W roku odsieczy wiedeńskiej ukazały się w Gdańsku trzy relacje opisujące to wydarzenie historyczne, dzięki któremu Jan III Sobieski stał się bohaterem nie tylko na terenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów, lecz również zyskał sławę wśród krajów chrześcijańskich Europy. Podczas odsieczy wiedeńskiej, dzięki odwadze i mądrości Jana III Sobieskiego, udało się pokonać sromotnie odwiecznego arcywroga chrześcijaństwa – Turcję. Zajrzyjmy do starych druków przechowywanych w Dziale Zbiorów Specjalnych Biblioteki Gdańskiej PAN.
Pierwsza relacja z pola bitwy opisuje dość szczegółowo działania wojenne pod Wiedniem, które miały miejsce 12 września 1683 roku. Walkę rozpoczęto rano o godzinie ósmej. Cała armia pod wodzą króla Polski i Litwy przeszła przez Las Wiedeński aż do Wein-Gebirge, gdzie trzeba było utworzyć batalię, ponieważ wrogie wojska tureckie dotarły do Kahlenbergu. Cała piechota licząca 37000 żołnierzy i artyleria licząca 130 dział walczyły dzielnie. Turcy wycofali się pod ich naporem do miejscowości Unsdorf. Król polski miał pod sobą prawe skrzydło wraz z husarią. Do wojsk polskich dołączyły m.in. wojska saksońskie, bawarskie, szwabsko-frankońskie i dolnoreńskie. Według tej relacji Sobieski był wszędzie tam, gdzie toczyły się najzacieklejsze walki. Pomimo, że linia wroga była nieco dłuższa od linii zjednoczonych państw chrześcijańskich, to jednak udało się tym wojskom zepchnąć siły wroga aż do jego obozu. Siły te straciły przy tym 30 dział. W trakcie dalszych walk wrogie wojska zostały zmuszone do porzucenia swego obozu pozostawiając za sobą wszystkie swe namioty. Jednak nikogo nie udało się złapać w niewolę. Wojsko polskie i jego sojusznicy pozostali w szyku bitewnym, natomiast wojska wroga zostały przepędzone. Zwycięskie wojska pod wodzą Jana III Sobieskiego mogły wkroczyć do Wiednia. Gdy to się stało, nieprzyjaciel próbował zdobyć szturmem mury miasta. Jednak Jan III przeszkodził mu w tych zamiarach. Po ciężkiej walce oddziałom husarii pod dowództwem króla Polski udało się całkowicie odeprzeć wroga. Miasto odbito całkowicie z rąk nieprzyjaciela odnosząc tym samym wspaniałe zwycięstwo rozsławiające imię monarchy polskiego na całą chrześcijańską Europę. Siły wroga liczyły 150.000 żołnierzy. Na polu walki odznaczyli się również dowódcy poszczególnych oddziałów wojskowych m. in. książę Karol Lotaryński, książę saksoński Jan Jerzy czy bawarski Maksymilian Emanuel. Mimo, że przejście przez Las Wiedeński zajęło wojskom polskim i sojuszniczym trzy dni i zarówno ludzie jak i zwierzęta nie miały po drodze niczego do jedzenia ani do picia, to nie można było zauważyć najmniejszej niechęci czy niezadowolenia w ich szeregach. Wszyscy radowali się i chcieli zajrzeć wrogowi w oczy.
Następnego dnia król Polski i Litwy objechał całe miasto, by zobaczyć, co pozostało po wrogich wojskach. Po czym udał się do generała Starhemberga, z którym spożył obiad, mając po swojej prawej stronie za towarzysza księcia bawarskiego, a po lewej księcia von Anhalt. Król oświadczył podczas posiłku z radością, że gdyby dane by mu było ponownie dowodzić tak wielką armią, jaką dowodził wczoraj, to cały świat drżałby przed nim. W trakcie posiłku król Polski miał sposobność zobaczyć schwytanych jeńców. Byli to m. in. zacni panowie, którzy należeli do dworu wielkiego wezyra. Z nimi to Jan III Sobieski rozmawiał po turecku. Według ich słów wielki wezyr Kara Mustafa, zobaczywszy siłę wojsk chrześcijańskich rozpłakał się, ucałował swych synów i rzekł do nich: „Teraz jestem zgubiony”. Jego Wysokość król Polski otrzymał cały cenny dobytek wielkiego wezyra m. in. jego wielką złotą tarczę wysadzaną diamentami i jego konia z całym oporządzeniem oraz wszystkie jego namioty, a było ich wiele.
