Margines pewnej XVII-wiecznej księgi sądowej w zbiorach Archiwum Państwowego w Krakowie (Oddział na Wawelu) zdobi humorystyczny portrecik Batorego z wymowną inskrypcją: Król Stefan Batory, co na te choroby był chory. Na marginesie pewnego dokumentu pergaminowego Władysława IV (Ossolineum, Perg 1865) rozpoznajemy satyryczny portrecik rysunkowy jeźdźca palącego fajkę. Obrazy satyryczne czy marginalia, które możemy uznać za prototypy późniejszych karykatur, były w realiach XVII-wiecznej Rzeczypospolitej rzadkością. Do wyjątków należy choćby rysunek portretowy Hieronima Radziejowskiego zdobiący rękopis przechowywany w Archiwum Narodowym Szwecji w Sztokholmie (Riksarkivet, Extranea. Polen, teczka 116, mikrofilm w zbiorach AGAD, Kat. I, poz. 34, Szpula 67).
Karykatura portretowa polega na takim przedstawieniu modela (choćby fantastycznym), w którym „jego rysy i cechy charakterystyczne są przesadzone i zaakcentowane w sposób komiczny, zachowując przy tym podobieństwo przedstawionej postaci” (H. Górska, H. Lipiński). W Polsce XVII wieku brak odpowiedników miniatury z 1578 roku pt. Góra Rzeczypospolitej Polskiej z Batorym w roli głównej, czy holenderskich i angielskich rysunków satyrycznych o charakterze politycznym. Częściej odnajdujemy rozmaite paszkwile zawarte w źródłach pisanych (pasquinata, np. wymierzone w Zygmunta III), niż graficzne żarty z panującego monarchy. Znane są jedynie niemieckie druki ulotne, np. ukazujące w plastycznym skrócie konflikt dwóch gałęzi rodu Wazów. Satyryczne, aktualizowane rysunki rodzajowe oraz obrazy śląskich, gdańskich, czy elbląskich mistrzów (Mistrz Sztambucha Petzkego, Anton Möller, Herman Han, Adam Wolski, i in.) nie dotykały bezpośrednio domu panującego. Z łatwością można jednak wskazać szereg wyobrażeń królewskich o tak niskim poziomie wykonania, że (zapewne sprzecznie z intencją autorów, którzy raczej nie wyrażali w ten sposób swego krytycznego stosunku do danej postaci) sprawiają cokolwiek groteskowe wrażenie. Niezbyt udatne numizmaty operujące enigmatyczną skrótowością (choćby tzw. boratynki), wizerunki nabijane na głownie egzemplarzy broni białej, wytrawiane na partyzanach i szpontonach, wreszcie kopie konterfektów wpisane w poczty królewskie bawią nas lub rażą przerysowaniem cech charakterystycznych dla modeli (zgodnie z włoską etymologią słowa caricare, czyli przeładować, przesadzać).
Tradycja zdobienia głowni broni białej wywodzi się ze Wschodu. W siedemnastym wieku spectrum wykorzystywanych motywów było ograniczone głównie do inskrypcji identyfikujących właściciela lub władcę oraz motywów heraldycznych, ewentualnie przedstawień maryjnych. Obok marek, znaków cechowych i jakościowych, spotykamy na głowniach szabel trawione, rzadziej ryte (czasem wybijane i cyzelowane, niellowane), napisy okolicznościowe, sentencje, teksty dewocyjne, fragmenty z Biblii, sceny alegoryczne, wizerunki świętych. Mimo że niektóre szable zdobią popiersia królewskie niezwykle precyzyjnej roboty (np. obiekt ze zbioru Antoniego Porczyńskiego – Muzeum Wojska Polskiego nr inw. 3073), znane powszechnie batorówki, zygmuntówki, czy janówki, wyróżniające się charakterystyczną ornamentacją głowni, bazują na więcej niż uproszczonych schematach portretowych Batorego, Zygmunta III, czy Jana III. Podobnie, wizerunki monarsze ukryte w malarstwie sakralnym (kryptoportrety, portrety niesamoistne, w asystencji), powstałe w warsztatach malarzy prowincjonalnych, często bliskie ludowemu rękodziełu, niejednokrotnie zadziwiają jako niezamierzony pamflet, odbicie królewskiej twarzy w cokolwiek krzywym zwierciadle.
Każdy z monarchów troszczył o właściwą propagandę wizualną. Pierwszy Waza zdecydowanie zareagował na wydanie pewnej ryciny satyrycznej sobie poświęconej, nie mógł jednak kontrolować wszystkich szabel i płócien w prowincjonalnych świątyniach. Niezależnie, czy owe pełne komizmu ujęcia zrodził sarmacki dowcip i polot, czy choćby nieudolność (niestaranność) podrzędnych rzemieślników, nadają one obrazowi dawnej kultury polskiej intrygujący odcień.