W kilkustronicowym druku zatytułowanym Einige Moralische Gedancken wozu die Eroeffnung eines Boernstein-Cabinets in welchem sich, eine zahlreiche Sammelung Derer Insecten, von manscherley Art und Farben wie auch eine Anzahl von der Natur gebildeten Figuren befindet, który ukazał się w Królewcu w 1742 roku, jego autor, doktor medycyny i filozofii, Daniel Heinrich Paschke, stwierdzał wprost: „Podczas gdy inne ziemie chwalą się swymi różnymi skarbami, to pewne jest, że Królestwo Pruskie może konkurować z nimi o pierwszeństwo w tym oto zakresie. Ludy, u których braknie skarbu pochodzącego z brzegów Bałtyku, bardzo dobrze znają jego wartość. Indianie przy pierwszej wizycie Europejczyków dali im za sznur bursztynów sznur najwyborniejszych pereł, a za parę bursztynowych noży – dziesięć razy tyle złota. Niemniej ja w przezroczystym złocie sukcynitu widzę inne, szlachetniejsze właściwości; cieszy on oko i powonienie zwłaszcza wtedy, gdy wprawna w sztuce ręka nada mu tysiąc przyjemnych form, gdy wyczaruje zeń ciało i duszę. Ale nie tylko my potrafimy czynić takie rzeczy. W bursztynie widać prawdziwe odbicie […] bożej mądrości, która poprzez jantar ujawnia działanie ducha i świadczy o jego rozlicznych igraszkach; ducha, który w tym przezroczystym kamieniu […] ujawnia malowniczość wspaniałej Natury; który w wielu pięknych wyobrażeniach czy to elementów, czy to całych stworzeń, pól, lasów, łąk, zamków i miast wprowadza nasze usposobienie w tak wielką błogość, że i nasza dusza musi tedy chwalić […] nieskończoną mądrość bożą. A te obrazy rodzą się nie tyle na powierzchni [sukcynitu], co dotyczą całego kamienia, poprzez który możemy podziwiać wspaniałe obrazy tworzone nie tylko bez pędzla, ale i bez farb […]. Do tego dochodzi jeszcze balsamiczna siła bursztynu przeciwko zgniliźnie; uczeni mężowie, zajmujący się leczeniem i zgłębiający tajemnice przyrody, od wieków studiują jego właściwości. Już egipscy władcy używali go do balsamowania zwłok; szkoda, że nie posiadamy dzisiaj wiedzy, jak bursztyn upłynnić – można by bowiem leczyć dzięki niemu wszystkie choroby powstające ze zgniłości, a może i dałoby się w ten sposób uczynić ludzkie ciało nieśmiertelnym? […] Dzięki Najwyższemu Bogu stworzenia tak ulotne jak muchy, mrówki, komary i ćmy, pająki i bardzo liczne robaczki, których życie jest zaledwie mgnieniem, mogą przetrwać bez zepsucia setki lat – widzimy je bowiem wraz z najmniejszymi częściami ich ciałek utrwalone w balsamie jantaru. Czyż nie jest to wola Najwyższego Pana, który w ten sposób pozwala nam poznać swój majestat? I który [poprzez swoje dzieła z trzech królestw Natury] zmusza nas do miłości i respektu?”.
Tak jak doktor Paschke, wielkim admiratorem złota północy, a zarazem wyznawcą fizykoteologii był gdański botanik i lekarz Johann Philipp Breyne. Posiadał on własną kolekcję wspaniałych jantarów – niemniej znacznie skromniejszą niż zbiory jego przyjaciół bądź to z Elbląga, bądź to z Królewca.
Tak czy owak, w latach dwudziestych XVIII wieku Johann Philipp wygłosił w swojej kamienicy wykład o jantarach, prezentując jednocześnie zaproszonym kolegom z Societas Litteraria „bursztynową kolekcję Panów Breyne’ów”. I tak, wykonana z drewna orzechowego niewysoka szafa numer trzy dzieliła się na dziesięć szuflad, z których każda kryła w sobie najprawdziwsze skarby z sukcynitu.
Pierwsze dwie szuflady zawierały Succina varia fossilia, to jest bursztyny, znalezione na pobliskich plażach albo wyłowiono z morza, oraz różne rzeczy, „wraz z którymi znajdowano albo poławiano jantary gdańskie, i które mogą posłużyć do ich objaśniania”, między innymi wodorosty i konary starych drzew.
W trzeciej szufladzie można było podziwiać Succina figurata, a więc bursztyny, którym natura nadała wyszukane kształty. Znajdowały się tam między innymi Guttae Succinea, czyli okazy w formie łez, oraz bursztyny warstwowe, których struktura przypominała budowę cebuli.
