„Słynął z urody, piękności i dworskiego układu na dworze Władysława IV. Podczas bytności swojej za granicą, na dworach rozmaitych książąt, przyjął był obce obyczaje i z początku nosił strój cudzoziemski, jakiego i sam król używał; później atoli powrócił do ojczystego ubioru” – pisał o Januszu XI Radziwile E. Kołtubaj w 1859 roku. Nie zachowały się portrety dziecięce księcia, m.in. autorstwa Jana Moczulskiego z 1620 r. Wiemy jednak, iż przyszły zdrajca kiejdański od najmłodszych lat wychowywany był w świadomości roli stroju w hierarchii społecznych identyfikatorów. W 1625 r. ze Słucka prosił ojca, aby mu wysłał sukno na szatę wierzchnią i jedwab na podszycie, a w innym liście skarżył się, na braki w konfekcji, nadwyrężające jego poczucie godności. W sierpniu 1627 r. pisał do rodzica: „Dzięki Bożemu wstawiennictwu wszystkie moje rzeczy dobrze idą, poza tym, że muszę zdobyć nowe stroje i pozszywać już posiadane”.
Jak wskazuje zalecenie ojcowskie, wyruszający na studia książę opuścił Rzeczypospolitą w polskim stroju, prędko jednak odmienił szaty na cudzoziemskie. Na powstałym w 1629 r. portrecie z Lipska, zredukowanej kopii niezachowanego do naszych czasów malowidła, spogląda na nas ubrany w modny atłasowy kabat (pourpoint) gęsto zdobiony rozcięciami, ujawniającymi podszewkę w modnym jasnozielonym odcieniu festechino, w niewielkim, haftowanym kołnierzu wykończonym koronką z motywem reticella. Nieprzypadkowo niemal identyczny pourpoint nosi Henri II de Montmorency na portrecie z Muzeum Carnavalet w Paryżu. Obraz lipski, podobnie jak portret z Muzeum Narodowego we Wrocławiu namalowany na początku 1632 r., stanowi jeden z arcyciekawych przykładów recepcji mody francuskiej 1. połowy XVII w. Płótno wrocławskie to manifest, definicja francuskiej nonszalancji konfekcyjnej epoki Ludwika XIII, na którą składają się m.in.: skąpany w profuzji pasamonów kabat ze srebrzysto-złotego brokatu z podwyższonym stanem i listwowanymi rękawami eksponującymi, podobnie jak rozcięcia na piersi, ekskluzywną bieliznę; podkreślający zalety cery kołnierz wykonany niemal w całości z wyrafinowanej koronki; w końcu ogromne podwiązki oraz pantofle z wyprofilowanymi obcasami i gigantycznymi rozetami z metalowej koronki. Udwornioną swobodę kreacji poddaną modnej stylizacji podkreślają swobodnie opadające mankiety, z nonszalancją trzymane rękawiczki z najdelikatniejszej skórki, wreszcie zdobiąca pierś kokarda w modnym kolorze celadon i opadający na lewe ramię „lok miłości”. Niemal prosto z peregrynacji książę pojechał pod oblegany Smoleńsk; liczne źródła ikonograficzne obrazujące tzw. hołd Szejna uwieczniają młodego galanta niewiele różniącego się strojem od króla i królewicza Kazimierza. Kilka lat później Piotr Kochlewski, sekretarz księcia Krzysztofa Radziwiłła, tak oto wyrażał swe niepokoje w temacie garderoby przebywającego na dworze warszawskim Janusza Radziwiłła: „Pieniędzy ni skąd ni szeląga nie masz. Książę winien do 20000 zł [...] Prawdziwa i widoma indigentia: mrozy są dobre, a on jeszcze w koszuli, a w atłasowych płaszczach chodzi, bo futra nie ma...”. Rzeczywistość portretowa przekonywała jednak o szczególnym statusie podkomorzego, co dokumentuje namalowany po 1636 r. portret Bartłomieja Strobla z Mińska, na którym model z dumą eksponuje habit bogato haftowany srebrną nicią w modny jodełkowy wzór. O tym, że książę po powrocie na Litwę, przynajmniej przez kilka lat jeszcze ubierał się w stroje zachodniego typu, świadczy list do kuzyna Bogusława, w którym cieszy się możliwością uszycia szat według portretu przysłanego z Francji.
Jednak graficzna podobizna Radziwiłła z 1645 roku, autorstwa nieokreślonego autora z kręgu Ławry Pieczarskiej, zdobiąca dzieło Teodozjusza Bajewskiego p.t. Chorae bini solis et lunae, przedstawia pana młodego już w konwencji wschodniej. Na ślubie z Marią Mohylanką, córką hospodara mołdawskiego Bazylego Lupu książę wystąpił w podbitej sobolami ferezji, żupanie, czapce aksamitnej z kitą oraz „papuciach tureckich jako i Wołosza chodzą”. Przed królową Ludwiką Marią i marszałkową de Guebriant w marcu 1646 pojawił się w stroju polskim, w którym portretował się aż do śmierci. Wśród ruchomości opisanych w Rejestrze rzeczy pozostałych po śmierci X. Janusza Radziwiłła w Tykocinie znajdujemy m.in. – obok dołomanów, sukienek perskich, kontuszy, kopieniaków etc. – 9 szarf, z czego dwie haftowane (jedna z nich, pomarańczowa, „perłami sadzona”), a także stare pludry czarne, 7 pendentów, 2 bindy, 2 kołnierzyki atłasowe oraz „szpadę w żelazo złociste oprawną staroświecką”. Tyle pozostało po największym galancie epoki Władysława IV...
Il.:Portret graficzny księcia autorstwa nieokreślonego autora z kręgu Ławry Pieczarskiej, zdobiący dzieło Teodozjusza Bajewskiego p.t. Chorae bini solis et lunae (1645), Gabinet Starych Druków Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, sygn. SD.71w.1266, fot. Pracownia Reprodukcji BUW.