Carlo Broschi, jeden z najwybitniejszych śpiewaków w historii opery, pierwszy gwiazdor muzyki europejskiej, kastrat, znany lepiej jako Farinelli, urodził się w 1705 r. w Andrii w Królestwie Neapolu. Tak artysta pisał o swoim pochodzeniu w liście do zaprzyjaźnionego arystokraty, hrabiego Sicinia Pepolego, w 1740 r.: Nie utrzymuję, jakobym miał się urodzić z trzeciego żebra Wenus ani że moim ojcem był Neptun. Jestem Neapolitańczykiem i książę Andrii trzymał mnie u chrzcielnicy, co wystarczy, aby dowieść, że jestem synem dobrego obywatela i szlachcica. Około 1711 r. rodzina Broschich przeniosła się do Neapolu. Nie wiadomo, kto odkrył talent wokalny chłopca, prawdopodobnie pierwszych lekcji muzyki udzielał mu starszy brat Riccardo, kompozytor, którego utwory Farinelli później chętnie wykonywał. W 1717 r. Carlo rozpoczął lekcje śpiewu u Nicoli Porpory, kompozytora słynnego z talentu pedagogicznego. Wówczas to poznał też młodego, utalentowanego poetę Pietra Trapassiego, znanego jako Metastasio, z którym zaprzyjaźnił się na całe życie. W listach niezmiennie zwracali się do siebie caro gemello (drogi bliźniaku).
Po trzech latach nauki u Porpory, w 1720 r., Carlo Broschi zadebiutował przed publicznością Neapolu w serenacie Metastasia Angelica e Medoro z muzyką swojego nauczyciela Porpory. Miał wtedy 15 lat. Dwa lata później jego kariera nabrała rozpędu. W latach 1722–1724 występował w Rzymie w dziełach dedykowanych Stuartom, odnosząc w nich ogromny sukces. Farinelli kreował tu głównie partie kobiece: Placidii w Flavio Anicio Olibrio (1722), tytułową partię w Adelaide (1723) czy królowej Berenice w operze Farnace. W tej ostatniej roli utrwalił go w swojej karykaturze Pier Leone Ghezzi.
W pierwszej ze wspomnianych oper, Flavio Anicio Olibrio, dedykowanej Marii Klementynie Sobieskiej, miał natomiast miejsce słynny muzyczny pojedynek pomiędzy Farinellim a trębaczem, opisany po latach przez angielskiego historyka muzyki Charlesa Burneya, który w 1770 r. odwiedził śpiewaka w jego domu w Bolonii i skłonił do wspomnień. Miał siedemnaście lat, kiedy opuścił to miasto [Neapol] i udał się do Rzymu, gdzie podczas wykonania opery miała miejsce walka każdej nocy pomiędzy nim a sławnym trębaczem w arii z akompaniamentem tego instrumentu: ta [walka], na początku, wydawała się przyjazna i toczona jedynie dla sportu, dopóki publiczność sama nie zaczęła interesować się pojedynkiem i opowiadać po różnych stronach: najpierw każdy z nich oddzielnie wykonywał wzmocnienie i wycieszenie nuty [messa di voce], podczas którego każdy z nich demonstrował moc swoich płuc i próbował pokonać drugiego wspaniałością i siłą, potem jednocześnie mieli wzmocnienie i wyciszenie nuty [messa di voce] i tryl wykonywany w tercjach, trwało to długo, podczas gdy publiczność z żywością oczekiwała momentu, w którym obaj będą wyglądać na wyczerpanych. I rzeczywiście, trębacz, całkowicie wykończony, w końcu zaprzestał, myśląc jednakże, że jego przeciwnik jest tak samo zmęczony jak on i że to będzie remisowa bitwa. Wówczas to Farinelli, z uśmiechem na twarzy, pokazując, że tylko się z nim droczył przez cały ten czas, zaczął wszystko od razu na tym samym oddechu ze świeżym wigorem i nie tylko cieniował i wibrował nutę, ale wykonywał najszybsze i najtrudniejsze pochody i w końcu uciszyły go tylko burzliwe oklaski publiczności. Od tego momentu można datować przewagę, którą utrzymał nad wszystkimi swoimi współczesnymi. Rzymski okres w karierze Farinellego zdecydowanie został zdominowany występami w dziełach dedykowanych Stuartom. Łatwo więc sobie wyobrazić, że muzyk mógł śpiewać dla nich także w ich pałacu, w bardziej intymnej atmosferze. Wiemy, że Stuartowie chętnie organizowali koncerty w Palazzo del Re, podczas których występowali wyśmienici wokaliści, jak choćby Faustina Bordoni. Nie ma niestety żadnych informacji o tym, czy Farinelli również się tam pojawiał.
