Tylko jedna ustawa sejmu radomskiego z 1505 roku przeszła do historii, stając się jednym z fundamentów ustroju politycznego Rzeczypospolitej. Zamykała ona pewien okres kształtowania się tzw. demokracji szlacheckiej, czyli obejmowania przez polski parlament coraz większych uprawnień z zakresu rządzenia państwem, rozpoczęty jeszcze w czasach Ludwika Węgierskiego.
Sejm radomski, jak się wydaje, postawił sobie ambitne zadanie zacieśnienia więzów łączących władztwo polskich Jagiellonów. Nie doszło do tego ze względu na niechęć przedstawicieli Wielkiego Księstwa Litewskiego, którzy prawie w ogóle nie byli obecni podczas sejmowych debat. Zebrani w Radomiu posłowie dyskutowali nad zapewnieniem bezpieczeństwa i potrzeb finansowych państwa. Główny wysiłek skierowano na sprawy związane z prawem, jego przestrzeganiem i egzekwowaniem. Efektem wielotygodniowych obrad było opublikowanie rok później zbioru praw, tzw. Statutu Łaskiego.
Historyczne znaczenie miała jednak jedna z konstytucji czyli uchwał, znana pod nazwą Nihil novi. Nic nowego, bo tak należy tłumaczyć przytaczaną łacińską frazę, oznaczało, że od tej pory uchwały i prawa miały być stanowione za zgodą trzech stanów sejmujących: króla, senatu i izby poselskiej. Ta ostatnia, wyłaniana przez szlacheckie sejmiki ziemskie, stawała się więc pełnoprawnym uczestnikiem procesu legislacyjnego. Konstytucja ta ograniczała prawa panującego i zasiadających w senacie możnych, ale jednocześnie czyniła szlachtę odpowiedzialną za losy państwa. Powszechna zgoda sejmujących stanów nie oznaczała, jak się wcześniej domyślano, jednomyślności, ale wypracowanie zgodnego i możliwego do przyjęcia kompromisu. Jak trudna i czasochłonna była to sztuka, dowodzi historia polskiego parlamentu do połowy XVII wieku, kiedy zasada ta została złamana przez osławione liberum veto.