, to – według „Gazette“ – Sobieski był jedynym, który w pełni zdawał sobie z tego sprawę i nawoływał do przygotowań do obrony. Co więcej, kiedy wojna rzeczywiście wybuchła, poniósł on poważne straty: pojawiły się raporty o spaleniu przez Turków kilku z jego najważniejszych majątków, w tym Żółkwi, mimo to zrezygnował z części swego uposażenia. Za osobistą zasługę Sobieskiego poczytywano też odbicie kilku tysięcy chrześcijańskich jeńców, wziętych przez Tatarów w jasyr.
Zupełnie inaczej przedstawiano Sobieskiego jako polityka. Od pierwszych chwil panowania Wiśniowieckiego stał się on zdecydowanym przeciwnikiem nowego władcy, często zachowującym się w sposób sugerujący dążenie do konfrontacji, a nawet brak szacunku dla królewskiego majestatu. Doskonale ilustruje to doniesienie na temat listu, jaki hetman miał skierować do króla wkrótce po jego elekcji, w którym nie uwzględnił żadnego z przysługujących monarsze tytułów. Angielscy czytelnicy śledzący wydarzenia w Rzeczpospolitej z kolejnych doniesień mogli wywnioskować, że powodem niechęci Sobieskiego do króla była uraza związana z wynikiem elekcji 1669 roku. Nie wynika z nich niestety jasno, czy mogło chodzić o własne ambicje Sobieskiego, czy to, że Wiśniowiecki pokonał wspieranego przez niego oficjalnie kandydata. Drugą przyczyną napięć była prohabsburska polityka króla. W końcu hetman mógł się obawiać, że dwór będzie próbował odebrać któryś z pełnionych przez niego urzędów; to właśnie mogło go skłonić , by stanąć na czele całego stronnictwa antykrólewskiego.
Także po śmierci Michała Korybuta Wiśniowieckiego ton, w jakim opisywano polityczne działania Sobieskiego, nie zmienił się. W raportach pojawiły się wręcz sugestie, że dysponując znaczną siłą militarną, może on zechcieć w ten sposób wpłynąć na wynik przyszłej elekcji. Równocześnie jednak dostrzegano kluczową rolę, jaką może odegrać hetman w sytuacji, gdy państwo znalazło się w podwójnie trudnej sytuacji: zagrożenia militarnego i bezkrólewia.
Przełomowym momentem, po którym zupełnie zmienił się sposób prezentowania Jana Sobieskiego, była jego elekcja. W raporcie opublikowanym tuż po jej zakończeniu „London Gazette” informowała, że nowy władca „dzięki swemu roztropnemu i łaskawemu zachowaniu w kilku sprawach już przekonał szlachtę, że nie mogła ona była poczynić lepszego wyboru”. Z pewnością zmiana ta miała poważne przyczyny; „London Gazette” wydawana była przez zwolenników króla Karola II, którzy nie za bardzo mogli sobie pozwolić na krytykowanie któregokolwiek władcy w sytuacji, kiedy pozycja ich własnego monarchy była dość trudna i wymagała sporej zręczności w relacjach z poddanymi. Z drugiej jednak strony możliwe, że wobec zwycięstwa chocimskiego i innych triumfów militarnych połączonych z blaskiem korony Jana III wszelkie poprzednie zastrzeżenia przestały być istotne.