Dzięki finansowemu wsparciu japońskiej fundacji Sumitomo i współpracy Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie z wybitnymi znawcami azjatyckiej laki zakończyła się konserwacja siedemnastowiecznego stołu w stylu nanban z kolekcji wilanowskiej. Był to jeden z pierwszych projektów konserwatorskich angażujących jednocześnie specjalistów z Japonii i Europy. Wpisuje się on w trwającą od lat dziewięćdziesiątych współpracę naukową i konserwatorską między Japonią a instytucjami światowymi, w których zbiorach znajdują się dzieła sztuki dekorowane laką wschodnią – niezwykli świadkowie nowożytnych kontaktów między Wschodem a Zachodem. Dzięki tej wymianie wiedzy i doświadczeń wypracowywana jest strategia ochrony tych bardzo delikatnych orientalnych eksponatów.
Jeden z nich to wysoki stół z ok. 1610 roku zdobiony pięknym i drogocennym ornamentem. Wykonaną z laki, prószonego złota, srebra i masy perłowej dekorację można uznać za reprezentatywną dla luksusowych przedmiotów powstających na eksport w Japonii na przełomie XVI i XVII wieku, które określa się terminem „nanban”. Charakterystyczne dzieła sztuki zaliczane do tego typu związane są z konkretną epoką i warunkami historycznymi. W 1543 roku Portugalczycy po raz pierwszy przyjeżdżają do Japonii, rozpoczynając nową bezpośrednią wymianę handlową i kulturową między kontynentami. Ten rozdział japońsko-portugalskich kontaktów skończył się już w latach 30. XVII w roku, kiedy to rządzący szogun z rodu Tokugawa zdecydował o zamknięciu kraju na obce kultury.
Przez te kilkadziesiąt lat w Japonii powstały przedmioty użytkowe, mające służyć potrzebom Europejczyków i pasować do ich gustów. Początkowo zamawiali je u lokalnych artystów jezuici, którzy prowadzili w Japonii misje. Potrzebowali oni serii przedmiotów dostosowanych do kultu chrześcijańskiego, a więc niedostępnych wówczas w Japonii. Na ich zamówienie powstały więc takie dzieła, jak zdobne pojemniki na hostię, pulpity podtrzymujące biblię dekorowane symbolami chrześcijańskimi czy przenośne ołtarze. Znaczna ich część po wygnaniu lub śmierci misjonarzy pozostała na terenie Japonii.
Drugą grupą, dla której powstawały dzieła nanban, byli Portugalczycy pozostający w Europie, którzy za pośrednictwem jezuitów zapoznawali się z egzotycznym rękodziełem azjatyckim. Zamawiane przez nich towary przesyłano drogą morską do Portugalii.
Ta ciekawa historia powstania przedmiotów nanban odbija się w ich formie. Zdobione są one tradycyjną japońską laką, która powstaje przez wielokrotne nałożenie cienkich warstw naturalnej żywicy z drzew lakowych (Rhus verniciflua). Każdą kolejną warstwę należy utwardzić i wyszlifować. Japońskie drzewa, z których pozyskuje się lakę, muszą być co najmniej dziesięcioletnie i nadają się tylko do jednorazowego zbioru. Z jednej rośliny udaje się pozyskać około 150 mililitrów laki, po czym drzewo obumiera. Jasne jest więc, że japońska laka jest materiałem niezwykle drogocennym. Nieco odmienny charakter ma pozyskiwanie laki z drzew chińskich, które regenerują się po utracie żywicy i umożliwiają wielokrotny zbiór.
Do pobranej żywicy można dodać naturalny schnący olej roślinny. Jego ilość wpływa na trwałość i plastyczność laki. Jej chińska odmiana, do której dodaje się więcej oleju, jest bardzo plastyczna, nakładana grubszymi niż w Japonii warstwami i często modelowana rzeźbiarsko. Tradycyjnie w Japonii używało się laki bez dodatku oleju lub o niskiej jego zawartości. Jednak prawdopodobnie ze względu na pośpiech w wykonywaniu zleceń dla Europejczyków, by móc nakładać mniej warstw i szybciej osiągnąć efekt błyszczącej powierzchni, laka nanban zawiera go znacznie więcej. Niestety tempo, w jakim wykonywano przedmioty zamawiane w Japonii przez Portugalczyków, wpływało często negatywnie na trwałość ich dekoracji. Duża ilość oleju, który dodawano do kolejnych warstw, sprawiała początkowo, że laka szybko osiągała pożądane, efektowne błyszczenie. Z czasem okazało się jednak, że taka technika powoduje szybszą degradację materiału: laka jest mniej wytrzymała, bardziej wrażliwa na światło. Na jej powierzchni powstają też mikrospękania, które z kolei odbierają jej oryginalny ciemny kolor i charakterystyczny błysk. Co więcej, olej przenika również do warstw niższych i może spowodować degradację gruntu.
