W XVII i XVIII stuleciu jednym z najchętniej wykorzystywanych w sztuce dzieł literackich były Metamorfozy Owidiusza. Cykle malowideł i płaskorzeźb nawiązujące do mitów opisanych przez rzymskiego poetę stanowiły dekoracje wielu pałaców w całej Europie. W podberlińskim Poczdamie w budynku zwanym Neue Kammern – gościnnym pałacyku Fryderyka Wielkiego – znajduje się sala Owidiusza, którą zdobią złociste sztukaterie przedstawiające sceny z Metamorfoz. Artystom działającym na dworze króla pruskiego i twórcom płaskorzeźb umieszczonych na skrzydłach pałacu w Wilanowie przyświecała podobna idea. Pragnęli oni ożywić istoty zrodzone tylko w wyobraźni poetów, wiarygodnie przedstawić postacie, które nie istniały, i wydarzenia, które nie miały miejsca, a także zakląć w obrazy słowa arcypoematu Owidiusza.
Płaskorzeźba umieszczona w lewym skrzydle pałacu wilanowskiego, w łuku znajdującym się tuż przy korpusie głównym przedstawia artystę rzeźbiarza Pigmaliona i jego dzieło – przepiękny posąg dziewczyny. Widoczny z lewej strony Pigmalion zdaje się być oszołomiony efektem swej pracy i urodą stworzonego przez siebie posągu. Unosząca się w tle bogini Wenus postanawia właśnie przyjść w sukurs zakochanemu i ożywić posąg urodziwej dziewczyny. Wprowadzając ten mit do swego dzieła, Owidiusz pragnął złożyć hołd pracy artystycznej. Wyraża jednocześnie myśl, że prawdziwi mistrzowie mają w sobie moc twórczą pozwalającą władać życiem i śmiercią. Starożytni uważali bowiem, że natura jest sama w sobie piękna i doskonała. Chwalono piękne formy i barwy przyrody, ceniono prawa, które rządzą naturą. Wierne naśladowanie rzeczywistości było kryterium kunsztu artystycznego. Chwalono sztukę podobną do natury, ale zaczęto też podziwiać przyrodę za to, że jest podobna do sztuki. Owidiusz w opowieści o artyście zakochanym w swym dziele mówi o pięknie zaklętym w rzeźbie, a autorzy wilanowskiej płaskorzeźby zdają się nawiązywać z poetą dialog.
Pygmalion [...] wyrzeźbił z niezwykłym kunsztem w białej kości słoniowej postać nadludzko pięknej kobiety i zakochał się w swoim dziele. Tak bardzo przypominała prawdziwą dziewczynę, że można by myśleć, ze jest żywa i pragnie się poruszać – gdyby nie dbała o skromność. Do tego stopnia sztuka zdołała ukryć sztukę. Pygmalion podziwiał ją i zapłonął gwałtowną miłością do tej postaci-złudy. Często dotykał swego dzieła, by sprawdzić, czy jest to ciało, czy kość słoniowa – i nie chciał jeszcze przyznać, że jest to kość słoniowa.
Owidiusz, Metamorfozy
Poeta Owidiusz wiernie opisuje reakcję młodzieńca.
Kochanek stanął w osłupieniu, nie wiedząc, czy ma się cieszyć, czy nie, bal się, że jest to złudzenie i raz po raz dotykał ręką wymodlonej kochanki. To było naprawdę ciało! Czuł pod palcami pulsowanie krwi w jej żyłach.
Owidiusz, Metamorfozy
Antyczni bajarze uczyli jednakowoż, że nawet najbardziej utalentowany człowiek nie powinien unosić się pychą i wyzywać na pojedynek bogów. Przekonała się o tym hafciarka o imieniu Arachne, która uznawała się za lepszą szwaczkę niż Minerwa.
Arachne [...] w sztuce prząśniczej nikomu nie przyznaje pierwszeństwa przed sobą. Zresztą ani miejscem urodzenia, ani rodem, jedynie swoją sztuką się wsławiła. Ojcem jej był Idmon z Kolofonu, który miękką wełnę barwił focejskim szkarłatem. Matka umarła, lecz i ona jak jej mąż pochodziła z ludu. Arachne jednak gorliwą pracą zdobyła rozgłos we wszystkich miastach Lidii, choć z ubogiego domu i małej mieściny zwanej Hypepa. Aby podziwiać kunszt jej, często nimfy schodziły z winnic Tmolu, rzeczne nimfy Paktolu wychodziły z wody. Nie tylko zachwycały tkaniny Arachne. Lecz sama sztuka jej budziła zachwyt, sama praca. Czy gdy wełnę surową na kądziel nakłada, palcami formuje runo i wygładza rozciągając je jak obłok mglisty, zręcznym palcem wartkie obraca wrzeciono, igłą maluje czary, myślałbyś patrząc, że uczyła ją Pallada. Lecz ona temu przeczy, nie przyznaje się nawet do takiej mistrzyni. Niech się ze mną zmierzy – powiada – ustąpię tylko wtedy, jeśli mnie pokona.
