Przez kilka ostatnich lat kostium barwny pałacu w Wilanowie zdążył się nieco zakorzenić w naszej świadomości, może nawet wywołuje mniejsze kontrowersje. Pamiętamy jednak żywe reakcje publiczności, kiedy w 2006 roku zakończyliśmy restaurację elewacji od strony dziedzińca. Były one oparte na zaskoczeniu i zmieszaniu zupełnie odmienną od poprzedniej szatą barwną. I choć dzisiaj wilanowskie barwy dziwią coraz mniej, to wciąż stanowią interpretacyjne wyzwanie nie tylko jako studium przypadku, lecz także jako punkt wyjścia do poszukiwań kodów kolorystycznych baroku.
Najnowszy rozdział historii wilanowskich kolorów rozpoczął się w 2003 roku, kiedy stan pałacowych fasad, a przede wszystkim dekoracji rzeźbiarskiej, wymagał natychmiastowej interwencji. Podjęło ją Muzeum Pałac w Wilanowie we współpracy z Międzyuczelnianym Instytutem Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki warszawskiej i krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Powstał rozbudowany program badawczy a wszystkie prace były dokumentowane. Wykonano dużą liczbę sond schodkowych, odkrywek i badań murów, analiz chemicznych tynków i pigmentów, zastosowano też urządzenia pomiarowe dla barw, obiektywizujące wrażenia ludzkiego oka, zawsze indywidualne. Do prac wykorzystywano między inymi lasery skanujące elewacje pałacowe, kamery termowizyjne, spektrofotometry. Od momentu rozpoczęcia prac restauracyjnych fasady pałacowe poddawane są stałemu monitoringowi, który pozwoli na uchwycenie czasu i miejsc, w których rozpoczyna się proces degradacji tynków czy zmiany kolorystyki pałacowych elewacji. Nasze działania są bowiem jedynie etapem w procesie ochrony zabytku, który dokumentujemy na potrzeby naszych następców.
Podczas badań dokonano wielu interesujących odkryć, które pozwoliły na zweryfikowanie i uzupełnienie dotychczasowej wiedzy – między innymi o barwnym kostiumie elewacji. Okazało się wówczas, że kolory, do których byliśmy przyzwyczajeni od wielu lat, nie mają wiele wspólnego ze stanem pierwotnym. Również niektóre z rozwiązań technicznych i estetycznych, wprowadzonych podczas rozległych prac konserwatorskich przed pół wiekiem, nie wytrzymały próby czasu, jak dość powszechne stosowanie cementu. O stopniu komplikacji i wielości wyzwań stojących przed konserwatorami może świadczyć sprawa tynków i okien. Otóż w trakcie prowadzonych badań okazało się, że około 20% tynków pochodzi z epoki baroku i nie istnieją identyczne otwory okienne na elewacjach frontowych, przy czym reliefy figuralne są niemal całkowicie oryginalne. W elewacji frontowej skrzydła północnego miejscami poświadczono istnienie ośmiu warstw kolorystycznych, co świadczy o tym, że od lat 20. XVIII wieku średnio co około 35 lat były prowadzone większe remonty. Lata 20. XVIII wieku są istotną cezurą czasową; pałac w Wilanowie należał wówczas do Elżbiety Sieniawskiej, która zakupiła posiadłość od Konstantego Sobieskiego w 1720 roku. Na jej polecenie dobudowano do korpusu pałacu skrzydła boczne, zgodnie z pierwotnym zamiarem króla Jana III Sobieskiego, którego nie zdążył już zrealizować. Skrzydła boczne powtarzały nie tylko rytm i podziały architektoniczne starszej części, ale również jej kolorystykę. W latach 20. XVIII wieku znakomicie zdawano sobie sprawę, że kolor jest jednym z czynników stanowiących o wyjątkowym charakterze rezydencji zwycięzcy spod Wiednia.
Zebrane dotąd dane pozwalają na hipotetyczne wyodrębnienie dwóch faz w barwieniu tektoniki architektonicznej w czasach Jana III, odpowiadających kolejnym rozbudowom pałacu. Faza pierwsza przypada na pierwszy etap budowy pałacu. W latach 1681-1688 na białych, lekko rozróżowionych laserunkiem ścianach wielki porządek był zapewne barwy ceglastego różu o nieustalonej intensywności. Zachowały się szczątkowe fragmenty tego koloru na niektórych pilastrach wieżowych. Barwionych w masie jest kilka kapiteli i kroksztyny i panoplia. W latach 90. XVII wieku wielki porządek i elementy architektoniczne, jak obramienia okienne, w tym także piaskowcowe, zostały pomalowane na żółto w odcieniu naśladującym złoto dukatowe. W obu fazach dekoracja rzeźbiarska przynajmniej niektórych elementów była czerwona w odcieniu wiśniowym, jak sam to określił Jan III Sobieski w dopisku na liście z 31 października 1681 roku, który otrzymał od budowniczego pałacu Augustyna Locciego. Mym zdaniem wiśniowy do tego lepszy Marmur aniżeli pstry, ieżeli na Balustrate Gurnio, tam lepsze y wydatniejsze z Kamienia Szydłowieckiego aniżeli Marmurowe, chyba na dół do ogrodu y przed Galerio – napisał Locci, co król skomentował dopiskiem Aprobatur wiśniowy marmur. Niektóre rzeźby w niszach w elewacjach frontowych galerii ogrodowych do dzisiaj zachowały w załomkach modelunku fragmenty wiśniowego, a na nim żółtego opracowania kolorystycznego. Odpowiadają mu czerwone, walorowo zróżnicowane podkreślenia iluzjonistycznych profili w portalu wejścia do skarbca Sobieskiego w wieży południowej.