Warto podkreślić, że wschodnia laka różni się od europejskiej rodzajem użytego materiału. Tzw. prawdziwa laka utwardza się pod wpływem wilgoci i tlenu w sposób nieodwracalny. Lakiery na bazie żywic naturalnych (takich jak szelak, mastyks czy sandarak) są rozpuszczalne. Stosuje się je np. w Indiach oraz do uzyskania europejskich imitacji laki.
Elegancką, ciemną lakę zdobi się kontrastującymi z nią masą perłową i pozłotą. Wykonuje się z nich dekoracje, które w przypadku przedmiotów w stylu nanban również pochodzą z repertuaru tradycyjnych motywów japońskich: fantastyczne stwory z mitologii i rzeźby japońskiej, rośliny znane z zabytków tradycyjnej laki wschodniej. Nieznany wcześniejszej sztuce japońskiej jest natomiast sposób zakomponowania tych elementów. Dekoracja nanban szczelnie wypełnia każdy centymetr powierzchni tych eksportowych arcydzieł, co prawdopodobnie wynika z treści europejskich zamówień, którym artyści japońscy się podporządkowywali. Zleceniodawca życzył sobie obfitej dekoracji, obcej zwyczajom wschodnim, więc ją dostawał – ale skomponowaną z azjatyckich motywów ikonograficznych.
W związku ze specyfiką zabytków sztuki orientalnej w Europie od jakiegoś czasu trwa debata na temat sposobów konserwacji tych niezwykle delikatnych przedmiotów. Wypracowane w Europie metody zabezpieczenia ubytków i mikrozniszczeń polegają na użyciu żywic syntetycznych oraz naturalnych rozpuszczalnikowych. Dzięki temu, zgodnie z jedną z najważniejszych zasad współczesnej konserwacji, interwencja jest odwracalna, żywice te poddają się bowiem działaniu rozpuszczalników. Krytycy tej metody wskazują jednak, że dodanie żywic stosowanych w lace europejskiej do tradycyjnej techniki japońskiej jest nieadekwatne i szkodliwe.
Alternatywą jest wybór japońskich metod konserwacji, w ramach których używa się jedynie żywicy z drzew lakowych (Urusi), z których od wieków wykonywano lakę – również tę w typie nanban. Zgodność materiałów jest w tym przypadku ogromnym atutem; kontrowersję stanowi natomiast nieodwracalność tej metody – niezgodna z kolei z pryncypiami wypracowanymi w XX wieku przez światowe organizacje konserwatorskie. Warto zauważyć, że japońskie ministerstwo kultury precyzyjnie instruuje konserwatorów, jak powinni postępować wobec zabytków laki wschodniej – dopuszcza tylko użycie żywicy Urusi, a konserwacja ma mieć charakter zachowawczy.
Pod koniec ubiegłego stulecia europejscy i amerykańscy konserwatorzy coraz poważniej zaczęli brać pod uwagę wschodnie metody ochrony laki. Do lat dziewięćdziesiątych nie było jednak osób, które byłyby w stanie przeprowadzić konserwację według japońskich wytycznych. Dzięki muzealnikom z Kolonii rozpoczęto współpracę z konserwatorami ze Wschodu. Równolegle w Japonii odbywały się konferencje naukowe dotyczące konserwacji, a w Europie organizowano pokazowe renowacje obiektów zachowanych na Zachodzie, podczas których konserwatorzy mogli obserwować w praktyce metody wschodnie.
Doświadczenia z Kolonii podjęte zostały przez muzea bawarskie, które skupiły się na pracach badawczych. Z kolei w londyńskim Victoria & Albert Museum zorganizowano pierwszy międzynarodowy projekt konserwatorski, koordynowany przez zespół Shayne Rivers. Od tego czasu coraz więcej konserwatorów i naukowców popiera wybór wschodnich, tradycyjnych metod konserwacji laki orientalnej. Na polu tej współpracy duże znaczenie ma także amerykański Getty Institute.
Po dłuższych dyskusjach, analizie fachowej literatury i pierwszych konserwacji w kolekcjach europejskich, również w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie podjęto decyzję o wyborze japońskiej techniki do konserwacji unikatowego stołu nanban. Do konsultacji merytorycznej zaproszono najwybitniejszego japońskiego specjalistę od laki i masy perłowej, Shigeru Kitamurę. Do współpracy zaproszono także Joannę Koryciarz-Kitamikado, wybitną specjalistkę konserwacji laki wschodniej. Projekt działań restauratorskich złożono do japońskiej fundacji Sumitomo, która przyznała na ten cel znaczącą dotację. Projekt uzyskał poparcie dwóch znanych specjalistek od laki wschodniej Masako Shono-Sladek, kuratorki z Museum für Ostasiatische Kunst w Kolonii, oraz Moniki Kopplin, dyrektor Museum für Lackkunst w Münster. W ten sposób prace przy wilanowskim arcydzielem stały się drugim po londyńskim międzynarodowym japońsko-europejskim projektem konserwacji.
