Ceremonialna inscenizacja władzy królewskiej w okresie baroku obejmowała wszelkie sfery życia koronowanych głów Europy. Nie tylko na tronie, lecz również za stołem, monarchowie dawali wyraz swojej potędze poprzez splendor i symbolikę organizowanych uczt. Zasiadając za stołem, ustawionym na podwyższeniu, jak na scenie teatralnej, w salach ozdobionych lustrami i żyrandolami, władcy stawiali się aktorami własnego przedstawienia.
W celu uzewnętrznienia potęgi podczas uczt królewskich sięgano do wielu sposobów, przypisując szczególną funkcję wszelkim gestom i przedmiotom. Okazję ku temu dawały odbywane zazwyczaj w południe tzw. uczty publiczne, w których trakcie zebrany dwór i rzesze przypadkowych widzów mieli okazję oglądać króla. Przebieg takich przedstawień był ściśle ustalony. Najwyżsi rangą władcy, jak cesarz czy papież, zasiadali sami za stołem, podkreślając tym samym własną pozycję. Inni otaczali się rodziną, książętami oraz posłami zagranicznymi. Jan III Sobieski dopuszczał do stołu w czasie uczt odbywanych poza dworem również szlachtę usługującą mu przy posiłku, zobowiązując ją w ten sposób do lojalności.
Szczególnym aktem symboliczny było przyznanie miejsca, regulowane zasadą prawej ręki. Osobom o wyższej randze czy też ważniejszym ze względu na politykę, król udzielał przywileju zasiadania po jego prawej stronie, natomiast mniej ważnym po lewej. Zwyczajowo po prawej znajdowali się kawalerowie, po lewej damy. Zdarzało się jednak, że pomijano te sztywne ramy społeczne w czasie nieoficjalnych spotkań i stosowano losy. Nie bez znaczenia był rodzaj mebla, na którym zasiadali wielcy panowie, ponieważ w widoczny sposób zaznaczał hierarchię społeczną. Miejsce na krzesłach z oparciem i podłokietnikami tzw. fauteuil przysługiwało władcom i książętom a osoby o niższej randze sadzano na krzesłach z oparciem, lecz bez podłokietników oraz na taboretach.
Rangę ucztujących podkreślali także usługujący do stołu. Im większe znaczenie miał dla danego władcy ceremoniał, tym dostojniejsi byli dworzanie stawiający potrawy na stole, podający napoje, odbierający książętom rękawiczki i nakrycie głowy, a damom rękawiczki i wachlarz czy podający wodę do umycia rąk i serwetę. Podczas codziennych posiłków potrawy wnosili paziowie i lokaje a w trakcie szczególnych uroczystości np. z okazji urodzin czy imienin królewskich, złote i srebrne misy przejmowali wyżsi rangą dworzanie i stawiali je na stole, przy czym nie zdejmowali nakrycia głowy. Choć na poszczególnych dworach europejskich wyznaczano różnych dostojników do posługi, zobowiązując ich niekiedy dodatkowo do uklęknięcia przy podaniu napoju – jak w Wielkiej Brytanii – czy ukłonu, jednak ich godność zawsze dodawała splendoru ucztującemu władcy.
Wspaniałość monarchy podkreślał liczba serwowanych potraw. Zdaje się, że niemiecki znawca ceremoniału Julius Bernhard von Rohr nie mijał się z prawdą wspominając w 1733 r.: „W dzisiejszych czasach stawia się na stół książęcy w czasie wielkich uroczystości 80, 90, 100, lub nawet ponad 100 potraw”. Misy umieszczano w rozmaitym porządku, w zależności od dworu i okazji. Jak podaje Rohr, najczęściej podawano najpierw mięso, potem ryby, następnie pieczywo oraz pieczenie, a na koniec słodycze: „Na stołach książąt włoskich widać wiele owoców z ogrodów oraz konfitury, na francuskich niezwykle dużo wypieków, na angielskich i północnych dużo mięsa, dziczyzny i ryb a na niemieckich stołach jest wszystko w różnych ilościach”.
Teatr uczty królewskiej wymagał odpowiedniej sceny, którą stanowił fantazyjnie i z przepychem przystrojony stół. Stawiano na nim potrawy na pokaz, które spełniały funkcję estetyczną, gdyż nie były przeznaczone do spożycia. Do rangi sztuki podniesiona była kreacja kompleksowych opowieści, za pomocą wykonanych z cukru elementów architektury, statuetek oraz figur greckich i rzymskich bogów, kwiatów, drzew czy liści, strojów a nawet przezroczystych chmur imitujących kolor marmuru, brązu czy barwy natury. Tworzono zamki z rotundami, z których puszczano fajerwerki, stawiano pasztety, z których wyłaniał się krasnal przekazujący solenizantowi podarunek, prezentowano fontanny tryskające wodą różaną lub cynamonową czy też dymiące najwspanialszymi perfumami, płonące wulkany. Zdarzało się, że stół stawał się żywym ogrodem z drzewkami pomarańczowymi i cytrynowymi czy cukrową imitacją ogrodu francuskiego sięgającego od jednego do drugiego końca stołu. Jak perfekcyjnie funkcjonującą maszynę teatralną opuszczano je z sufitu, by po spożytym posiłku mogły schować się w rozsuwającej się podłodze. Aby wszelkie cukrowe konstrukcje były dobrze widoczne ustawiano lustra i oświetlano salę niezliczoną ilością świec. Inscenizacja uczt królewskich odbywała się przy dźwiękach bębnów i fanfarach, towarzyszących wnoszonym potrawom czy wznoszonym toastom. Nawet salwy armatnie stanowiły element kreowania hierarchii społecznej, gdyż w zależności od godności dostojników oddawano odpowiednią liczbę wystrzałów z dział: sześć na cześć króla a trzy na cześć książąt.