Owidiusz, Metamorfozy
Między zagniewaną boginią a dumną Arachne odbył się pojedynek, nie na miecze jednak, ale na krosna. Obie tworzyły obrazy z życia bogów – Minerwa opowiadała o ich potędze, a Arachne o słabości i miłostkach. Kompozycje przedstawione na płaskorzeźbach wilanowskich są wspaniałą kontynuacją dzieła genialnej mitycznej hafciarki zamienionej później przez zazdrosną boginię w snującego sieci pająka.
Kolejna płaskorzeźba na elewacji północnego skrzydła pałacu przedstawia satyra trzymającego kotarę. Chce nią zasłonić siebie i piękną dziewczynę. Gdy popatrzymy uważniej, dostrzeżemy z prawej strony amorka szykującego się do strzału, a z lewej orła trzymającego w szponach wiązkę piorunów. Te dwie ostatnie figury pozwalają domyślać się, że jest to ilustracja przygody miłosnej Jowisza. Wszak orzeł i pioruny to jego atrybuty. Tę miłostkę najwyższego boga na Olimpie przedstawiła zręczna Arachne na haftowanej przez siebie tkaninie. Uwiedziona przez Jowisza pod postacią satyra, a wyobrażona tu Antiopa miała z najwyższym bogiem na Olimpie dwóch synów: Zelosa i Amfiona. Odznaczali się oni odmiennymi cechami charakteru i reprezentowali różne style życia. Zelos był siłaczem, a Amfion poetą.
Wśród wizerunków wspominanych przez Owidiusza przy okazji opisu kunsztu Arachne znajduje się baran, pod którego postacią bóg morskich głębin Neptun uwiódł Teofane, córkę Baisaltesa. Teofane była dziewczyną o niezwykłej urodzie, do której zalecało się wielu młodzieńców. Zakochany w niej Neptun przeniósł ją na odległą wyspę. Aby zwieść innych zalotników, przybrał postać barana, a Teofane zamienił w piękną owcę. Ze związku Teofane z Neptunem zrodził się baranek o złotym runie. Na jego grzbiecie Fryksos uciekł przed zemstą macochy do Kolchidy, złote runo zaś zostało złożone w gaju, skąd następnie zabrał je Jazon stojący na czele wyprawy Argonautów.
Kolejna wilanowska płaskorzeźba nawiązuje do mitu o Teofane. Po prawej stronie widzimy siedzącą nad brzegiem morskim przepiękną dziewczynę. Obejmuje tulącego się do niej baranka. Środkową część kompozycji wypełniają stworzenia morskie należące do orszaku Neptuna. W tle widoczne są zarysy miasta. Scena zwraca uwagę swą plastycznością i ukrytą zmysłowością.
Historię innej pięknej dziewczyny przedstawia płaskorzeźba znajdująca się nad drzwiami skrzydła bocznego. Jest to łatwo rozpoznawalna scena porwania Europy przez Jowisza ukrywającego się pod postacią byka. Europa była zamorską królewną, córką władcy fenickiego Agenora. Gdy spoglądamy na płaskorzeźbę, naszą uwagę przyciąga postać byka przystrojonego w wieniec. Byk zwraca łeb ku siedzącej na jego grzbiecie dziewczynie. Scenie towarzyszą rozbrykane putta. W dali widoczny jest tryton, który dmie w cienki skręcony róg. Byk unosi dziewczynę na morskich falach, nie zważając na jej przerażoną towarzyszkę pozostawioną na brzegu. Scenę porwania Europy przedstawiano już w starożytności na mozaikach i freskach. Do dziś stanowi ona inspirację dla artystów. Przykładem wykorzystania tego mitu w sztuce użytkowej jest wizerunek znajdujący się na rewersie monety o nominale 2 euro wyemitowanej w Grecji w roku 2002. Uwidoczniona została tam scena porwania Europy.