To przedsięwzięcie wielkiej wagi nie tylko ze względu na obrane metody konserwacji oraz zaangażowanych specjalistów, ale także z uwagi na unikatowość samego obiektu. Wilanowski stół, wykonany w Japonii ok. 1610 roku, jest jedynym na świecie obiektem tej wielkości. Mebel ten w swej strukturze powtarza nowożytny portugalski typ stołu obiadowego – wykonany jest jednak i dekorowany w Japonii. Do kolekcji wilanowskiej trafił w połowie XIX wieku, prawdopodobnie kupiony przez Augusta Potockiego. Zabytek po raz pierwszy wzmiankowany jest w inwentarzu z roku 1867.
Od tego czasu mebel był używany, poddawany różnym zabiegom konserwującym, pokrywany woskiem. Po tych różnych kolejach losu stan tego niezwykle delikatnego zabytku wymagał poważnych interwencji konserwatorskich. Dekoracja była niestabilna, groziła utratą drobnych elementów, widoczne były ślady po użyciu historycznym, zwłaszcza na nogach mebla. Bliższe oględziny konserwatorskie ujawniły także wtórnie nałożony nowożytny werniks, liczne ubytki masy perłowej, przemalowania, spowodowane fotodegradacją spękania laki oraz jej rozwarstwienia. Oryginalne dekoracje pozłacane były mocno przetarte i w wielu miejscach przemalowane. Koloryt mebla pozbawiony był pierwotnej intensywności i blasku, ale można je podziwiać w miejscach, które przez stulecia przykryte były werniksem nowożytnym. Po zdjęciu tej warstwy ukazały się małe fragmenty niezniszczonej laki o bardzo ciemnym odcieniu i dużej połyskliwości. Należy się domyślać, że początkowo cały stół tak wyglądał.
Przed rozpoczęciem prac wykonano dokładną dokumentację fotograficzną i fotogrametryczną. Działania konserwatorskie poprzedzone zostały również badawczymi, które koordynuje Anna Guzowska z wilanowskiego muzeum. Wzięła ona udział w sympozjum dotyczącym sztuki nanban w Tokio oraz warsztatach RAdICAL w Amsterdamie, gdzie poddawano analizie chemicznej próbki laki, również tej pobranej z wilanowskiego stołu. Okazało się, że do laki dodano w tym przypadku bardzo dużą ilość oleju z Perilli, pachnotki zwyczajnej. Spowodował on nie tylko silną fotodegradację, widoczną na powierzchni, ale także osłabienie gruntu. Widoczne były miejsca, w których laka odklejała się razem z podkładem.
Z wizytą studyjną do Warszawy przyjechał z kolei Shigeru Kitamura, który konsultował pierwsze dokładne rozpoznanie konserwatorskiego stanu mebla. Na podstawie badań chemicznych odtworzył on na próbnikach grunty oraz poszczególne warstwy laki, jakie zostały zastosowane w wilanowskim stole.
Pan Kitamura czuwał nad całym procesem konserwatorskim i w ciągu dwóch lat czterokrotnie sprawdzał jakość wykonania poszczególnych jego etapów. Udzielał także bezcennych wskazówek, a sam osobiście wykonał prace przy najtrudniejszych fragmentach dekoracji. Cała powierzchnia stołu była kilkakrotnie czyszczona. Usunięto nie tylko zabrudzenia powierzchniowe, ale także woski, wtórne lakiery, kity, werniksy oraz wadliwie wykonane rekonstrukcje, które w dużym stopniu zakrywały oryginał. Praca ta wymagała niezwykłej precyzji i ostrożności. Równolegle skrupulatnie podklejane były (odpowiednio dobranym przez pana Kitamurę klejem) najdrobniejsze odspojone fragmenty masy perłowej, które dociskane były przy pomocy drewnianej ramy shimbari. Podczas prac okazało się, że większość perłowych płytek była w mniejszym lub większym stopniu ruchoma, a podklejanie niejednokrotnie trzeba było powtarzać. W wielu miejscach występowały także odspojenia samej laki. Te z kolei były utrwalane za pomocą specjalnego kleju z laką.
Następnie uzupełniono kitem kokuso ubytki w miejscach odkrytego drewna. Tam, gdzie fragmenty masy perłowej dawno zaginęły, nie będzie rekonstrukcji. Powstałe krawędzie zabezpieczone zostały przed dalszą destrukcją opaską z masy zawierającej lakę. Na koniec cała powierzchnia nasączona została kilkakrotnie świeżą laką, która wypełniła mikropęknięcia. Proces ten nazywany jest urushigatame. Dzięki temu meblowi przywrócona została znaczna część utraconego blasku. Został on także zabezpieczony przed dalszym niszczeniem.
Obecnie ten bezcenny zabytek eksponowany jest w specjalistycznej gablocie, która ochroni go przed działaniem zmiennych warunków klimatycznych oraz destrukcyjnie działającym światłem, a zarazem umożliwia naszym gościom podziwianie dzieła i jak najbliższe poznanie misternych detali. Budowa gabloty została sfinansowana z dotacji celowej MKiDN.