Państwo polskie pojawiło się na mapie chrześcijańskiej Europy po przyjęciu chrztu. Łaciński Zachód, za którego pośrednictwem ten akt się dokonał, dał Polsce swoją cywilizację i kulturę. Pierwsi Piastowie mieli świadomość, że do rodziny krajów chrześcijańskich można wejść tylko za pośrednictwem kultury piśmiennej. Po raz pierwszy nazwa państwa polskiego pojawia się w łacińskojęzycznym Żywocie św. Wojciecha, którego autorem jest arcybiskup Bruno z Kwerfurtu. Brzmi ona Polonia regio. Jest dowodem na to, że państwo polskie znalazło się w szeregu państw cywilizowanych. Językiem, który pomógł ten awans ogłosić, była łacina. Od tej pory jej ścisły związek z kulturą polską trwał nieprzerwanie osiemset lat. Piastowie, wybierając między łacińskim Zachodem a prawosławnym Wschodem, świadomie zdecydowali o losie kultury, sztuki i języka, które rozwijać się będą na terenie ich państwa.
Pierwsi władcy Polski wiedzieli, jak kształcić dzieci, by zapewnić im europejskie wykształcenie. Księżna Lotaryngii, Matylda, w jednym z listów chwali syna Bolesława Chrobrego, Mieszka II za biegłość w grece, a to znaczy, że królewski syn władał także łaciną. Obcokrajowcy przebywający na dworze książęcym, przy katedrach i w klasztorach zapewne bez przeszkód mogli porozumiewać się po łacinie. Od XII w., po stworzeniu systemu szkół katedralnych, potem zaś kolegiackich i parafialnych język łaciński zaczęły poznawać grupy kleryków miejscowych. Łacina mogła już wtedy wywierać wpływ na polszczyznę.
O ile wiadomo, pierwszą szkołę katedralną otwarto na Wawelu. Jej opiekunem i patronem był od 1143 r. późniejszy biskup krakowski, św. Mateusz. Gall Anonim nadmienia, że do tej właśnie szkoły oddał swego syna Zbigniewa Władysław Herman. Uczeń szkoły katedralnej rozpoczynał naukę od trivium, a kontynuował w ramach quadrivium. Trivium i quadrivium pozwalało poznać siedem nauk wyzwolonych – septem artes liberales: gramatykę, retorykę, dialektykę, muzykę, astronomię, arytmetykę i geometrię. Trzy pierwsze z wymienionych tworzyły pierwszy stopień edukacji, tj. trivium, pozostałe zaś szczebel drugi – quadrivium. Naukę zaczynano od recytacji fragmentów łacińskich tekstów sakralnych, następnie poznawano i zapisywano łacińskie litery. Potem następowała nauka gramatyki łacińskiej oraz lektura tekstów autorów starożytnych, w tym Owidiusza, Wergiliusza i Terencjusza. Kandydaci na dostojników kościelnych po przejściu trivium i quadrivium mogli kontynuować naukę w jednym z czterech sławnych wtedy uniwersytetów: w Padwie, Bolonii, Paryżu i Montpellier. Najmniej Polaków wyjeżdżało do Paryża, gdzie przeważali Niemcy. Stosunkowo największa grupa uzyskiwała tytuł doktorski jednego z uniwersytetów włoskich. Najsłynniejsza szkoła medyczna istniała w Montpellier. Spośród znanych Polaków ukończył ją Jan Radlica, znakomity diagnosta i lekarz, po wielu awansach powołany na biskupstwo krakowskie.
Kultura piśmienna powoli zaszczepiała się na nowym, słowiańskim gruncie. Młodzi chrześcijanie – poprzez inskrypcje na monetach, kamieniach granicznych, tablicach umieszczanych w kościołach – stopniowo oswajali się z łaciną. Wraz z przyjęciem chrztu do Polski zaczęły trafiać przepięknie zdobione i oprawione księgi liturgiczne i modlitewniki. Powstają zaczątki bibliotek oraz skryptoriów, gdzie kopiuje się księgi. Pierwsze małe biblioteki zakładane są na książęcym dworze oraz przy katedrach w Gnieźnie, Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie. Już w 1110 r. w zbiorach biblioteki katedralnej na Wawelu znajdowały się księgi autorów starożytnych: historyka Salustiusza, komediopisarza Terencjusza, satyryka Persjusza, poetów Owidiusza i Stacjusza. Na Zachodzie nasiliło się wtedy zainteresowanie starożytnymi rzymskimi pisarzami; podobnie działo się w Polsce.
