Michał Kazimierz Radziwiłł (1702–1762), zwany „Rybeńko”, późniejszy wojewoda wileński i hetman wielki litewski, ordynat nieświeski i ołycki, przez całe życie skrupulatnie prowadził własnoręcznie redagowany diariusz. Pod datą 14 listopada 1719 r. zanotował: „I ja przyjachałem do Olawy [Oławy], gdzieśmy królewicza Jakuba [Sobieskiego] nie zastali (...), ale samą królewnę [królewiczową] z dwoma zastaliśmy córkami, Kazimierą (...) i z Charlottą, w której straszniem się pokochał” (wypada w tym miejscu wyjaśnić, iż siedemnastoletni Radziwiłł razem z siostrą, Katarzyną Branicką, towarzyszył matce, apodyktycznej Annie z Sanguszków, podczas jej podróży na Śląsk).
Księżna Radziwiłłowa zobaczywszy, co się święci, zarządziła natychmiastowy powrót z Oławy już dnia następnego, lecz – sądząc z dalszych wyrywkowych archiwalnych wzmianek – między Charlottą a Michałem Kazimierzem od pierwszego wejrzenia zawiązała się miłość, która nie wygasła przez wiele lat.
„Królewnisia” Maria Karolina, zwana Charlottą (1697–1740), średnia córka Jakuba Ludwika Sobieskiego, księcia na Oławie, i Jadwigi Elżbiety neuburskiej, zachwycała urodą, wykwintnością, inteligencją oraz temperamentem. Przebywający nieco wcześniej (marzec 1718 r.) w Oławie Karol Wogan, w poszukiwaniu odpowiedniej żony dla Starszego Pretendenta – Jakuba Edwarda Stuarta, tak ją opisał: „ Była ładniutką, wysoką, rudowłosą osóbką o zręcznej figurze, której powaby podkreślała przy każdej sposobności. Dowcipnymi uwagami doprowadzała do ataków śmiechu otaczających ją wielbicieli i flirtowała z nimi zapamiętale”. Pomimo tych zalet Wogan wykreślił ją z listy kandydatek, ponieważ – jak się wyraził – „byłaby zbyt trudna do strawienia dla Pretendenta”.
Charlotta, starsza od adorującego ją Radziwiłła o pięć lat, przekraczając 20. rok życia wchodziła już w wiek starzejącej się panny, której szanse na zamążpójście gwałtownie malały. Lecz wydawało się, iż ten romans zostanie sfinalizowany małżeństwem: Michał Kazimierz zapalił się do żeniaczki w ogóle, a do Charlotty w szczególności, sama Karolina nie wyobrażała sobie już innego małżonka. Księżna Radziwiłłowa poważnie brała pod uwagę skoligacenie się z Sobieskimi; królewiczowa Sobieska łaskawym okiem spoglądała na gładkiego młodzieńca, podówczas starostę przemyskiego. Pomiędzy parą zakochanych gęsto kursowały listy, pełne wzajemnej deklaracji uczuć, przywiązania i pamięci.
Rodzice młodych zadecydowali jednak inaczej i w końcu 1721 r. planowany mariaż rozwiał się. Charlotta, znajdująca się w skrajnej depresji, chciała schronić się w klasztorze, ale cesarz Leopold I Habsburg nie wyraził na to zgody. Na horyzoncie pojawił się niebawem konkurent nie do odrzucenia – Fryderyk Maurycy książę de Turenne, za którego wydano Sobieską: ślub per procura odbył się w Nysie 23 sierpnia 1723 r. Małżeństwo, zawarte w atmosferze smutku i niepewności, okazało się katastrofalnie krótkie – w dziesięć dni po oficjalnych zaślubinach w Strasburgu (4 września 1723 r.) książę de Turenne nagle zakończył życie. Wdowę scedowano niemal natychmiast bratu, Karolowi Gotfrydowi de la Tour d’ Auvergne, księciu de Bouillon, ponieważ posag Charlotty w wysokości 550 tysięcy liwrów musiał pozostać w rodzinie francuskiej. Drugi związek okazał się nieudany. Charlotta rozwiodła się z mężem i osiadła początkowo na Śląsku (ale nie w Oławie), a od listopada 1735 r. w rodzinnej Żółkwi. Na krótko przed śmiercią zapisała cały swój majątek „Rybeńce”, a ten w dowód wdzięczności ufundował jej nagrobek typu medalionowego w warszawskim kościele Sakramentek.
W tym ciekawym ikonograficznie pomniku, wzniesionym w 1746 r., zwracają uwagę trzy elementy: owalny marmurowy medalion z portretem „królewnisi” w prawym profilu, autorstwa Lorenza Mattiellego – rzeźbiarza nadwornego Augusta III, działającego w Dreźnie; pęknięta tarcza (herb Sobieskich Janina) oznaczająca wygaśnięcie rodu; płacząca postać kobieca – personifikacja Polski. Piękny nagrobek księżnej de Bouillon, mozolnie zrekonstruowany po poważnych zniszczeniach w ostatniej wojnie, wiele niestety stracił ze swej świetności. Całotablicowy drzeworyt Juliana Schübelera, zamieszczony w dziele Józefa Łoskiego pt. Jan Sobieski, jego rodzina, towarzysze broni i współczesne zabytki (Warszawa 1883), pokazuje pierwotny stan zabytku, należącego do najokazalszych nagrobków medalionowych w Polsce.