Media, nazywane obecnie czwartą władzą, dysponują współcześnie nieograniczonymi możliwościami technologicznymi, dzięki którym mamy powszechny dostęp do aktualnych informacji. W obliczu osiągnięć techniki trudno sobie dzisiaj wyobrazić jakąkolwiek masowość mediów epok dawnych, a nawet odniesienia terminu „media” do czasów preindustrialnych. Niemniej potrzeba komunikacji i sposobność wzajemnego informowania była ważna dla każdego społeczeństwa, a kolejne pokolenia dążyły do udoskonalania zastanych systemów wymiany. Tym samym ośrodki dysponujące informacjami oraz możliwościami ich dalszej dystrybucji podobnie jak obecnie miały ogromny wpływ na kreowanie i postrzeganie rzeczywistości przez jednostki i grupy społeczne. Bezpośrednio informacje docierały jednak do wąskiej grupy – osób odpowiednio wykształconych, uczestniczących w debacie życia publicznego i społecznego, wreszcie na tyle majętnych, aby zapewnić sobie dostęp do prenumeraty prasy, a nawet zatrudniać własnych informatorów. W czasach nowożytnych krąg taki ograniczał się do szlachty, zwłaszcza jej najzamożniejszej warstwy – przedstawicieli magnaterii, wysokich urzędników, dla których zarówno informacje krajowe, jak i zagraniczne, były ważnym elementem strategii i podejmowanych działań.
Najważniejszym środkiem komunikacji w Rzeczypospolitej były wówczas gazety rękopiśmienne, których popularność utrzymała się o wiele dłużej, niż w pozostałych krajach europejskich i wygrywała z prasą drukowaną. Jednak utrzymanie poczmistrzów, którzy pozyskiwaliby i sporządzali regularnie cotygodniowe awizy było kosztowne, podobnie jak sama prenumerata. Na zatrudnienie agentów pocztowych, tzw. postmagistrów, którzy trudnili się zbieraniem informacji w kraju i za granicą oraz redakcją gazetek rękopiśmiennych i ich kolportażem mogli pozwolić sobie jedynie najbogatsi. Magnaci najczęściej zatrudniali postmagistrów w różnych częściach kraju, żeby mieć dostęp do wiarygodnych informacji. Dodatkowo sprowadzano prasę z całej Europy – najczęściej gazety francuskie, które cieszyły się w Rzeczypospolitej największym zaufaniem i słynęły z obszernych informacji. Nie dowierzano natomiast „ruskim wiadomościom”, traktując je z dystansem i zawsze weryfikując. Przeczytaną prasę często rozsyłano dalej, do biedniejszych krewnych lub relacjonowano im nowiny w korespondencji prywatnej. Tym sposobem prasa zyskiwała szerszy zasięg i w jakiejś mierze kreowała wzorce zachowań swoich czytelników. W rękopiśmiennych awizach, prócz doniesień o charakterze politycznym, znaleźć można było szereg ciekawostek z życia codziennego wyższych sfer, w tym opisy uroczystości rodzinnych, zjazdów i widowisk publicznych. Prasa opisywała z wielką drobiazgowością także wydarzenia i ceremonie na dworach zachodnioeuropejskich – począwszy od obecnych tam wielkich osobistości, a skończywszy na szczegółowych opisach liberii służących i instrumentów muzycznych. Doniesienia te czytano jako ciekawostki, ale niektóre z nowych zwyczajów przemycano do własnego środowiska.
Poza gazetami, podstawowym środkiem przepływu informacji była wówczas wspomniana korespondencja prywatna, coraz popularniejsza dzięki sprawnie rozwijającej się poczcie krajowej oraz prywatnej służbie pełniącej rolę posłańców i informatorów. Poczta odchodziła co tydzień, starano się więc za każdym razem nie pominąć tej okazji poinformowania nie tylko o zdrowiu i kondycji najbliższych, ale także o wszystkich okolicznych wydarzeniach w regionie. Badania nad korespondencją prywatną z epoki nowożytnej dowodzą, iż był to jeden z najważniejszych kanałów informacyjnych, także dlatego, że nie obowiązywała restrykcyjna reguła tajemnicy korespondencji, pomimo jej prywatnego charakteru. W listach do rodziny, przyjaciół czy nawet administratorów majątków odnajdziemy szereg pobocznych informacji o bieżących wydarzeniach krajowych, wszelkich anomaliach pogodowych, astronomicznych i inne ciekawostki, które przykuwały akurat uwagę nadawcy. Odbiorca listu zaś często chętnie dzielił się jego treścią poprzez czytanie go na głos w towarzystwie, a nawet kopiowanie i dalsze upowszechnianie. Dzięki upublicznianiu prywatnej korespondencji wiadomości polityczne i nowinki obyczajowe mogły docierać do szerszego grona odbiorców, zwłaszcza tych oddalonych od głównych nurtów życia publicznego. Korespondencja pełniła w jakiejś mierze funkcje prasy, na którą nie wszystkich było stać. Wyczekiwano zwłaszcza wieści obyczajowych, doniesień o lokalnych wydarzeniach i widowiskach, takich jak karnawały, uroczystości rodzinne, oraz wieści o planach podróży osobistości i dygnitarzy.
