Sarmatyzm narodził się jako wynik typowo średniowiecznej obsesji genezy, zanim szlachta uznała go za podanie o własnym rodowodzie. Nastąpiło to dopiero w drugiej połowie XVI stulecia pod wpływem zaistnienia kilku czynników, takich jak ruch egzekucyjny, wygaśnięcie dynastii Jagiellonów i pierwsze wolne elekcje, przyjęcie artykułów henrykowskich, które ustalały pozycję szlachty w państwie oraz petryfikowały jej ideologię, korzystna koniunktura na produkty folwarków szlacheckich i równoczesny kryzys rynku finansowego w Europie. Okoliczności te spowodowały stanowy rozkwit, zapewniając średniej szlachcie uprzywilejowaną pozycję w państwie, a ich koincydencja z innymi (przyjęcie przez Zygmunta Augusta ustaw soboru trydenckiego i sprowadzenie jezuitów do Polski, zmiany terytorialne, wzrost znaczenia państwa moskiewskiego i tureckiego) uaktywniło szereg postaw i wartości, znajdujących doskonałą pożywkę w ideologii sarmackiej, będącej konsekwencją fałszywej identyfikacji Słowian ze starożytnymi Sarmatami.
Dzieje tej nobilitującej genealogii, nobilitującej w intencjach dawnych historyków, ideologów i ich mocodawców, sięgają wieków średnich. Pierwotnie nazwy „Sarmacja” używano wyłącznie w znaczeniu terytorialnym. Dziejopisarze francuscy i niemieccy już od X w. stosowali termin na oznaczenie Słowian, Czechów bądź Polaków. Ówcześni pisarze i poeci zachodni utrwalili też wiadomości zaczerpnięte od historyków starożytnych (podstawowym źródłem była, jak wiadomo, księga III Geografii aleksandryjskiego uczonego Klaudiusza Ptolemeusza, ale wzmianki o Sarmatach znaleźć można także u Polibiusza, Herodota, Amianna Marcellina i in.) o walkach toczonych przez barbarzyńskie plemię z Rzymem. Nomenklaturę tę utrwalili humaniści włoscy piszący o wschodzie Europy, co wynikało poniekąd z wpływu tradycji średniowiecznej, ale w pewnej mierze z humanistycznej maniery stylistycznej, pod wpływem której zastępowano nazwy współczesne terminami zaczerpniętymi z antyku. Popularność tego zabiegu (metonomazja) kazała Bałtyk nazywać Morzem Sarmackim, a Karpaty – Górami Sarmackimi (ale też Boga chrześcijańskiego Jowiszem, a Piekło Tartarem itp.). W swej Historii Bohemii (połowa XV w.) uczynił tak Eneasz Sylwiusz Piccolomini, postępował za nim Jan Długosz w swych Rocznikach, który wykorzystał także wcześniejsze kroniki polskie (Wincentego Kadłubka i Kronikę wielkopolską), odnosząc określenia „Sarmacja” i „Sarmaci” do Polski i jej mieszkańców. Z podobną identyfikacją mamy do czynienia w bestsellerze Liber chronicarum Hartmanna Schedla, drukowanym w Norymberdze w 1493 r.
Kształtujący się u schyłku wieków średnich mit pełnił różne funkcje. Od końca XIV stulecia mógł służyć budowaniu tożsamości państwowej w wielonarodowym państwie Jagiellonów. W tym wypadku genezę teorii wiąże się z charakterystycznym dla dojrzałego i późnego średniowiecza poszukiwaniem przez nacje europejskie czy też rządzących nobilitującego rodowodu. Zjawisko to odwzorowuje mityzację przeszłości narodu, jaką skonstruował w Eneidzie Wergiliusz w związku z politycznymi aspiracjami Oktawiana Augusta. Władcy średniowieczni i renesansowi na tę modłę także inspirowali z różnych względów poszukiwania protoplastów dla siebie, jak i dla swych poddanych. Teoria o pochodzeniu od ludów walczących z Rzymem uzasadniała również, jak się czasem twierdzi, niezależność od cesarza, który rościł sobie prawa do uniwersalnej władzy odziedziczonej po starożytnym imperium rzymskim, chociaż mogła też sugerować niezawisłość od papiestwa. Motywowała zapewne również apetyty terytorialne państwa: początkowo aktywność Jagiellonów na obszarze Słowiańszczyzny (choć pamiętać należy, że jeszcze Jan Zamoyski był rzecznikiem wszechsłowiańskiej wspólnoty pod egidą Polski – była to idea przyświecająca Stefanowi Batoremu), później ekspansję Rzeczypospolitej na obszary państwa moskiewskiego (konkretyzacją tych planów była np. propozycja unii między Rzecząpospolitą a państwem moskiewskim, którą złożył bojarom Lew Sapieha na początku XVII w.). Pierwotnie koncepcja sarmacka służyła więc, można mniemać, interesom dynastycznym, a dopiero z czasem stała się częścią szlacheckiego dyskursu ideologicznego, stanowiąc motywację dla jej obowiązków, a zwłaszcza prerogatyw.