Piękną postać literacką nadał temu mitowi Owidiusz. Opisuje go w Kalendarzu poetyckim pod datą 14 maja, wiążąc całą historię ze wschodem konstelacji Byka. Owidiusz wywodzi nazwę Starego Kontynentu od imienia dziewczyny. Podobnie czyni grecki poeta Moschos w utworze Europa. Dziewczyna ma proroczy sen, w którym pod postacią miłej kobiety mieniącej się jej matką ukazuje jej się nowy ląd. Ziemia ta później przybierze imię dziewczyny: Europa.
Europie raz sen słodki zsyła Cypru pani.
Kiedy już noc się kończy i blisko świtanie,
(...) Wówczas śpiącej w pałacu na piętrze przy stropie,
Córce Fojniksa, jeszcze dziewiczej Europie
Zdał się, że dwie ziemie o nią się spierały,
Azja i ląd sąsiedni. Postać niewiast miały:
Tamta jak cudzoziemka, ta – rodaczka strojem.
Obejmowała dziewczę, niby dziecko swoje
Mówiąc, że jest jej matką, że ja wykarmiła,
Obca – a ta Europie zdawała się miła,
Ciągnęła ją do siebie potężnymi dłońmi
Głosząc, że z woli Zeusa należy już do niej.
(...) A byk dopadłszy morza, jak delfin mknie dalej,
Idąc suchym kopytem przez szerokie fale.
Kędy idzie, toń przed nim gładko się układa,
Wokół nóg mu swawolą olbrzymich ryb stada,
Z głębi wyskakują delfiny wesoło,
Wynurzają się z morza Nereidy wkoło,
Siadły na rybach – płyną wspaniałym orszakiem.
(...) Na grzbiecie Zeusa-byka siedząca dziewczyna
Jedną ręką się rogu potężnego trzyma,
A w drugiej szatę zbiera szkarłatną, rozwianą,
Aby jej siwe morze nie zmoczyło pianą.
Peplos na jej ramionach w wielką banię wzdęty
Unosi ją – jak żagiel statek przez odmęty.
Moschos, Europa
W Metamorfozach Owidiusz dwukrotnie sięga do mitu o porwaniu Europy. Plastyczny obraz uprowadzenia z drugiej księgi poematu zostaje uzupełniony o opis sceny, którą wyhaftowała rywalizująca z Minerwą tkaczka Arachne.
Arachne wyobraża porwanie Europy przez Jowisza, który przybrał postać byka. Byk jest jak żywy, woda – jak prawdziwa. Europa ogląda się na brzeg pozostawiony, przyzywa przyjaciółki, boi się dotknięcia fali, cofa trwożne stopy.
Owidiusz, Metamorfozy
Ta właśnie miłostka Jowisza, podobnie jak wspomniane wyżej uwiedzenie Antiopy oraz opisana nieco dalej historia zniewolonej przez najwyższego boga na Olimpie nimfy Kallisto, przedstawiona została także na jednym z malowideł cyklu wilanowskiego powstałego dla króla Augusta II Sasa. Do dziś freski te zdobią dawny Antygabinet Królowej. Król August II Mocny był w posiadaniu Wilanowa zaledwie przez kilka lat, ale pragnął odcisnąć tu własne piętno.
Poniżej płaskorzeźby ze sceną ukazującą porwanie Europy znajduje się herb. W dekoracji elewacji korpusu głównego pałacu wilanowskiego dużą rolę odgrywają aluzje herbowe. Umieszczenie herbu Pilawa nad drzwiami północnego skrzydła bocznego i herbu Śreniawa nad drzwiami po przeciwnej stronie jest kontynuacją osobliwego, zapoczątkowanego przez króla Jana III dialogu heraldycznego. Herby znajdujące się na skrzydłach pałacowych stanowią ważny element dekoracji zaprojektowanych dla późniejszych właścicieli pałacu: Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej (herbu Śreniawa) i Stanisława Kostki Potockiego (herbu Pilawa). Godło herbu Pilawa przedstawia figurę opisywaną jako dwa i pół krzyża. Legenda rodowa odwołuje się do historii o rycerzu dzielnie walczącym pod Pilawą z pogańskimi Prusami. Godło herbowe Pilawa jest zapisem dwukrotnego przełamania przez owego rycerza wojsk pruskich i zabicia ich wodza. Warto zadać sobie pytanie, czy scena porwania zamorskiej królewny łączy się w jakiś sposób z herbem Potockich i z ich legendą rodową? Jeśli puścimy nieco wodze fantazji, z łatwością wyobrazimy sobie, że ujarzmienie dziewczyny może symbolizować zwycięstwo chrześcijańskiej Europy nad poganami.
