© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   12.12.2012

Między Istambułem a Moskwą

Kluczowym komponentem sytuacji Rzeczypospolitej były jej stosunki z Rosją. Truizmem jest stwierdzenie rozgrywania się istotnego wątku wschodnioeuropejskiej polityki drugiej połowy XVII w. w trójkącie Istambuł Moskwa Warszawa. Znaczenie Moskwy dla skutecznego prowadzenia wojny z Turcją podkreślili sami sygnatariusze traktatu z Linzu, wymieniając Rosję w tekście traktatu, jako podmiot o który sojusz powinien zostać poszerzony. Realizacja tego projektu zależała w sposób bezpośredni od uregulowania stosunków pomiędzy Rzeczpospolitą a Rosją. Ówczesne ich relacje oparte były na ustaleniach rozejmu andruszow­skiego z 1667 r., na mocy którego państwo polsko-litewskie utraciło na rzecz wschodniego sąsiada: Smoleńszczyznę, położoną na lewym brzegu Dniepru tzw. lewobrzeżną Ukrainę, czyli Czernichowszczyznę i część Kijowszczyzny oraz leżący na prawym brzegu rzeki Kijów. Od tego momentu, aż po początek lat osiemdziesiątych XVII w. do celów polskiej polityki zagranicznej należało zrewidowanie rozejmu i odzyskanie przynajmniej części z utraconych na rzecz Rosji ziem, a do celów rosyjskiej polityki zamiana rozejmu na stały pokój. Sprzeczne interesy zdawały się nie do pogodzenia, a nowy trakt niemożliwy do wynegocjowania bez kolejnej próby sił.

Jednak ani Rosja, którą w imieniu dwóch małoletnich carów Iwana i Piotra, rządziła carówna Zofia, ani pobita w ostatniej konfrontacji Rzeczpospolita, nie były skłonne do nowej zbrojnej rozprawy, co sprzyjało przedłużaniu się stanu tymczasowości. Po Wiedniu, w obliczu aktywizacji polityki Rzeczypospolitej i jej armii oraz dynamizacji sytuacji w regionie, przedłużanie stanu zawieszenia było dłużej niemożliwe stosunki Polski z Rosją zaczęły zmierzać ku przesileniu: albo nowemu konfliktowi, albo rzeczywistemu pokojowi. Dla Moskwy duże było ryzyko pozostania na uboczu wypadków, które innym przynieść mogą zyski, i to bez zabezpieczenia własnych wcześniejszych zdobyczy. Nic dziwnego, że gdy wiosną 1685 r. rozeszły się w Rzeczypospolitej pogłoski o moskiewskim ataku, potraktowano je z powagą[1]. Rosja, jako zagrożona zwycięstwami Sobieskiego, pod którego znaki ciągnęli kozaccy poddani cara, mogła poszukać szybkiego rozstrzygnięcia wieloletniego sporu. W Rzeczypospolitej po kampanii 1683 r. zdano sobie sprawę, że okoliczności zmuszają do decyzji w obszarze stosunków z Rosją, niezależnie ku czemu miałaby ona zmierzać: rewindykacji czy rezygnacji. Jan III Sobieski de facto dokonał już wyboru, gdy ruszył w 1683 r. na odsiecz Wiedniowi i rok później zdecydował się na kontynuację wojny tureckiej. Sytuacja wytworzona w wyniku zaangażowania się króla w wojnę przeciwko Imperium Osmańskiemu wymagała od Rzeczypospolitej zabezpieczenia flanki wschodniej poprzez znalezie­nie modus vivendi z Rosją. Ustępstwa terytorialne na wschodzie stały się koniecznością rezygnacja wymogiem chwili. Naciskała na nie dyplomacja cesarska i papieska, motywując to potrzebą pomnożenia sił dla skutecznej walki z półksiężycem. Można wyrazić wątpliwość, czy siły Rosji były niezbędne do efektywnego prowadzenia wojny z Turcją, ale jest pewnym, że Rosja wroga Polsce mogła sparaliżować jej wysiłek w stopniu nie mniejszym niż Francja cesarza i zredukować Ligę do austriacko-weneckiego kadłubka.

Niezależnie od różnych perspektyw oglądu roli państwa carów w wojnie z Turcją oraz dalekosiężnych motywacji politycznych i religijnych (w Kurii Rzymskiej wciąż żywa była nadzieja likwidacji schizmy wschodniej) porozumienie Rosji z Polską leżało w dobrze pojętym interesie wszystkich myślących o pognębieniu Porty. W tym politycznym kontekście odnowione zostały jesienią 1683 r. w Andruszowie rokowania, będące przymiarką do zawarcia stałego pokoju. Negocjacje, choć nerwowe i wielokrotnie przerywane, doprowadziły ostatecznie do podpisania 6 maja 1686 r. w Moskwie przez posła wojewodę poznańskiego Krzysztofa Grzymułtowskiego traktatu pokojowego. „Wieczysty pokój” z 1686 r. definitywnie skończył okres preponderacji Rzeczypospolitej w tej części Europy, acz znaczenia utraconych ziem dla potencjału ekonomicznego i ludnościowego państwa polsko-litewskiego nie należy przeceniać. Równocześnie z pokojem polsko-rosyjskim zawarto przymierze antytureckie, Moskwa przystąpiła do Ligi.


[1] Z. Wójcik, Jan Sobieski, Warszawa 1683, s. 375 – 376 i 379. Wiadomość o zerwaniu rozejmu zaczerpnięta z brandenburskich i francuskich raportów dyplomatycznych była tylko plotką.