Proceder upowszechniania prywatnych epistoł mógł być zahamowany jedynie na wyraźne życzenie nadawcy listu. Zazwyczaj działo się tak w przypadku tematów politycznych, istotnych dla prowadzenia rodzinnej strategii. Wówczas w zależności od okoliczności albo od razu szyfrowano listy, albo wyraźnie proszono o ich natychmiastowe spalenie tuż po odczytaniu. W ostateczności powierzano tajne informacje opłaconemu posłańcowi, który dostarczał je ustnie, co wykluczało niebezpieczeństwo wycieku danych z powodu chociażby zaginięcia papierowej epistoły. Brak prywatności w dzisiejszym rozumieniu tego zjawiska objawiał się również tym, iż korespondencja była czasami otwierana i odczytywana nie przez samego adresata, a na przykład jego małżonka. Powodem w takim przypadku było zabezpieczenie wiadomości, ale też pragnienie jak najszybszego wzajemnego poinformowania się i przygotowania do podjęcia ewentualnych dalszych decyzji. Bardzo wymownie tę sytuację opisał Jan Tarło w listach do swojej małżonki, która odesłała mu zapieczętowane, zaadresowane do niego koperty. Był to dla niego powód do wielkiej żałości i nieukontentowania oraz przypomnienia małżonce, że to znak „nie konfidentij i nie poufałości”, przy tym suplikował po milion razy, aby więcej tego nie czyniła. Z kolei hetman i kasztelan krakowski Adam Mikołaj Sieniawski często robił wymówki żonie, Elżbiecie Sieniawskiej, na temat otwierania jego korespondencji, ta zaś skrzętnie tłumaczyła się względami politycznymi i bezpieczeństwa, podawała też banalne argumenty o omyłce i przekonaniu, że to jej własna korespondencja, otwarta przypadkowo w natłoku spraw.
Ten strach o przejęcie listów nie był bezzasadny, bowiem szlaki komunikacyjne, zwłaszcza w okresie gorących rozgrywek politycznych, były pod stałą i czujną obserwacją przeciwników. Potwierdzają to liczne wzmianki o zaginionych listach, zniszczonych lub naderwanych kopertach, a w końcu o skradzionej poczcie. Co więcej, pozyskane nielegalną drogą wiadomości bez skrupułów wykorzystywano nie tylko dla celów osobistych, ale także z rozmysłem rozpowszechniano je, nierzadko wykorzystując do oczernienia przeciwnika.
Wspomnieć należy również o wykorzystywaniu środków wizualnych do propagowania różnego rodzaju treści i idei – najczęściej politycznych, ale też dla podniesienia prestiżu rodowego. Przekaz wizualny od zawsze był najszybszym i najbardziej zrozumiałym środkiem komunikacji. Zrozumienie pełni tego przekazu zależało oczywiście od poziomu wykształcenia, a część idei zawsze zarezerwowana była dla odbiorców wykształconych, znających historię i najważniejsze dzieła literackie. Niemniej podstawowy przekaz wizualny, nierzadko z dodatkowym objaśnieniem, dostępny był powszechnie dla wszystkich. Szczególnego znaczenia tekst wizualny nabrał w epoce baroku, okresie ostentacyjnej manifestacji osiągnięć, splendorów i pozycji społecznej. Wykorzystanie środków przekazu wizualnego bardzo wówczas rozwinięte i doprowadzone do perfekcji. W rozwijającym się w Polsce nurcie kultury sarmatyzmu tendencja ta widoczna jest zwłaszcza w portretach, w których umieszczano cały zespół informacji czytelnych w szerokim odbiorze. Portrety, zarówno rodziny królewskiej, jak i przedstawicieli magnaterii piastujących urzędy państwowe, były komponowane w celu umocnienia i promowania określonego wizerunku, postawy ideowej i zespołu wartości. Stanowiły o identyfikacji z daną grupą społeczną, podkreślały i ugruntowywały status rodziny (np. poprzez wizualizację drzewa genealogicznego) i jej osiągnięcia. Przesłanie tych portretów było czytelne dla wszystkich; wykorzystany sztafaż i atrybuty były jasne i identyfikowane z życiem szlacheckim – sarmackim, ze sprawowanymi godnościami, z cnotami – prawością i honorem. Wizerunek budowany