W 1683 roku po bitwie po Wiedniem, łupem zwycięzców, oprócz tureckich tkanin, namiotów, broni i kosztowności padły również przedmioty dalekowschodnie. Znano już wówczas i ceniono w Polsce, sztukę dekoracyjną z Chin. W pałacu wilanowskim za czasów Jana III urządzony był gabinet chiński, w którym zgromadzona była królewska kolekcja przedmiotów dalekowschodnich.
Podziw i zainteresowanie dla sztuki i kultury dalekiego wschodu na dobre zagościły w Polsce w XVIII wieku, moda na chińszczyznę dotarła do nas za pośrednictwem Europy zachodniej. W wielu XVIII-wiecznych rezydencjach znajdujemy dekoracje inspirowane sztuką dalekowschodnią, naśladujące motywy z chińskiej porcelany i laki: malowidła naścienne, tapety, a także meble i drobne przedmioty. Te motywy doskonale współgrały z rokokową stylistyką i dekoracjami wnętrz. Wyroby pierwszej europejskiej manufaktury porcelany w Miśni naśladowały w swoich kształtach, dekoracjach i kolorystyce modne i bardzo wówczas poszukiwane, naczynia eksportowane z Chin i Japonii.
Ogrody 2 połowy XVIII wieku urządzano w malowniczym stylu angielsko - chińskim, gdzie obowiązkowe były chińskie altany i mostki. Moda na chińszczyznę wkraczała niemal we wszystkie dziedziny życia, nie ograniczała się do kultury artystycznej. Podobnie jak w zachodniej Europie, w pismach Oświeceniowych reformatorów Chiny były przedstawiane jako idealny kraj, rządzony przez mądrych i dobrotliwych władców, którym doradzają wykształceni mandaryni. Mieszkańcy Chin, zdaniem ówczesnych autorów, odznaczać się mieli licznymi cnotami, a sztuki piękne i poezja miały rozkwitać.
Moda na chińszczyzną przyszła do Polski z zachodu, natrafiła jednak w naszym kraju na bardzo podatny grunt, ze względu na istniejące w nim silne wpływy sztuki i mody Bliskiego Wschodu, zwłaszcza Turcji. U schyłku XVIII wieku zaczęła powoli wygasać.