Do grona najbliższych przyjaciół i zaufanych współpracowników Jana III należał Marek Matczyński, sprawujący w latach 1676–1683 urząd koniuszego wielkiego koronnego, który swą karierę polityczną zwieńczył zaszczytną funkcją wojewody ruskiego (1692). Miał też on swoje zasługi dla kultury polskiej – powszechnie znany jest fakt, że on to właśnie zakupił dla króla Jana dobra Milanów, gdzie powstała rezydencja wilanowska. Mniej wiadomo natomiast o tym, że Marek Matczyński stał się adresatem utworu historyczno-literackiego, napisanego przez logofeta (kanclerza) mołdawskiego Mirona Costina. Mowa jest o „Chronice ziem mołdawskich i multańskich”.
Autor wspomnianego utworu należał do grupy bojarów mołdawskich utrzymujących dobre stosunki z Polską i upatrujących w niej wyzwolicielkę spod jarzma osmańskiego. Świetnie władał językiem polskim, czego dał dowód, pisząc „Chronikę”. Jest to jedyny bodaj polskojęzyczny utwór Mirona Costina, który zachował się w oryginale w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Wydawczyni „Chroniki”, prof. Ilona Czamańska, datuje jej powstanie najwcześniej na rok 1679, kiedy trwały polsko-mołdawskie rozmowy w sprawie wytyczenia granicy na Podolu i Ukrainie, w których to rozmowach brał udział Marek Matczyński. Możliwe też, że utwór powstał później, w każdym razie przed wybuchem wojny w 1683 r.
„Chronika” jest wyrazem sympatii, żywionych przez Mirona Costina pod adresem Polski, a zarazem ciekawym kompendium wiedzy na temat hospodarstw mołdawskiego i wołoskiego (zwanego przez autora, zgodnie z ówczesną polską terminologią: multańskim). Jest ona też niejako wstępem do późniejszej „Historyi polskimi rytmami o Wołoskiej Ziemi i Moltańskiej”, którą autor zadedykował już samemu Janowi III. Oba utwory miały za zadanie przedstawić dzieje i stan współczesny Mołdawii i Wołoszczyzny. Mają one zatem swoje podobieństwa, ale też różnice. „Historyją” zajmowaliśmy się w innym tekście – tu przypatrzymy się bliżej wcześniejszej „Chronice”.
Miron Costin zaczyna swą opowieść od opisu zasiedlenia ziem rumuńskich przez Rzymian wskutek podboju Dacji przez Trajana. Czyni to nie bez kozery, gdyż pozwoli mu to dalej uzasadnić rzymski rodowód współczesnych mu „Wołochów” i mieszkających w Siedmiogrodzie „Ruminów”. Opisawszy świetność rzymskiej Dacji, Miron Costin zobrazował następnie jej podbój przez „Tatarów” – czyli różnej maści barbarzyńców, pojawiających się od III w. nad dolnym Dunajem. Autor zalicza też do nich Węgrów, jako spadkobierców Attyli, którzy jako ostatni zawojowali dawną rzymską prowincję. Jest to oczywiście prztyczek w nos wymierzony dumnym panom węgierskim pogardzającym rumuńskim „chłopstwem”. Tymczasem autor wyraźnie zaznacza, że dawni Rzymianie przetrwali w górach, z których zeszli w końcu średniowiecza i utworzyli hospodarstwa wołoskie i mołdawskie.
Następnie Costin wyjaśnia rozmaitość nazw, którymi określano jego rodaków i ich państwa – skąd wzięły się: Multany, Wołoszczyzna, Mołdawia, Bogdania i Basarabia. Trzeba powiedzieć, że ten wywód jest rzetelny i przyjmowany we współczesnej nauce. Mniejszej wagi są z pewnością wywody heraldyczne tłumaczące obecność kruka w herbie Wołoszczyzny, niemniej takie legendy były na porządku dziennym każdego szanującego się narodu i państwa. Dużo lepiej przedstawia się sprawa z opisem tytułów używanych przez władców obu księstw, jako że była to rzecz znana autorowi z jego praktyki kanclerskiej.
Arcyciekawy jest słownik łacińsko-rumuński, w którym Miron Costin zestawia wyrazy z obu języków i udowadnia rzymskie pochodzenie swego narodu i jego języka. Jest to metoda bardzo nowoczesna wówczas, a co więcej, prawdziwa i skuteczna, dowodząca zarazem dużej erudycji autora. Słownik ten wyraźnie odróżnia „Chronikę” od późniejszej „Historyi”. Cały utwór kończy się szczegółowym opisem administracyjno-geograficznym Mołdawii i Wołoszczyzny. Autor wylicza w nim powiaty (perkułabstwa) obu krajów, główniejsze rzeki i miasta. Dał w ten sposób Markowi Matczyńskiemu bez wątpienia cenny, praktyczny przewodnik po obu krajach, które leżały w strefie zainteresowania Rzeczypospolitej.
Najbardziej godne uwagi w „Chronice” Mirona Costina jest niewątpliwie silne zaakcentowanie rzymskich korzeni ówczesnych Rumunów i umiejętne wyprowadzenie historycznego i filologicznego uzasadnienia tego faktu. Rzecz została przygotowana na wysokim poziomie i do dziś może być śmiało wykorzystywana w nauce. Miron Costin zaprezentował się tu jako człowiek świadomy swojej narodowości i korzeni historycznych, co więcej – rozumiejący jedność narodową Rumunów, mieszkających w trzech ówczesnych państwach. Jedność ta legła u podstaw świadomości narodowej i teorii państwowej jednoczącej się od drugiej połowy XIX w. Rumunii i może być śmiało przeciwstawiona podejmowanym – zwłaszcza w epoce radzieckiej – próbom wyodrębnienia rzekomego narodu mołdawskiego. Nas jako Polaków zaś może cieszyć fakt, iż tak nowatorska i prawdziwa teoria sformułowana została właśnie po polsku i na użytek polskiego czytelnika.
„Chronikę” ze zbiorów Biblioteki Narodowej można obejrzeć na stronie www.polona.pl.