W szufladzie czwartej umieszczono bursztyny jednobarwne, porządkując je ze względu na stopień ich przezroczystości. I tak, wyszczególniono wśród nich grupę pellucida, to jest jantarów przezroczystych „niczym czerwona i żółta woda etc.”, semipellucida – jantarów przeświecających, „ciemnawych i złotych”, oraz opacum – sukcynitów całkowicie nieprzezroczystych, „białych, żółtych i czarnych jak ziemia”.
Szuflada piąta kryła w sobie to, co określono mianem succina pura ex pellucidis et opacis mixta, a więc bursztyny łączące w sobie różne stopnie przezroczystości, wielobarwne i różnokształtne, niemniej zawsze bardzo rarytne.
W szufladzie szóstej znalazły się succina pura ex pellucidi et opacis mixta, quae phantastica dii posunt. Były to jantary o podobnych właściwościach co wcześniejsze, ale wyobraźnia ludzka mogła dostrzec w ich kształcie podobieństwo do określonych figur. Spośród nich Breyne zaprezentował swym kolegom bursztyny, które przedstawiały twarze lub całe ludzkie postacie. Tuż obok botanik ułożył natomiast pojedyncze succina impura, „które jubilerzy nazywają Schluck, w których natura odzwierciedla bardzo różne rzeczy, w wielkiej liczbie i przy użyciu wielu barw – tak, że osoby niepoddające ich głębszym badaniom nie przypisują ich do rodu jantarów”.
Szuflada siódma kryła w sobie eksponaty opisywane jako tzw. succina impraegnata, a więc takie bursztyny, „które mieszczą w sobie wszystek rzeczy im przynależnych”. Wśród nich wymieniono grupę succina mineralibus gravida, czyli sukcynity zawierające krople wody, ziemię, opiłki metali itp., oraz succina vegetabilibus gravida, w których znajdowały się porosty morskie, mchy, źdźbła traw, słomki, liście, płatki kwiatów oraz inne elementy roślin.
Na szufladę ósmą, podzieloną na cztery części, składały się bursztyny zawierające inkluzje zwierzęce. Literą δ) oznaczono przegrodę z egzemplarzami z zatopionymi wewnątrz niewielkimi owadami, między innymi mrówkami, muchami, ćmami, komarami, żukami, larwami, konikami polnymi, pająkami, molami itp., „których można tu podziwiać wielką liczbę oraz różnorodność […]; niektóre spośród tych jantarów ze względu na swoją wielkość i zatopione we wnętrzu insekty są bardzo rzadkie i fantastyczne”. Literą β) oznaczono ilustrację kawałka bursztynu z małym ślimakiem w jego wnętrzu, „który to kawałek można obejrzeć w muzeum Pana Burmistrza Ramseya w Elblągu”. Litera γ) odnosiła się do kawałka bursztynu z małą rybą, „ale nie można zagwarantować, że jest to wytwór natury, a nie jakiegoś wprawnego artysty”. Wreszcie litera δ) to Insectis quidem gravisa, suo arte parata, „w przypadku których da się dostrzec różnicę między tym, co naturalne, a tym, co artystyczne”. Dość bowiem przypomnieć, że w nadbałtyckich miastach swe pracownie mieli wprawni fałszerze bursztynu.
W szufladzie dziewiątej Breyne pokazywał kolegom Varia arte Chemica ex Succino producta, natomiast w szufladzie dziesiątej – Artefacta ex Succinis varia, w tym tabakierki, korale, zwierciadła wklęsłe i guziki.
Warto pamiętać, że o zainteresowaniu bursztynem u Johanna Philippa Breyne’a w latach dwudziestych XVIII wieku świadczy nie tylko prywatny wykład z pokazem dla przyjaciół z Societas Litteraria, lecz także jego artykuł zatytułowany Observatio de Succinea Gleba, Plantae Cujusdam Folio Impraegnata, Rarissima, opublikowany na łamach angielskich „Philosophilcal Transactions of Royal Society” w styczniu 1726 roku.
W kolejnych latach liczba bursztynów w kolekcji botanika regularnie rosła. Zmieniało się także ułożenie poszczególnych obiektów w dziesięciu szufladach trzeciej szafy z drewna orzechowego. W katalogu aukcyjnym z 1765 roku, w którym prezentowano sprzedawany Naturalien-Cabinet obu Breyne’ów, pojawiły się bowiem sukcynity, jakich nie znajdziemy we wcześniejszych opisach czy listach autorstwa Johanna Philippa.
Na podstawie FB Gotha, Chart. A 791, passim. Materiały zebrano w trakcie pobytu badawczego w Forschungsbibliothek Gotha w ramach Herzog-Ernst-Stipendium der Fritz Thyssen Stiftung.