Łacina była w średniowieczu językiem kościoła oraz lingua franca – uniwersalnym językiem świata dyplomacji; jej znajomość była wtedy równie niezbędna, jak dzisiaj biegłość w języku angielskim. Na dworze pierwszych Piastów przebywali obcy duchowni biegle władający łaciną w mowie i piśmie. Mieszko I korzystał z ich pośrednictwa podczas publicznych audiencji i politycznych negocjacji. Żaden z dokumentów tworzonych przez kancelarię książęcą nie mógł powstać bez pomocy specjalistów w zakresie dyktowania i redagowania tekstów. Co zaś do upubliczniania aktów prawnych, to, póki grupa osób piśmiennych była mała, ciągle robiono to w formie ustnej. Z biegiem czasu ta sytuacja ulegała korzystnej zmianie, co znaczyło, że grupa osób czytających po łacinie była coraz liczniejsza.
Piastowie nie zaniedbywali annalistyki, która poprzedziła powstanie właściwej historiografii. Annales, czyli roczniki, były to księgi, w których obok rocznych dat zapisywano ważne wydarzenia. Tworząc je, wzorowano się na rzymskich annałach, które w formie inskrypcji rytej w kamieniu upamiętniały wydarzenia o charakterze publicznym i religijnym. Najważniejszym spośród utworów powstałych za czasów Piastów jest Kronika Galla Anonima, opisująca czyny królów i książąt polskich, szczególnie zaś księcia Bolesława. Anonim, obcokrajowiec przybyły na dwór Bolesława Krzywoustego z Węgier, wykształcony najpewniej we Francji, biegle władający językiem Rzymian, postanowił spisać czyny (łac. gesta) królów i książąt polskich, szczególnie zaś księcia Bolesława i napisał Kronikę w sposób nowoczesny, by nie powiedzieć – awangardowy.
Kronikę czytano i kopiowano, póki nie pojawiło się kolejne ważne dzieło z zakresu polskiej historiografii: Kronika Mistrza Wincentego Kadłubka (1150–1223), który nie ustępował Anonimowi znajomością łaciny. Imiona Cycerona, Salustiusza, Wergiliusza, Owidiusza, Horacego, Stacjusza, Persjusza, Lukana i Juwenalisa nie wyczerpują katalogu znanych Kadłubkowi rzymskich pisarzy i poetów.
Dwieście lat, które upłynęły od przyjęcia chrztu, dwieście lat przenikania na polskie ziemie kultury piśmiennej spowodowało, że takich erudytów jak Mistrz Wincenty Kadłubek pojawiło się znacznie więcej. Warto pamiętać o Marcinie Polaku z Opawy, który na zamówienie papieża Klemensa IV napisał historię Stolicy Apostolskiej Kronikę papieży i cesarzy. Kolejnym wybitnym prozaikiem był pochodzący ze Śląska Witelon, autor Perspektywy (O optyce…), rozprawy, która aż do XVII w. była podstawową pracą w tej dziedzinie.
W XIV w. kultura polska okrzepła jeszcze bardziej. Najważniejszym centrum kultury łacińskiej stał się Kraków. Był także siedzibą władcy, stolicą wielonarodowego państwa, miastem przyciągającym ludzi ambitnych i wykształconych. W 1364 r., w szesnaście lat po uniwersytecie w Pradze, założonym przez Karola IV, powstała Akademia Krakowska. Studenci mogli wybierać między pięcioma katedrami prawa, rzymskiego i kanonicznego, dwoma katedrami medycyny oraz katedrą artes liberales. Kształciła ona przede wszystkim znawców prawa, co wynikało z całkiem praktycznych potrzeb państwa polskiego; ludzie biegli w prawie mogli przydać się w polityce, ustawodawstwie, sądownictwie i administracji. Jej pomyślność nie trwała jednak długo: Akademia podupadła wskutek zaniedbań administracyjnych.
Znajomość łaciny w czasach Kazimierza Wielkiego była doprawdy niezbędna: pisano i czytano wyłącznie w tym języku. Notabene, w Krakowie wypiera on niemczyznę i staje się oficjalnym językiem miejskiej administracji. Łacina rozbrzmiewa na królewskim dworze, w miejskich urzędach, w katedrze i kościołach oraz najbliższej okolicy Alma Mater: Akademii Krakowskiej.
Wielką zasługą Kazimierza Wielkiego jest kodyfikacja polskiego prawa. Nad jego kompletowaniem biedziły się najtęższe głowy: Jarosław Bogoria ze Skotnik, doktor Jan ze Strzelcy, kanclerz Jan Suchywilk. Dzięki ich doskonałej znajomości łaciny jurystycznej język i styl tego dokumentu był jasny i precyzyjny. Napisany po łacinie korpus polskiego prawa (łac. corpus – ciało; tu: zbiór), stworzony z inicjatywy ostatniego Piasta, z biegiem czasu wzbogacano i uzupełniano, a w 1506 r. wydano drukiem jako Statut Łaskiego. Nie wszystkie dokumenty urzędowe pisane były przez łacinników tak dobrych jak autorzy Statutów Wiślickich; gdy łacina przeniknęła do sal sądowych, okazało się, że księgi sądowe, prowadzone obowiązkowo w języku oficjalnym, pełne są barbaryzmów.