Na kolejnej płaskorzeźbie widoczna jest piękna, skąpo odziana niewiasta. Putta podtrzymują kosz z winnym gronem. W prawym dolnym rogu bawią się małe pantery. Zarówno winogrona, jak i sięgający po nie widoczny w tle satyr przywodzą na myśl boga wina Bachusa. Scena przywołuje mit o Erigone, córce Ikariosa. Jej ojciec był pierwszym rolnikiem uprawiającym winną latorośl. Otrzymał ją w darze od Bachusa. Erigone popełniła samobójstwo, gdy dowiedziała się, że pijani pasterze zabili jej ojca, podejrzewając go o otrucie nieznanym napojem. Niektórzy podają, że bóg wina zlitował się nad nieszczęsnymi i zamienił dziewczynę, jej ojca i psa w gwiazdy. Ikarios znalazł się na niebie jako Bootes (Poganiacz Wołów), pies jako Kanikuła, czyli Psia Gwiazda, a sama Erigone zamieniona została w gwiazdozbiór do dziś zwany Panną.
Następna płaskorzeźba wilanowska przedstawia Apollina i Sybillę Kumańską. Sybilla towarzyszyła Eneaszowi w wędrówce do świata podziemnego. Wtedy to, jak przekazuje Owidiusz, opowiedziała mu swoją historię. Mówiła, że zakochany w niej Apollo obiecał spełnić każde jej pragnienie. Nierozważnie wyraziła więc życzenie, aby mogła żyć tyle lat, ile ziarenek znajduje się w usypanym z piasku kopczyku. A było to życzenie dlatego nierozważne, że Sybilla zapomniała poprosić o wieczną młodość. Na płaskorzeźbie wilanowskiej stojący Apollo wyciąga lewą dłoń ku siedzącej na niewielkim kopczyku Sybilli. Wieszczka wysuwa prawą rękę ku Febowi. Piasek sypie się z dłoni do dłoni. Z tyłu widoczny jest bożek miłości. Ten piękny mit każe pamiętać o mijających jak ziarnka piasku chwilach ziemskiego żywota, o wiecznym ruchu i przemianie. Historia Sybilli zmusza do zadumy, każe zatrzymać się w biegu.
Nadejdzie czas, gdy podeszły wiek uczyni z mego dużego ciała drobinkę, a moje członki wysuszone starością staną się lekkie jak piórko. Nie będzie można wyobrazić sobie, że kiedyś kochał mnie bóg i że podobałam mu się. Być może nawet Febus popatrzy na mnie nie poznając lub powie, że nigdy mnie nie kochał. Chociaż tak bardzo się zmienię i nikt nie będzie mnie mógł ujrzeć, jednak mój głos będzie znany. Los nie odbierze mi głosu.
Owidiusz, Metamorfozy
O spotkaniu Sybilli z królem rzymskim Tarkwiniuszem Pysznym opowiada Aulus Gellius, żyjący w II w. autor zbioru anegdot zatytułowanych Noce Attyckie:
Pewna obca i nikomu nie znana staruszka przyszła do króla Tarkwiniusza Pysznego, przynosząc mu dziewięć ksiąg. Powiedziała przy tym, że są to przepowiednie bogów i że chce mu je sprzedać. Tarkwiniusz zapytał o cenę; zażądał wtedy olbrzymiej i wygórowanej sumy. Król wyśmiał ja, uważając, że na starość straciła rozum. Wówczas staruszka przysunęła płonącą panew i trzy spośród tych dziewięciu ksiąg spaliła na popiół. Spytała potem króla, czy zechce kupić za te samą cenę sześć pozostałych ksiąg. Tarkwiniusz jeszcze bardziej ją wyśmiał i powiedział, że staruszka bez wątpienia musiała oszaleć. Na to kobieta natychmiast spaliła trzy następne księgi i znowu spokojnie poprosiła go, aby za tę samą cenę kupił trzy pozostałe. Wtedy Tarkwiniusz spoważniał i zastanowił się nad tym. Uznał, że nie można lekceważyć takiego uporczywego żądania i takiej pewności siebie. Kupił więc pozostałe trzy księgi za taką samą cenę, jakiej kobieta domagała się na początku za wszystkie dziewięć.
Wówczas kobieta wyszła z pałacu Tarkwiniusza i już nigdy więcej jej nie widziano. Owe trzy księgi umieszczono w świątyni i nazwano Księgami Sybilińskimi.