w oparciu o te wartości był do tego stopnia istotny, że dla zjednania sobie poparcia szlachty posuwano się do uwieczniania ważnych osób w takiej konwencji i w stroju polskim, nawet jeżeli portretowany na co dzień wcale go nie używał. Wspaniałym przykładem takiego wykorzystania portretu w „typie sarmackim” jest wizerunek króla Jana Kazimierza, który chciał w ten sposób zyskać poparcie swoich oponentów i szerokich mas szlacheckich. W podobnej konwencji uwieczniony został król August III Sas, którego wizerunek w stroju polskim uwieczniono na obrazie oraz w postaci porcelanowej rzeźby (obraz i rzeźbę można oglądać w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie). Obok portretów do sfery wizualnego prezentowania informacji, w tym przypadku związanej z rodziną i jej splendorami, zaliczyć trzeba też działalność mecenasowską – wszelkie fundacje, w których pozostawiano ślad o darczyńcy, przemycając informacje o nim w dekoracjach i programach ikonograficznych kościołów i pałaców. Sztandarowym przykładem może być umieszczenie bogobojnej sentencji na fasadzie kościoła św. Piotra i Pawła w Wilnie przez hetmana Michała Kazimierza Paca: „Regina Pacis funda nos in pace” (Królowo Pokoju, umocnij nas w pokoju). Gra słów w łacińskiej sentencji przywodzi na myśl nazwisko fundatora, a fakt ten wzmacnia umieszczenie inskrypcji w sąsiedztwie herbu Paców. Był to wyraz potęgi i pychy Paca, a zarazem jasny sygnał dla równych mu pozycją.
Warto też pamiętać o szeregu wydarzeń publicznych, którym można przypisać silne oddziaływanie na wyobraźnię odbiorcy, a więc włączyć je w skład ówczesnych środków komunikacji. Mowa tu o wydarzeniach i uroczystościach o charakterze otwartym i masowym, przynajmniej w jakiejś części dostępnych dla wszystkich. Do takich zdarzeń zaliczyć trzeba zapusty, uroczystości organizowane z okazji narodzin potomków królewskich, elekcje, rozbudowane pompa funebris, egzekwie po śmierci dygnitarzy państwowych i władców, jubileusze itd. W epoce nowożytnej świętowanie było bowiem dobrze przemyślaną i od początku do końca zaplanowaną uroczystością, podczas której stosowano rozmaite przekazy i wyrafinowaną, nacechowaną ideologicznie symbolikę. Wydarzenie takie konstruowano z myślą o uczestnikach, tak aby komunikat, przynajmniej w części, był zrozumiały niezależnie od wykształcenia czy pochodzenia odbiorcy. W konsekwencji można wyróżnić różne struktury i warstwy uroczystości oraz odczytywać je na różnych poziomach – począwszy od najprostszych, ale nierzadko najefektowniejszych kreacji wizualno-dźwiękowych, do zawoalowanych konceptów czytelnych dla nielicznych, najbardziej obytych odbiorców. Tego rodzaju imprezy nasycone były ideologicznym przekazem, który miał docierać do różnych warstw społecznych, spełniając m.in. zadanie ugruntowania odpowiednich informacji. Dla podtrzymania i utrwalenia tak przekazywanych treści, bądź co bądź ulotnych, wykorzystywano też drukowane relacje i diariusze szczegółowo opisujące przebieg wydarzeń, powiadomienia, sprawozdania w gazetach oraz kolportowane w wielu kopiach wyobrażenia graficzne przedstawiające ważne postaci, pochody czy scenografie uroczystości. Sukces takich przedsięwzięć zależał od szeregu osób, których praca składała się na efekt końcowy, a więc nie tylko autora konceptu, ale też jego wykonawców – artystów, scenopisarzy, choreografów, pirotechników, wreszcie twórców i dystrybutorów rycin przedstawiających uroczystość w formie graficznej.
Dla dzisiejszego odbiorcy te różnorodne świadectwa dokumentujące przekazywanie informacji na różnych poziomach stanowią cenne źródło wiedzy o mentalności, emocjach i sposobach przenoszenia wzorców w epoce nowożytnej, potwierdzają też niezwykłą skuteczność swoistych barokowych środków medialnych.