Z tzw. fazy żółtej, czyli późniejszej, pochodzą ślady malowanego cienia, dobrze czytelne przy niektórych wolutach kapiteli i przy portalach frontowych w galeriach ogrodowych. Na boku cokołu przy portalu południowym ujawniono wyryty szkic barokowego inicjału z czytelnymi literami R[ex] J[oannes] T[ercius]. Tworzące je rowki są wycięte w najstarszej warstwie tynku i wypełnione żółtą farbą. Cokół jest dostawiony do ściany, zaś stojąca na nim półkolumna została wyszpałdowana dla wzmocnienia plastyczności pierwotnego trzonu. Wydaje się, że w II i III fazie rozbudowy pałacu (która przypada na lata 80. i 90. XVII wieku) odcienie czerwieni stosowano dla podkreślenia dekoracji artystycznych, zasadniczych pod względem przekazywanych treści i elementów tektoniki architektonicznej, wkomponowując je w żółcienie na pozostałych składowych elewacji. Trwałość tradycji stosowania „wilanowskiej” żółcieni jest zresztą dość zaskakująca. Neorenesansowa elewacja północna skrzydła północnego (1847-1848), zaprojektowana przez Franciszka Marię Lanciego na polecenie Augusta i Aleksandry Potockich, koresponduje z kodem kolorystycznym króla Jana III. Medaliony z popiersiami przedstawiającymi dawnych właścicieli rezydencji, a nawet – paradoksalnie – wybór form włoskiego renesansu (mających odwoływać się do ideałów antycznych, do których odwoływał się również Jan III Sobieski) świadczą o tym, że zamiarem ówczesnych właścicieli była kontynuacja pierwotnego programu ideowo–artystycznego. Jak widać, za jego składnik uznali również kolorystykę.
Żółcień zastąpiono na całych ścianach beżem dopiero około 1900 roku, co stanowiło wyraz ówczesnych doktryn konserwatorskich, zakorzenionych do niedawna również w powszechniejszym odbiorze i myśleniu o zabytkach. Większość społeczeństwa, a przynajmniej ta jego część, która zwiedza zabytki lub profesjonalnie zajmuje się ich badaniem i renowacją, z wychowania domowego i szkolnego oraz obserwacji otaczającej nas architektury powzięła bowiem upodobania kolorystyczne odpowiadające kanonowi architektury klasycystycznej. Na tak ukształtowany gust z pewnością od 2. połowy XVIII wieku wpływ mieli tzw. klasycy, a z czasem konserwatorzy zabytków. Pomijając problem genezy poglądów i ich zmian, można stwierdzić, że do niedawna w ochronie zabytków budownictwa panowało upodobanie do neutralnej, złamanej bieli czy – w przypadku baroku – jednolitego, delikatnego żółcienia, które uchodziły za oczywisty środek „uczytelniania” zabytkowego charakteru obiektu, nawet jeśli znana była oryginalna kolorystyka elewacji. Ale ta sytuacja się zmienia, w czym niemałą rolę odegrała restauracja elewacji pałacu w Wilanowie i ostatnio możemy mówić nawet o rebarokizacji konserwatorskiej. Wydaje się, że w ślad za zmianą doktryny naukowej powinna nastąpić zmiana postrzegania kolorystyki zabytków przez publiczność.
Przed konserwacją kolor elewacji wilanowskich był na tyle neutralny i przybrudzony, że trudno było go określić zarówno w języku specjalistycznym, jak też przez odwoływanie się do popularnych skojarzeń. Kolor zatem nie był postrzegany jako składowa decorum jednego z najpiękniejszych pałaców w Polsce i niezwykłego przykładu architektury barokowej. Tymczasem nie tylko kolorystyka, ale odcień i natężenie barw nie są bez znaczenia, powinny stanowić – i obecnie stanowią – integralny element pałacu i bardzo istotny składnik genius loci rezydencji barokowej. Przed nami otwiera się pole do różnorakich interpretacji; na pałac możemy patrzeć umownie, dostrzegając w nim białą, marmurową budowlę, opiętą złotą koronką tektoniki korynckiego porządku architektonicznego z porfirowymi aplikami najważniejszych pod względem przekazywanych treści scen, gloryfikujących króla Jana III i królową Marię Kazimierę. Inny kierunek poszukiwań dają same kolory. Żółty i czerwony należą do barw podstawowych, których znaczenie dla sztuki było w tamtym czasie dyskutowane w Akademii Francuskiej. Dodajmy do tego błękit nieba lub bliski mu turkus grynszpanu na miedzianych blachach.
Korelacja wyników analiz zmian bryły i jej kostiumu barwnego może posłużyć za punkt wyjścia do rekonstrukcji ideowej odwołań do wzorów architektonicznych, jakie mogły być wykorzystane w modelowaniu programu architektonicznego budowli. Najogólniej nazywając te odniesienia, można powiedzieć, że siedziba Jana III Sobieskiego w latach 80. XVII wieku wzorowana jest na willi włoskiej, zaś w następnej dekadzie dostosowywana do francuskiej stylistyki założeń reprezentacyjnych Ludwika XIV. W literaturze naukowej nieraz wskazywano na takie możliwości interpretacyjne.
Do pełnego oglądu elewacji frontowych brakuje jedynie dwudzielnego dziedzińca, którego krzywizny wpisane w oś kompozycyjną całości założenia pałacowo-ogrodowego uwypuklały niegdyś urodę architektury i ułatwiały odczytanie znaczeń. Przywrócenie pierwotnego poziomu nawierzchni dziedzińca (obniżenie jej) spowoduje odzyskanie miejscami do około 4% wysokości elewacji, co ma znaczenie dla oryginalnej proporcji architektonicznej. Wówczas z pewnością otworzą się kolejne możliwości interpretacyjne.