Na ostatniej płaskorzeźbie przedstawiona jest znana z Metamorfoz Owidiusza historia przemiany Cyparissa w drzewko cyprysowe. Owidiusz opowiada, jak to drzewa schodziły się, by posłuchać smutnych pieśni Orfeusza rozpaczającego po stracie małżonki. Wśród wielu drzew pojawił się także cyprys.
Przybył także wśród tego tłumu drzew podobny do stożka cyprys – teraz drzewo, lecz dawniej chłopiec ukochany przez boga, który napina struny liry i napina cięciwę łuku.
Owidiusz, Metamorfozy
Poeta wyjaśnia, że młody chłopiec o imieniu Cyparissus przyjaźnił się niegdyś z pięknym jelonkiem. Pewnego razu młodzieniec nieopatrznie przeszył ukochane zwierzę ostrym oszczepem. Gdy spostrzegł swój błąd, uprosił bogów, aby mógł zawsze pozostawać w żałobie. Jego ciało z żalu przemieniło się w drzewo. Płaskorzeźba wilanowska przedstawia Cyparissa wskazującego dłonią umierającego jelenia, z którym młodzieniec był tak mocno związany. Za chłopcem po prawej stronie ukazany jest Apollo, który usiłuje go pocieszyć. Gdy pocieszenie nie odnosi skutku, bóg mówi ze smutkiem: „Ja będę opłakiwał ciebie, ty będziesz opłakiwał innych i tam będziesz, gdzie panuje żałoba”. Mit o przemianie młodzieńca w drzewko jest przykładem mitu wyjaśniającego. Tłumaczy on, jakie jest pochodzenie nazwy „cyprys”. Jest to tak zwany mit ajtiologiczny, czyli tłumaczący, dlaczego w kulturze basenu Morza Śródziemnego drzewo cyprysowe kojarzone jest przede wszystkim z obrzędami pogrzebowymi. Zauważmy, że do dziś włoskie cmentarze obsadzane są cyprysami.
Na północnym skrzydle pałacu mamy posągi bogów antycznych. Po lewej stronie stoi Apollo (Feb), sławiąc swym blaskiem czyny króla. Towarzyszy mu siostra Diana, która symbolizuje religijność. Po prawej stronie widnieje Herkules wraz ze swą boską małżonką – boginią młodości Hebe. To oni patronują wszystkim opowieściom miłosnym przedstawionym na płaskorzeźbach.
Podobną dekorację ma prawe, południowe skrzydło pałacu. Płaskorzeźba znajdująca się nad drzwiami na szczytowej ścianie elewacji skrzydła południowego przedstawia scenę porwania przez Jowisza królewicza trojańskiego Ganimedesa, syna Trosa. Epizod ten znamy z mistrzowskich ujęć najznakomitszych malarzy świata: Rembrandta, Rubensa, Correggia. Iluzjonistyczna płaskorzeźba wilanowska wzorowana jest jednak na ilustracjach towarzyszących dawnym wydaniom Przemian Owidiusza. Olbrzymi orzeł unosi chłopca, który rozkłada ręce. W dole widoczne są wieże warowne i zabudowania miejskie. Twarz młodzieńca nie zdradza jednak niepokoju. Chłopiec przyjmuje swój lot ku niebu z nadzieją. Porwany Ganimedes, jak pisze rzymski poeta, „teraz, wbrew woli Junony, miesza nektar i podaje kielichy Jowiszowi”.
Wszak Ganimeda jasnego przemądry porwał Kronida,
Chłopca urodą olśniony, by z nieśmiertelnymi przebywał,
Oraz by w Zeusa domostwie nalewał napój niebianom.
Cudnej piękności – wszak teraz szacunku doznaje od bogów,
Którym nektar czerwony z krateru rozlewa złotego.
Smutek serce Trosa ogarnął wielki; nie wiedział
Dokąd mu syna miłego uniosła boska wichura,
Płakał więc nieustannie nad jego losem dni wszystkie.
Zeus się nad nim zlitował i dał mu w okupie za syna,
Chyże rumaki, jakimi powożą nieśmiertelni.
Hymn do Afrodyty, VII/VI w. p.n.e.
Przypomnijmy, że do dziś jeden z satelitów Jowisza, największej planety w Układzie Słonecznym, nosi nazwę Ganimedes.
