W XVII i XVIII w. nauka muzyki – gry na instrumentach i śpiewu – należała do kanonu dobrego wykształcenia warstwy arystokratycznej i bogatego mieszczaństwa. Dobrze urodzone dziewczęta uczono przede wszystkim gry na instrumentach klawiszowych – klawesynie, klawikordzie lub pianoforte. Chłopcy mogli dodatkowo muzykować na skrzypcach i wiolonczeli, którą uważano za niewłaściwą dla kobiet ze względu na sposób jej trzymania. Dla płci pięknej nie nadawały się także instrumenty dęte, jak np. flety, które zbyt mocno zniekształcały twarz podczas gry.
Maria Klementyna Sobieska należała do grupy wszechstronnie wykształconych młodych kobiet. Jeszcze w Oławie opanowała biegle trzy języki – polski, francuski i górnoniemiecki, znała także łacinę i włoski. Już w Rzymie angielscy turyści zwracali uwagę, że doskonale opanowała język ojczysty swojego męża, Jakuba III Stuarta. Miała wspaniałe maniery i była czarująca. Kochała też muzykę. Obecny stan badań nie pozwala co prawda ustalić, na jakim instrumencie grała, trudno jednak wyobrazić sobie, że nie potrafiła wykonać choćby prostej kompozycji na klawesynie czy lutni. To przypuszczenie potwierdza wydanie w Anglii w 1725 r. satyrycznego druku przedstawiającego trzy muzykujące postaci kobiece i dwóch chłopców w otoczeniu grających aniołów. Jedna z postaci to św. Cecylia grająca na organach. W pozostałej grupie Anglicy widzieli Marię Klementynę muzykującą z synami. Jeśli tak, to Sobieska grałaby na harfie lub lutni. Trzecia postać satyrycznego druku jest trudna do zidentyfikowania.
Muzyczne pasje Klementyny potwierdzają też organizowane przez nią i jej męża w Palazzo del Re, ich rezydencji, prywatne koncerty z udziałem rzymskiej śmietanki. Wedle relacji jednego z angielskich dżentelmenów Stuartowie angażowali wówczas najlepszych artystów miasta: [we] saw a bright Assembly of the prime Roman Nobility, the Consort compos’d of the best Musicians of Rome, a plentiful and orderly Collation served. Zazwyczaj przyjemności dostarczał gościom Klementyny i Jakuba ulubiony wokalista Stuarta Pasqualino Tiepoli, ale pewnego kwietniowego wieczoru 1723 r. w ich pałacu wystąpiła słynna śpiewaczka Faustina Bordoni, której, dla uhonorowania jej wielkiego talentu, ofiarowano medal z podobiznami małżonków.
Wydaje się, że urodzeni w 1720 i 1725 r. synowie Marii Klementyny i Jakuba III od najmłodszych lat wzrastali przy dźwiękach muzyki. Od wczesnych lat pobierali też naukę gry na różnych instrumentach. Szczególnie utalentowany muzycznie był najstarszy z nich, pierworodny Karol, który, wedle opinii jednego z bliskich dworzan Stuartów, Johna Haya, lorda Inverness, w wieku zaledwie trzech lat był: świetnym muzykiem i ciągle gra na skrzypcach. Obaj chłopcy uwielbiali też tańczyć i byli znakomitymi tancerzami. Ich umiejętności taneczne poświadczają choćby kolorowe miniatury przechowywane w Bolonii. Jakub III zapraszał też do pałacu aktorów teatru marionetek, aby w ten sposób uprzyjemnić chłopcom czas. Wydaje się, że podczas ostatnich smutnych lat życia Marii Klementyny tylko muzykowanie stwarzało pozory kontaktu matki z synami.
Podobnie jak rodzice, Karol i Henryk lubili chodzić do opery. Już po śmierci Marii Klementyny rzymskie teatry zadedykowały im kilka dzieł. Młodzi Stuartowie okazali się też ważnymi patronami sztuki, szczególnie młodszy Henryk. Jest to już jednak inna historia rodu Stuartów.