Kolejne lata przyniosły Farinellemu triumfy w innych miastach włoskich: Wenecji, Mediolanie, Parmie, Florencji. W latach 1727–1734 śpiewak mieszkał w Bolonii. Co ciekawe, na początku tego okresu przebywał tam również Jakub III Stuart z synami. W tutejszym Teatro Malvezzi zadedykowano mu operę zatytułowaną La fedeltà coronata. O występ w niej poproszono Farinellego, który chętnie przystał na tę propozycję. W Bolonii śpiewak poznał też hrabiego Sicinia Pepolego, stronnika Jakuba i jakobitów działających w mieście. Z arystokratą tym Farinelli korespondował przez wiele lat.
Nie bez znaczenia w tym kontekście jest również to, że w 1734 r. Farinelli wyjechał do Londynu (do konkurującej z Georgiem Friedrichem Händlem) Opera of the Nobility. W stolicy Anglii przebywał przez kolejne trzy lata, śpiewając w dziełach swojego dawnego nauczyciela Porpory, Hassego czy Bononciniego, identyfikowanego z kręgiem katolików w Londynie. Farinelli swą sztuką wzbudził w Anglikach bezgraniczne uwielbienie, co potwierdzają też horrendalnie wysokie honoraria i prezenty, które otrzymywał. To tutaj właśnie padły z ust jednej z dam sławetne, wielokrotnie potem powtarzane słowa: One God, one Farinelli. Dla nas ważne jest też to, że śpiewak pozostawał w bliskich relacjach z księciem Leeds, którego rodzina od pokoleń popierała Stuartów.
W 1737 r. kastrat wyjechał do Madrytu, aby swą sztuką uzdrowić cierpiącego na depresję króla Hiszpanii Filipa V. Każdej nocy, aż do śmierci władcy w 1746 r., Farinelli wykonywał pewien zestaw arii, który miał pozytywnie oddziaływać na Filipa, poza tym był mocno zaangażowany w kierowanie teatrem operowym i bieżącą politykę dworu hiszpańskiego. Po śmierci następcy Filipa V, króla Ferdynanda VI, Farinelli wrócił do Bolonii. Mimo podejmowanych wysiłków nigdy już nie objął równie ważnego stanowiska jak to, które piastował w Madrycie. Do jego domu ściągały jednak tłumy zainteresowanych nim artystów, intelektualistów, ludzi polityki, władców. Śpiewak zmarł w 1782 r. otoczony luksusem i wspaniałą kolekcją dzieł sztuki, instrumentów i muzyki.
Związki utalentowanych muzyków, a w szczególności śpiewaków, z polityką i dyplomacją nie należały do rzadkości w XVII- czy XVIII-wiecznej Europie. Wystarczy w tym miejscu przywołać Atta Melaniego, Agostina Steffaniego czy Georga Friedricha Händla. Wybitny artysta miał znacznie łatwiejszy dostęp do ludzi władzy. Poznawał ich, śpiewając w prywatnych, nierzadko kameralnych wnętrzach, obserwował ich zachowania, nabierał ogłady i właściwych manier, uczył się dworskiej etykiety i języków obcych. Dzięki temu stawał się znakomitym materiałem na szpiega, informatora lub po prostu kogoś uważnego. Nie ma stuprocentowej pewności, że Farinelli działał na rzecz wygnanych Stuartów (swoją drogą, gdyby takie niezbite dowody istniały, słaby byłby z niego agent). Jednak początki jego kariery związane z Rzymem, gdzie śpiewał w operach dedykowanych Jakubowi III i Marii Klementynie, kolejne etapy działalności Farinellego w Bolonii, Londynie i Madrycie, poglądy polityczne utrwalone w znanej dziś korespondencji, którą prowadził z Pepolim, a także bliskie związki z kręgami jakobitów pozwalają na postawienie intrygującej hipotezy, że najwybitniejszy śpiewak XVIII w. był człowiekiem Stuartów, a przynajmniej sprzyjał ich sprawie.