Skrajna płaskorzeźba na skrzydle południowym przedstawia znany mit o przemianie nimfy Dafne w drzewko laurowe. Umieszczono tu cztery postacie. Biegnący młodzieniec z łukiem w prawej ręce to Apollo. Bóg ściga młodą, półnagą dziewczynę. Uciekająca unosi w górę ręce. Jej dłonie powoli zamieniają się w gałązki, a oparta o ziemię stopa przybiera kształt korzenia. Mały chłopiec wyciąga swe rączki w stronę dziewczyny. Za chłopcem, obok przewróconego dzbana, z którego wylewa się woda, widoczna jest postać brodatego mężczyzny. To bóg rzeczny Penej, ojciec nimfy Dafne. Mały chłopiec wyciągający rączki ku Dafne każe nam pamiętać o bożku miłości. To za jego sprawą Apollo zakochał się bez pamięci w przechodzącej obok nimfie. Ją samą natomiast bożek miłości zranił strzałą odpychającą uczucie. Dafne do tego stopnia nie odwzajemniała miłości Apollina, że wolała umrzeć, niż mu ulec. Uciekając, poprosiła swego ojca Peneja, aby zmienił jej wygląd. I tak oto piękna dziewczyna stała się krzewem wawrzynu, z którego liści Apollo splótł wieniec i uczynił swym świętym drzewem. „Dafne” to po grecku wawrzyn. Mit o przemianie nimfy w krzewinę stał się jedną z najpopularniejszych opowieści starożytnych i do dziś pozostaje znany dzięki malarzom, rzeźbiarzom, poetom i muzykom, którzy nadal chętnie wykorzystują go w swych dziełach. W muzeum Galleria Borghese w Rzymie znajduje się najpopularniejsza rzeźba o tej tematyce wykonana przez Giovanniego Lorenza Berniniego. Jednym z ciekawszych polskich utworów literackich XVII w. jest sielanka dramatyczna napisana przez Samuela Twardowskiego ze Skrzypny zatytułowana Dafnis w drzewo bobkowe przemieniła się.
Ledwie modlitwa umilkła, zdrętwienie
Przenika członki, kora pierś osnuwa
Miękka, a włosy rosną w liście, ręce
W gałęzie, stopa dopiero co chyża,
Oto w leniwych korzeniach uwięzła,
Głowa jest czubem drzewa. Nie zostało
Nic z dawnej nimfy, jeno blask piękności.
Owidiusz, Metamorfozy
Następna płaskorzeźba wyobraża znaną scenę związaną z mitem o Perseuszu. Jednym z wielu wyczynów herosa było uwolnienie przykutej do skały nagiej dziewczyny i zabicie potwora czyhającego na jej życie. Pamiętną postać literacką tej opowieści nadał Owidiusz w Metamorfozach.
Perseusz do obu stóp przywiązuje skrzydła, przypasał miecz wygięty i bijąc skrzydłami u kostek wzniósł się w powietrzne przestworza. Mijał ludy rozliczne pod sobą, narody Etiopów, ujrzał ziemię Cefeusza. Tu niesprawiedliwy Ammon skazał na śmierć niewinną Andromedę za język matki. Potomek Abasa ujrzał ją przykutą łańcuchami za ramiona do skały. Mógłby sądzić, że to posag marmurowy, gdyby powiew nie rozwiewał włosów, a z oczu nie płynęły łzy. Zachwycił się, nie wiedząc, kim była, i podziwiając jej kształty, prawie zapomniał w locie poruszać skrzydłami.
Owidiusz, Metamorfozy
Płaskorzeźba wilanowska stara się oddać obrazem to, co rzymski poeta wyraził słowem. Perseusz unoszący się na skrzydlatym Pegazie przedstawiony jest po lewej stronie. Na pierwszym planie widzimy wyłaniającego się ze wzburzonego morza smoka, który zmierza ku przykutej do skały nagiej dziewczynie. Tą dziewczyną jest Andromeda – z woli wyroczni złożona w ofierze okrutnemu potworowi. Smoka zesłał bóg morza Neptun, mszcząc się w ten sposób na matce Andromedy Kasjopei, która twierdziła, że przewyższa urodą nimfy i boginki morskie. Andromedzie nie dane było jednak umrzeć. Zobaczył ją bohaterski Perseusz, który pokonał potwora i poślubił dziewczynę. O historii tej każą nam pamiętać gwiazdy – do dziś Andromeda wraz ze swym mężem i rodzicami świeci na niebie. Zanim Perseusz uwolnił przykutą do skały Andromedę, pokonał jedną z trzech sióstr gorgon Meduzę. Głowy gorgon pokrywały wężowe łuski, miały one wielkie kły, spiżowe ręce i złote skrzydła, na których unosiły się w przestworza. Gorgony obracały w kamień wszystkich, którzy na nie spojrzeli.