Kształtowanie się mitu rodowodowego szlachty to zatem wynik nawiązania do antyku o średniowiecznym jeszcze charakterze. Można to zjawisko łączyć z odrodzeniem zainteresowania starożytnością pogańską, które w kulturze Zachodu zaczyna się w XII w., zaznaczając się np. w Kronice Wincentego Kadłubka, zainteresowania nader wybiórczego, pozbawionego filologicznej perspektywy krytycznej, która towarzyszyła późniejszemu ruchowi humanistycznemu. Mimo to literatura renesansowa (zarówno wyrastająca z humanizmu, jak i pozbawiona jego głębszych wpływów) w Rzeczypospolitej przyjęła mało precyzyjną nomenklaturę sarmacką, nie poddając krytyce zasadności mitu, lecz przeciwnie – rozbudowując teorię o sarmackim rodowodzie mieszkańców państwa Jagiellonów.
Mit sarmacki opiera się na charakterystycznym dla epok przedoświeceniowych stosunku do przeszłości. Czasy rycerskich przodków to okres niejako uświęcony, czas, w którym należy poszukiwać wzorców czy obowiązujących praw. Różnego rodzaju wypaczenia teraźniejszości mogą zostać naprawione tylko poprzez przywrócenie stanu idealnego, nie przez innowację. Dotyczy to także postaw etycznych i osobowych, których doskonałym ucieleśnieniem są antenaci. Przywoływanie pamięci o zaprzeszłych, zmityzowanych dziejach świadczy o dążeniu do porządkowania świata współczesnego. Mit sarmacki uzasadniał uprzywilejowaną pozycję szlachty w systemie ustrojowym poprzez odwołanie się do waleczności starożytnego plemienia, która skutkowała nie tylko przywiązaniem szlachty do tradycji rycerskich i kultywowaniem ideału durus Sarmata, ale także jej przeznaczeniem do obrony państwa i wynikającymi stąd przywilejami. Mógł też uzasadniać równość w obrębie stanu, jak i w ogóle jego istnienie. Stawał się też powodem nieskrywanej dumy, którą wielekroć artykułowano w stwierdzeniach „żechmy są Sarmatae właśni”.
Przywołaniu mitu w funkcji motywacyjnej towarzyszył zamiar zakorzenienia w starożytności znanej z przekazów antycznych (w innym wariancie – z ksiąg biblijnych). Tendencja ta była konkretyzowana w najrozmaitszy sposób – przypominanie walk Sarmatów z Rzymianami to jeden ze sposobów nobilitowania własnej historii. Przykładem analogicznym i najoczywistszym może być legenda o rzymskim rodowodzie szlachty litewskiej czy doszukiwanie się w starożytności protoplastów rodu czy dziejów herbu. Efektem akceptacji dla tych koncepcji było mniemanie, że wiele herbów szlacheckich wywodzi się ze starożytnej Sarmacji. Wierzono, że właśnie stamtąd wywodzą się rody posługujące się takimi herbami, jak Rola, Łabędź, Starża, Ostoja, Starykoń, Śrzeniawa, Ślepowron.
W kontekście tej właśnie tendencji należy przypomnieć także importowaną z kronik czeskich legendę o donacji Aleksandra Wielkiego, który rzekomo miał ofiarować Słowianom ziemie pomiędzy Oceanem Lodowatym a Adriatykiem, tak jak Konstantyn Wielki kilka wieków później miał papieżowi przekazać pieczę nad Cesarstwem Zachodnim. Tę „aleksandryjską” mistyfikację średniowiecznego jeszcze pochodzenia utrwalił w swej kronice Marcin Bielski, a następnie Stanisław Sarnicki, piszący też o walkach Sarmatów z wojskami macedońskimi. Jeszcze dalej poszedł Maciej Stryjkowski, który osiedlił Słowian nad Morzem Czarnym już w czasach wojny trojańskiej.
Sarmacki mit etnogetyczny stał się w XVII w. kamieniem węgielnym systemu ideologicznego szlachty, obudowanym później skomplikowanym zespołem przekonań egzystencjalnych (kultywowanie cnót rycerskich przy jednoczesnej afirmacji życia ziemiańskiego jako optymalnego) i ustrojowych (uznanie ustroju monarchiczno-demokratycznego za najlepszy, honorowanie zasady równości stanowej, kult złotej wolności rozumianej jako poszanowanie praw, ale też obowiązek stanowienia o losach państwa); ideologia ta zaznaczyła się także w mentalności reprezentantów szlachty, przybierając czasem kształt postawy światopoglądowej, a czasem zwykłej mitologii stanowej, pielęgnowanej przez zbiorowość szlachecką i wykorzystywanej nieraz przez chcącą jej schlebić magnaterię czy władców.