Po spożytym posiłku Jan III udał się do katedry św. Stefana, by tam pomodlić się i podziękować Bogu za odniesione zwycięstwo.
Trzeciego dnia był oczekiwany cesarz Leopold I, który chciał się przekonać, co poczną wojska chrześcijańskie, po tym jak dołączyły do nich wojska litewskie. Cała armia liczyła teraz setki tysięcy żołnierzy. Postanowiono prowadzić dalsze walki nie zadawalając się już odniesionym zwycięstwem. Wojska pod dowództwem Jana III Sobieskiego udały się w kierunku Węgier, gdzie walki z Turkami znalazły swą kontynuację.
Kolejna z relacji opisuje również zmagania bitewne. Mówi ona o przejściu wojsk księcia lotaryńskiego przez Las Wiedeński. Dotarł on ze swoimi wojskami aż do Kahlenbergu, gdzie natrafił na wojska tureckie z 300 końmi. Książę lotaryński wraz ze swoimi wojskami wycofał się jednak po ponad trzygodzinnej walce do Battagalia. Natomiast walczące dzielnie wojska saksońskie straciły podczas działań bitewnych 200 żołnierzy. Ostrzeliwaniem pozycji tureckich zajęły się sprzymierzone wojska cesarskie znajdujące się na lewym skrzydle. Znajdujący się na prawym skrzydle Jan III Sobieski ze swoimi wojskami przegonił wroga z jego pozycji i przejął wrogą artylerię polną, co spowodowało wycofanie się wrogich sił. Będące w szyku bitewnym wojska polskie i sojusznicze odparły wroga spod murów Wiednia i wkroczyły do miasta.
Wojska tureckie w ferworze walki zostały zmuszone do opuszczenia swego obozu. Obóz ten zajęły wojska sprzymierzone. Jednak wojskom tym zakazano zsiadać z konia. Zakazano im również plądrowania porzuconych namiotów wroga. Jan III Sobieski jako głównodowodzący dotarł do namiotu wielkiego wezyra i rozkazał go zająć. Tym samym udało mu się zdobyć główną chorągiew turecką i cały jego dobytek.
Turcy jednak nie poddawali się. Dalej walczyli zaciekle dokuczając w ten sposób nieustannie sprzymierzonym wojskom chrześcijańskim. Turcy wycofali się na dwie mile i ruszyli w pogoń za wojskami polskimi. Wybrane oddziały armii chrześcijańskiej objęły nocą posterunki w obozie tureckim, by pilnować swych zdobyczy. Następnego dnia rano król Rzeczypospolitej Obojga Narodów wyraził zgodę na złupienie wrogiego obozu.
Również rankiem Jan III Sobieski posłał po wojska tatarskie i inne, a ponieważ nie mogły one przebyć rzeki Dunaj, gdyż wszystkie mosty zostały wcześniej zburzone, zatem udały się one w kierunku miejscowości Gran i Stulweissenberg.
Na końcu tej relacji znajduje się wzmianka dotycząca oblężenia Wiednia przez wojska tureckie, które miało miejsce w 1529 roku. Zakończyło się ono odstąpieniem sił tureckich od miasta.
Ostatnia relacja z odsieczy wiedeńskiej opisuje zdarzenia, które miały miejsce po decydującej bitwie, podczas której Turcy odnieśli sromotną porażkę.
Na początku mówi się o wycofaniu wojsk tureckich z obozu pod Wiedniem i porzuceniu przez nie swych namiotów i dobytku, co stało się dzięki pomocy Bożej. Wojska chrześcijańskie przejęły te dobra radując się z tego powodu. Radość ta sprawiła, że armia ta sprowadziła do obozu tureckiego wino i działa.