Przedstawioną na następnej płaskorzeźbie scena ukazuje Apollina z Issą. Obrazuje ona to, co wyhaftowała tkaczka Arachne. Apollo jawi się tu jako pasterz w otoczeniu stada owiec i towarzystwie małego chłopca – bożka miłości. Podobną scenę sielankowej miłości odnaleźć można na fresku zdobiącym ścianę jednego z gabinetów pałacowych.
Powracając do mitu o Perseuszu, należy dodać, że artyści od niepamiętnych czasów utrwalali zwycięstwo herosa nad gorgoną o wężowych włosach. Motyw ten pojawił się już w starożytności w malarstwie wazowym i w rzeźbie, a w czasach nowożytnych upamiętniło go wielu znanych artystów. Pokonanie przez Perseusza gorgony i narodziny Pegaza interpretowano jako triumf mądrości i męstwa. Tak oto sam bohater opowiada, jak dokonał swego najsławniejszego czynu: „Błądząc przez bezdroża, bory, urwiska skalne dotarłem do siedziby gorgon. I wszędzie po polach i drogach widziałem wkoło ludzi i zwierzęta, które na widok Meduzy zmieniły się w skały. Sam także ujrzałem straszne oblicze Meduzy, ale odbite w lśniącej miedzi mojej tarczy. Gdy sen głęboki ogarnął węże i ją samą, odciąłem głowę. Z krwi Meduzy narodził się skrzydlaty Pegaz wraz z bratem”.
Tę właśnie scenę wiernie, niemal z fotograficzną dokładnością przedstawia następna płaskorzeźba. Uzbrojony bohater w hełmie na głowie trzyma w prawej ręce miecz, a w lewej głowę Meduzy o wężowych włosach. Obok przedstawiony jest bezgłowy korpus, z którego strumieniem tryska krew. Z prawej strony stoi skrzydlaty Pegaz, który wyskoczył z głowy gorgony. Widać, jak przednimi kopytami wybija źródło w skale. Jest to dające poetom natchnienie źródło Hippokrene (z greckiego: końska krynica).
Ten to Koń (co chcą ludzie mieć za rzecz prawdziwą)
Na wielkim Helikonie wzbudził wodę żywą,
Który przedtym suchy był, lecz skała kopytem
Uderzona strzeliła strumieniem obfitem.
Koniów zdrój i dziś zowią; ten z kamienia płynie,
Lecz Koń między gwiazdami na powietrzu słynie.
Jan Kochanowski, Fenomena
Zwróćmy uwagę, że mit o Perseuszu otrzymał w Wilanowie szczególną oprawę. Poniżej płaskorzeźby widoczny jest zwieńczony mitrą książęcą herb Śreniawa – godło rodowe Lubomirskich, a także niektórych gałęzi Potockich. Herbem tym szczycił się marszałek wielki koronny, erudyta i wybitny twórca z końca XVII w. Stanisław Herakliusz Lubomirski, ojciec Elżbiety Sieniawskiej. Godło herbowe Lubomirskich to wijąca się wstęga rzeczna. Płynący strumień obecny jest też na płaskorzeźbie, a sama scena z Pegazem stanowić może aluzję do twórczości poetyckiej. Skrzydlaty rumak zajmuje wszak całą prawą część płaszczyzny, a spod jego kopyt tryska inspirujące poetów źródło. Scena ta łączy się także w pewien sposób z legendą herbową rodów pieczętujących się herbem Śreniawa. Legenda ta, przekazana już przez Jana Długosza, mówi o rycerzu Śreniawicie, który sprzedał swego konia węgierskiemu szlachcicowi. Jakież było zdumienie rycerza, gdy koń nie tylko powrócił doń po trzech latach, ale przyprowadził ze sobą cały tabun. Legendarny koń stał się więc nie tylko opiekunem swego pana, ale też dostarczycielem bogactwa. O świadomym nawiązywaniu przez Stanisława Herakliusza Lubomirskiego do mitu pegazyjskiego, a może też i do herbowej legendy związanej z koniem, świadczy nazwa Hippokrene, którą nadał należącemu do niego pawilonowi ogrodowemu. Budynek ten został następnie przekształcony w łazienkę, a później w przepiękny warszawski Pałac Na Wodzie.