Po śmierci biskupa Stanisława powstaje szereg łacińskich utworów o charakterze religijnym. Zawdzięczamy je Wincentemu z Kielczy. O niektórych z nich – z wyjątkiem hymnu Gaude mater Polonia – Ciesz się matko Polsko – nikt już, oprócz znawców epoki, nie pamięta.
Nadchodzą czasy Jagiellonów. Jak dotąd, Polska uczyniła, co mogła, by dzielić poczucie przynależności kulturowej z innym łacińskimi, chrześcijańskimi krajami Europy: spisano prawo, założono uniwersytet, rozwinęło się szkolnictwo, a demokracja życia publicznego była posunięta dość daleko. Renesans przyniesie zaskakujący i godny podziwu rozwój kultury polskiej.
W 1400 r. dawna Akademia Krakowska staje się Uniwersytetem Jagiellońskim. Wszystkie wykłady, dyskusje i repetytoria wygłaszane są po łacinie. Kraków – jak się zdaje – rozbrzmiewa łaciną: w jej władaniu są już nie tylko dwór królewski, ośrodki kościelne, uniwersytet i jego otoczenie, ale także bursy i gospody krakowskie. Jest to jednak język daleki od czystości łaciny klasycznej; od długiego czasu podlega on wpływom języków rodzimych. Po łacinie śpiewa się piosenki: zaczepne, drwiące, przekorne, nieprzystojne, miłosne; kwitnie poezja żakowska. Być może jest to moment, w którym język łaciński należy uznać za drugi język narodowy.
W obliczu rozwoju szkół, urzędów i instytucji miejskich łacina staje się niezbędna. Przybywa szkół zapewniających łacińskie wykształcenie. Są to głównie szkoły parafialne, zakładane z inicjatywy mieszczan, którym szczególnie zależało na kształceniu przyszłych urzędników miejskich i kupców, dość dobrze znających język łaciński. Kształcenie przebiega na dwóch etapach. Pierwszy obejmuje naukę gramatyki łacińskiej, drugi – lekturę autorów starożytnych.
Dwór królewski także pozostaje we władaniu łaciny. Małżeństwa zawierane przez Jagiellonów, np. z Anną Cylejską pochodzącą z dalekiej Styrii lub z Elżbietą Rakuszanką z Habsburgów, sprawiają, że na Wawelu przebywają cudzoziemcy – członkowie orszaków królowych. Kancelaria królewska zatrudnia ludzi biegle posługujących się łaciną w mowie i piśmie. Coraz żywsze stosunki dyplomatyczne z obcymi dworami i papieżem, kwitnąca kultura dworska sprawiają, że język łaciński staje się wytworny i elegancki. Dokumenty spisywane tutaj opracowuje się zgodnie z zasadami kancelistki europejskiej. Powstają formularze ułatwiające i ujednolicające wystawiane dokumenty, istnieje podręcznik epistolografii oraz zbiór ćwiczeń retorycznych.
Z tamtych czasów zachowała się mała książeczka De institutione regis pueri – O wychowaniu królewskiego potomka. Czytamy w niej, że, zdaniem anonimowego autora, ogromną rolę w kształtowaniu umysłu królewicza odgrywa lektura autorów antycznych, zwłaszcza Wergiliusza. Jak widać, następcy tronu dorastali w otoczeniu ksiąg, cennych i dla ich oprawy, i treści. Jedna z najcenniejszych to tzw. Psałterz Floriański, trójjęzyczny modlitewnik, powstały w skryptoriach Kłodzka i Krakowa.
Do Polski przenika idea mecenatu. Gdy niezamożny żak Jan Długosz (1415-1480) musiał przerwać studia na Akademii Krakowskiej, opiekę nad nim roztoczył biskup krakowski i kardynał Zbigniew Oleśnicki. Język łaciński wiele mu w Polsce zawdzięcza, m.in. dzięki działalności kardynała wykształcenie oparte na znajomości łaciny stało się warunkiem osiągnięcia kariery w duchowieństwie. Jan Długosz zrobił taką właśnie karierę, a jako uczony mówiący po łacinie odbył wiele podróży dyplomatycznych. Bywał w Rzymie, a na swój jubileusz udał się do Ziemi Świętej. Król Kazimierz Jagiellończyk powierzył mu wychowanie swoich czterech synów: kolejno później panujących Władysława, Jana Olbrachta, Aleksandra i Zygmunta. Jan Długosz, jeden z największych historyków europejskiego średniowiecza, autor Roczników czyli Kronik sławnego Królestwa Polskiego, z licznych podróży przywiózł do Polski księgi Liwiusza, rzymskiego historyka z czasów Oktawiana Augusta. Była to pierwsza kopia historii Rzymu Od założenia miasta - Ab urbe condita, która znalazła się na ziemiach polskich.