Na magnackich dworach, gdzie nie brakowało dobrego jadła i trunków, nie mogło zabraknąć i osoby od zaradzania tragicznym skutkom nadużywania przyjemności stołu. Nadworny medyk znający dobrze tajniki sztuki leczenia uciążliwych dolegliwości był na wagę złota. Chodkiewicz o swoim lekarzu pisał następująco: godzien pewnie szanowania i dobry jest, i rozsądny, czegom ja na sobie doznał, i człowiek cnotliwy. Wdzięczność magnatów za usługi ich medyków przekuwała się czasami w pokaźne gratyfikacje finansowe. Aleksander Koniecpolski zapisał w testamencie 6 tysięcy złotych swemu lekarzowi Pawłowi Lipowskiemu. Na dworze Stanisława Lubomirskiego oprócz lekarza było dwóch aptekarzy i dwóch cyrulików. Często sprowadzano medyków z zagranicy. Na dworze królewskim Jana III Sobieskiego służył lekarz irlandzkiego pochodzenia, Bernard O'Connor.
Faktem jest jednak, że już od połowy XVII wieku nauki medyczne w Rzeczypospolitej i ogólnie medycyna przeżywały poważny kryzys, któremu kres położyła dopiero doba Oświecenia. Brakowało dobrze wykształconych medyków, których często zastępowali szarlatani i cudowni uzdrawiacze. Swoją wiedzę czerpali głównie z kalendarzy i poradników gospodarczych.
Kalendarze, które stały się bardzo popularnymi wydawnictwami, podawały niezliczone ilości przepisów na lekarstwa, objaśniały skąd biorą się choroby i jak im zaradzić. Przy czym autorzy tych wydawnictw rzadko sugerowali, aby w razie konkretnej choroby zwrócić się do lekarza. Ormiński, który sam był medykiem i wydawał jednocześnie kalendarze, pod koniec XVII wieku napisał jako jeden z nielicznych o ważnej roli lekarza, który niczym filozof poufały, stróż natury naśladowca, którą gdy granicę zdrowia przestąpi powinien cofnąć i do pierwszej przywieźć pory. Idealny obraz medyka przedstawiony przez Ormińskiego uzupełniony jest drobną uwagą o tym, iż lekarz powinien być żonaty, dzięki czemu łatwiej będzie zdobywał zaufanie pacjentek.
Rozpoznać dobrego lekarza wcale nie było prostym zadaniem. Wśród szarlatanów i cyrulików należało szukać lekarza poczciwego i biegłego. Medyk ten powinien za każdym razem przeprowadzać szczegółowy wywiad z pacjentem, wypytywać go o wszystkie dolegliwości, jaki był początek choroby, jakie przebył już choroby oraz jakie zażywał lekarstwa. Powinien wysłuchać pacjenta i rozważyć, jaką receptę wypisać. Ludwik Perzyna, radząc włościanom wybór lekarza, dokładnie opisywał jego cechy: Lekarz uczony i biegły, ma twarz szczerą i przysurowszą, bywa rzetelny, nie chwalący się, miny nie stroi, ani byczenia się na nim nie widać, niewiele obiecuje a za nic nie ręczy. Tych zaś, którzy więcej mówią niż robią, mają zbyt miłe usposobienie i przechwalają się swoją wiedzą, należy zdecydowanie unikać, gdyż to zwykli oszuści.
Perzyna podaje kolejny sposób na rozpoznanie dobrego lekarza: uczonego i biegłego Lekarza szanują wszyscy uczeni i roztropni ludzie, którego szacunku szerlatan, bałamut i niedouczony, dla siebie u nie nie znajdzie. Tak idealni lekarze zdarzali się jednak bardzo rzadko. Mimo iż wizja idealnego medyka zakładała, iż nie powinien on zważać na pieniądze, trudno było sobie wyobrazić dobrą poradę medyczną bez wysokiej opłaty. Ci, których nie było stać na opłacenie dobrego lekarza, ratować musieli się często poradnikami z zakresu medycyny, bądź znacznie łatwiej dostępnymi i popularniejszymi kalendarzami. Zawierały one nie tylko informacje o chorobach i przyczynach ich występowania, ale podając receptury na lekarstwa i sposoby postępowania w przypadku choroby, nierzadko zastępowały lekarzy.