Kolejna płaskorzeźba przypomina nam o miłości Neptuna i Cerery – rzymskiej bogini urodzajów utożsamianej z grecką Demeter. Gdy bóg mórz i oceanów zbyt natarczywie zalecał się do Cerery, ta przemieniła się w klacz. Neptun zdobył ją jednak, przybrawszy postać rumaka. Lewą część reliefu zajmuje stojący dęba rumak, na którego grzbiecie siedzi putto. Obok przedstawiono kobietę i snopek zboża, który stanowi atrybut bogini urodzaju. Warto dodać, że koń był w mitologii antycznej zwierzęciem przypisanym Neptunowi, tak jak orzeł Jowiszowi.
Następna płaskorzeźba obrazuje Apollina grającego na piszczałce. Wilanowskiemu Apollinowi towarzyszą zwierzęta: pies, baran, krowy i kozy. Nie można wykluczyć, że utrwalono tu zwierzęta gospodarcze znajdujące się w otoczeniu pałacu w chwili powstawania płaskorzeźby. Być może upamiętniono w ten sposób także ukochanego psa marszałkowej Sieniawskiej?
Oddajmy jeszcze raz głos Owidiuszowi i posłuchajmy, jak opisuje poszczególne sceny przedstawione na płaskorzeźbach wilanowskich:
Twoje Neptunie także maluje przemiany. (…) Jako baran zwodzisz Teofanę. Jako rumak zjawiasz się płowowłosej Cererze, łagodnej matce plonów, jako ptak nawiedzasz matkę skrzydlatego konia, Meduzę o wężowych splotach (…) Artystka potrafi oddać twarz każdą i każdy krajobraz. Jest tu Apollo jako wieśniak.
Owidiusz, Metamorfozy
Ostatnia zasługująca na naszą uwagę płaskorzeźba nawiązuje do znanej z Metamorfoz Owidiusza dramatycznej historii pięknej nimfy Kallisto, w której zakochał się sam Jowisz. Ze związku z olimpijczykiem Kallisto urodziła syna Arkasa. Zazdrosna Junona zamieniła ją w niedźwiedzicę. Tymczasem Arkas wyrósł na zapalonego myśliwego. Nic dziwnego, że spotkawszy w lesie niedźwiedzicę, zapolował na nią i zabił, nie wiedząc, że pod postacią zwierzęcia kryje się jego własna matka. Według innej wersji mitu Jowisz nie dopuścił do matkobójstwa, zlitował się nad nieszczęsną rodziną i w ostatniej chwili zamienił obydwoje w gwiazdy. Któż z nas nie obserwował na niebie konstelacji Wielkiej i Małej Niedźwiedzicy? Niektórzy powiadają, że Arkasa kryje gwiazdozbiór Woźnicy. Płaskorzeźba wilanowska utrwaliła zarówno scenę polowania, jak i wyniesienie matki oraz syna do gwiazd. Przemianę w gwiazdy przedstawiono na drugim planie. W górze na pułapie widoczny jest orzeł – symbol Jowisza, który uratował nieszczęsnych.
Piętnaście lat liczył wnuk Likaona, Arkas, nie znając matki. Raz, gdy ścigał zwierza, skakał po skałach, rozpościerał łowne sieci po borach Erymantu, natknął się na swą matkę. Ujrzawszy Arkasa, stanęła, rozpoznała podobieństwo. Ten cofnął się, lecz gdy uporczywie się w niego wpatrzyła, zbliżając się, przeląkł się, rzeczy nieświadomy i chciał strzałą przeszyć jej serce. Przeszkodził temu Wszechpotężny, powstrzymał ich od zbrodni i uniesionych wiatrem przez przestworza umieszcza na niebie jako sąsiadujące z sobą gwiazdy
Owidiusz, Metamorfozy
Attykę skrzydła południowego zdobią cztery posągi. Z prawej strony jest Merkury – boski posłaniec, opiekun kupców i złodziejaszków. Miał on także symbolizować pokojową politykę króla. Dlatego też obok Merkurego usytuowano personifikacje: pokoju (Pax), siły (Fortitudo) i szczęścia (Eudaimonia). Chcąc zatem w pełni zrozumieć rzeźbiarskie przedstawienia znajdujące się na elewacji obydwu skrzydeł pałacu wilanowskiego, powinniśmy wziąć do ręki Metamorfozy Owidiusza i z tą lekturą, będącą niejako przewodnikiem, wyruszyć na spacer po dziedzińcu pałacu, w czasie którego odkryjemy wiele ciekawych mitów opisanych przez rzymskiego poetę.