Wojska tureckie natomiast zajęły swe pozycje w odległości dwóch mil od swego porzuconego obozu. Z tego miejsca chciały zaskoczyć wojska chrześcijańskie. Jednak armia ta została w porę powiadomiona o zamiarach tureckich przez swą straż przednią. Turków zaatakowali pułkownicy wojsk polskich i sojuszniczych. Walczyli oni bardzo dzielnie. Wielu Turków zginęło. Według tej relacji zginął również koń wielkiego wezyra. Batalia się zakończyła. Siły tureckie odniosły kolejną klęskę.
W niedługim czasie przybył do Wiednia cesarz Leopold I. Komendant hrabia von Starhemberg przyjął go z pełną usłużnością i przekazał mu klucze do miasta. Król Polski i Litwy docenia Starhemberga w obecności cesarza mówiąc o nim, że może się on sławić nie tylko swą wiernością wobec cesarza, lecz również swą odwagą i czujnością, a cesarz będzie mu przychylny do końca swych dni.
Po czym Leopold I spożył obiad wraz z królem Polski i Litwy, książętami bawarskim i saksońskim, księciem lotaryńskim i innymi szlachetnie urodzonymi panami. Podczas posiłku chwalił on odwagę każdego z nich szczególnie zaś odwagę Jana III Sobieskiego i księcia saksońskiego, który mimo tego, że był ranny, nie poddawał się i w dalszym ciągu brał dzielnie udział w bitwie.
Książę saksoński zapytał cesarza, wykorzystując sposobność, o sprawę Węgier. Ciekaw on był, kiedy Jego Wysokość Cesarz daruje Węgrom życie i wolność i odnowi ich przywileje, pozwalając jednocześnie ewangelikom wyznawać ich religię. Książę wyraził również pragnienie, by na Węgrzech ostały się wszystkie kościoły niezależnie od wyznania. Zapytał on również Leopolda I o los przywódcy węgierskiego Thököly. Podczas tej rozmowy książę saksoński szuka dalszych sojuszników, by móc utworzyć przedmurze chrześcijaństwa przeciwko Turkom. Wymienił tu m. in. Siedmiogrodzian, Wołochów czy Mołdawian. Chce on tym sposobem powiększyć ligę chrześcijańską z Bożą pomocą. Do tej ligi należałoby również włączyć ewangelików i protestantów. To również pomogło by takim państwom jak Hiszpania i Portugalia, które nie są w stanie same się bronić przed muzułmanami. Duchowni chrześcijańscy skorzystaliby na tym pozyskując na nowo swe porzucone dobra i klasztory. Dzięki tym zabiegom Stolica Apostolska stałaby się zasobniejsza i silniejsza. Jednocześnie napomina się w tym miejscu duchownych, by nie udzielali się w sprawach państwowych.
Cesarz odparł na to, że byłby skłonny darować życie Thökölyemu i innym Węgrom oraz ewangelikom i protestantom przebywającym na terenie Węgier. Wierzył on również, że z pomocą wojsk chrześcijańskich również protestanckich i ewangelickich Węgry odzyskają upragnioną wolność. Chce on także powierzyć Węgrom ich kościoły, a ewangelikom i protestantom pozwolić na wyznawanie ich religii i zarazem odnowić ich przywileje. W tych zamiarach nie powstrzyma go żaden duchowny, tak długo, jak będzie on cesarzem. Polski król zabrał również głos w tej sprawie i poparł działania Thökölyego.
Następnie życzono sobie wzajemnie zdrowia i radzono, w jaki sposób mając tak wspaniałą armię można ostatecznie przegonić Turków z Europy i zdobyć ich kolejne twierdze.
W tym miejscu następuje koniec ostatniej, trzeciej relacji z odsieczy wiedeńskiej i koniec druku okolicznościowego, który ukazał się w Gdańsku w roku 1683 pod tytułem: Gewisse Nachricht / Wie es in dem neulich blutigen Treffen/ bey Entsetzung der Stadt Wien/ abgelauffen. Dantzig/ Gedruckt im Jahr 1683.
.