Zapotrzebowanie na usługi medyczne istnieje tak długo jak istnieją choroby, a więc od zawsze. Leczeniem w różnych okresach zajmowali się znachorzy, zielarki, balwierze (cyrulicy), medycy, czasem też kaci i łaziennicy. Nie zawsze były to praktyki dozwolone, zgodne z zaleceniami Kościoła czy z prawem.
Głównym zajęciem balwierzy w Polsce, podobnie jak i w całej Europie, było kąpanie chorych, puszczanie krwi, stawianie baniek i pijawek, opatrywanie ran. Często pełnili też funkcje współczesnego stomatologa – rwali bolące zęby. Poza tymi zajęciami związanymi ze światem medycyny cyrulicy zajmowali się także goleniem bród, nazywano ich więc golibrodami i chirurgami. Cechy cyrulickie w znaczniejszych miastach polskich, jak Kraków, Poznań, Warszawa, istniały już w wieku XV. Pierwsze wiadomości o ustawach tych cechów pochodzą z czasów Zygmunta I (rok 1540). Do cechu cyrulickiego należeli majstrowie, magistrowie czyli mistrzowie, towarzysze i półtowarzysze, oraz uczniowie, zwani chłopcami. Uczeń musiał terminować u jednego mistrza co najmniej 3 lata. Przy wyzwolinach mistrzowie sprawdzali, jakie umiejętności posiadł w trakcie nauki.
Znakiem balwierza były wywieszone na ulicy miednice. Wobec bardzo małej liczby lekarzy, prawie cała dawna praktyka lekarska znajdowała się w ręku cyrulików, dlatego też ich profesja przynosiła wymierne korzyści. Balwierze praktykujący w dużych miastach mogli osiągnąć dzięki swemu zawodowi znaczącą pozycję i duży majątek. W mniejszych miastach ich rola była także znacząca. Jak wynika z inwentarzy poza procederem leczniczym, zajmowali się często wyrobem medykamentów czy handlem. W inwentarzu cyrulika radziejowskiego z 1611 r. znajdujemy rzeczy osobiste, a także służące do wykonywania rzemiosła balwierskiego oraz tzw. kramne (towar przeznaczony do sprzedaży).
Konkurencją dla balwierzy był cech łazienników, którym jednak nie wolno było leczyć. Mogli natomiast golić i ewentualnie stawiać bańki. Czasem spełniali także rolę współczesnego felczera.