Na pocztowej mapie Rzeczypospolitej w okresie panowania Stanisława Augusta wyjątkową rolę zajmowała Warszawa, w której znajdowała się nie tylko siedziba dyrekcji generalnej poczty, lecz również największy urząd pocztowy w państwie, czyli Pocztamt Nadworny Warszawski Jego Królewskiej Mości. Tu rozpoczynały również oraz kończyły swój bieg główne kursy pocztowe Rzeczypospolitej. Od siedziby budynku poczty głównej w Warszawie mierzono odległości do stacji pocztowych zlokalizowanych na terenie całego kraju. W Warszawie występował również największy obrót korespondencji, który w latach 80 – tych XVIII wieku sięgał ok. 130 tys. nadawanych i ok. 160 tys. nadchodzących do niej przesyłek rocznie. W związku z tym piastowanie stanowisk urzędniczych w stolicy kraju niosło ze sobą zarówno duży prestiż, jak i całą masę zadań oraz wymagało niemałego zaangażowania w pracę.
Z zachowanych źródeł wiemy, że w latach 1765 – 1773, a dokładnie od 2 kwietnia 1765 do 18 marca 1773 roku, obowiązki posthaltera warszawskiego, a więc niejako „przedsiębiorcy przewozowego”, który był zobowiązany utrzymywać i wynajmować dla poczty konie, pełnił Jan Fryderyk Knispel. Jego współpracę z pocztą zakończył brutalny incydent, a mianowicie jednostronne zerwanie umowy przez dyrekcję poczty. Bezpośrednią przyczyną tego zdarzenia było zażalenie Maksymiliana Piaskowskiego, który skarżył się na to, iż posthalter nie chciał mu wynająć koni na wyjazd do Okoniewa. Był to jednak tylko pretekst do zakończenia współpracy z niewygodnym dla poczty Knisplem, który miał zostać wydalony z funkcji za brak lojalności oraz kontestowanie pozycji zwierzchników. Natomiast Knispel skarżył się w liście do Stanisława Augusta na to, że w zasadzie z pocztą obowiązywał go tylko kontrakt ustny, o którego wypowiedzenie zabiegał niemal od momentu objęcia swej funkcji. To może dziwić, lecz Knispel wyjaśniał, że tuż po objęciu stanowiska zrozumiał, iż generuje ono jedynie straty finansowe, a on sam, nie mając żadnego wsparcia ze strony dyrekcji poczty, próbował bezskutecznie złożyć dymisję. Dopiero kiedy interes zaczął wreszcie przynosić zyski, Knispel został oddalony ze służby. Generalny pocztmistrz Marschall hrabia de Biberstein okazał się nieczuły na utyskiwania Knispla a także jego zabiegi o przywrócenie na stanowisko. Mało tego – wyjaśniał Stanisławowi Augustowi, do którego kierował swe skargi były posthalter warszawski - że Knispel nie potrafił docenić tego co miał, a w umowie nie zagwarantowano mu terminu wypowiedzenia. W taki to sposób zakończyła się współpraca Knispla z pocztą.
Przy tej okazji warto wskazać przyczyny tak niskich przychodów posthalterii warszawskiej. Zresztą pisał na ich temat sam Knispel, który uznał, że na wyniki finansowe tej posthalterii negatywnie wpłynęło utworzenie w Warszawie (w 1765 lub 1766 roku) konfranterii furmanów, którzy otrzymali odpowiedni przywilej. Były posthalter nie kwestionował zasadności samego faktu powołania tej organizacji, lecz wskazywał na to, że w sposób nieuprawniony furmani zaczęli wynajmować konie do ekspedycji tak zwanej ekstrapoczty, a dodatkowo nie przekazywali posthalterii żadnych należności tytułem zadośćuczynienia. To właśnie miało się odbić negatywnie na jej finansach. Drugim powodem problemów posthalterii było to, że dyrekcja generalna poczty nakazała wynajmować konie Rosjanom nawet wtedy, gdy nie chcieli uiszczać stosownych opłat. Fakty te wymusiły na Knisplu podejmowanie dodatkowej pracy polegającej na zwożeniu kamieni z pól położonych w okolicach Warszawy. Posłużyły one do układania bruku w mieście.