Poczciwy i pełen dobrych chęci król Michał Korybut Wiśniowiecki nie miał łatwego życia ze swymi poddanymi. Mimo zdecydowanego zwycięstwa na elekcji, gdy skądinąd nieznany szerzej syn słynnego pogromcy Kozaków Jeremiego został z entuzjazmem okrzyknięty królem przez panów braci, jego krótkie rządy były raczej pasmem udręk niż sukcesów. Wybór najwyraźniej zaskoczył i początkowo wręcz zakłopotał młodego księcia. Sytuacja kraju była zła: zniszczenia wojenne, kryzys gospodarczy i monetarny, okrojenie granic, pogarszające się stosunki z Turcją, a nade wszystko zaostrzające się konflikty wewnętrzne sprawiły, że krótki okres jego panowania (1669-1773) nie przyniósł Polsce zbyt wielu sukcesów.
Tymczasem w 1669 roku tak szlacheccy wyborcy, jak i sam król z nadzieją myśleli o wielkim dziele naprawy Rzeczypospolitej. Wybrany przez szlachtę wbrew zapatrzonym w cudzoziemskie wzory magnatom król-Piast miał ukrócić wszystkie nadużycia, położyć kres cudzoziemskim knowaniom i przywrócić wielkość Rzeczypospolitej. W szczególności raz na zawsze miano wykorzenić korupcję, którą do Polski wprowadzali obcy dyplomaci i agenci (cudzoziemskich dworów). Wrogiem publicznym numer jeden stali się pobierający pensje od cudzoziemskich dworów oligarchowie, zwani dziś przez historyków magnatami. Zapowiedzią wielkiego zwrotu w polskiej polityce stała się dokonana na sejmie elekcyjnym rehabilitacja rokoszanina Jerzego Sebastiana Lubomirskiego. Rozpoczęta przez niego wojna domowa zablokowała plany reformy wolnej elekcji i sojuszu Polski z najpotężniejszym krajem ówczesnej Europy – Francją Ludwika XIV.
Wyniesiony do władzy Piast miał być monarchą narodowym, przeciwstawianym skorumpowanym i zależnym od obcych dworów magnatom. Tymczasem sam Michał Korybut był co prawda zubożałym, ale jednak magnatem i długo obracał się w kręgach tak znienawidzonych przez jako zwolenników francuskich dworzan z Warszawy.
Nieporadność monarchy i jaskrawy kontrast między wizerunkiem władcy narodowego a wyglądem i zachowaniem króla prowokowały złośliwe docinki przeradzające się we wściekłe ataki profrancuskiej opozycji. Jej przywódcy prymas Prażmowski, hetman Jan Sobieski i stolnik Jan Wielopolski wprost prześcigali się w mało wybrednych uwagach o (nie)swoim monarsze. Szczególnie chętnie zajmowali się strojem i wyglądem króla. Było to o tyle łatwe, że wyniesiony na tron przez odzianych w kontusze i wąsatych panów braci Michał nosił wielką francuską perukę, miał gładko wygoloną twarz i oczywiście ubierał się według znienawidzonej przez jego fanatycznych zwolenników zachodniej mody. W 1669 roku Wielopolski pisał w szeroko kolportowanym liście, ze król chodzi w niemieckich pludrach, bo ma niemiecką głowę. Rok później prymas zwracał z kolei uwagę, że król jest owłosiony od pępka, nie ma palców u nóg no i – o zgrozo – nosi farbowaną perukę!
W całej tej nieporadności, przy oczywistym braku przygotowania Michała do zawodu króla, uderza na dodatek jaskrawa niespójność między wizerunkiem króla narodowego, a wyglądem i stylem życia monarchy, który zresztą osobiście był człowiekiem zupełnie poczciwym i sympatycznym. Na kontraście wobec „narodowego” króla w peruce powoli i wytrwale budował swą pozycję wykształcony we Francji, czytający francuskie romanse i żonaty z Francuzką przywódca stronnictwa francuskiego Jan Sobieski, który zawsze paradował w kontuszu, z podgoloną czupryną i sumiastym sarmackim wąsem.