Bogate tradycje staropolskich działań dyplomatycznych na odcinku hiszpańskim, niezwykle żywe w XVI i XVII w., znacznie osłabły w XVIII stuleciu. Wcześniejsze zabiegi bezpośrednio dotyczące spraw polskich, związane przede wszystkim z odzyskaniem tzw. sum neapolitańskich, zostały w XVIII w. zastąpione przez ambicję odgrywania przez Polskę poważniejszej roli w polityce europejskiej. Reaktywacja madryckiej placówki w XVIII w. była zasługą ożywienia polskiej polityki zagranicznej wprowadzonego w wyniku obrad Sejmu Wielkiego.
W końcu 1789 r. wysłannikiem polskim za Pireneje został mianowany agent króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Lewis Littlepage. Zaczął on działać od początku następnego roku i otrzymał placet rządu hiszpańskiego na stałe urzędowanie w Madrycie oficjalnego polskiego ambasadora. Nominację tę w randze posła nadzwyczajnego, co zostało zatwierdzone uchwałą sejmową, uzyskał kasztelanic lwowski, a zarazem szambelan królewski Tadeusz Morski (1754–1825). Orszak poselski podążał via Drezno, Strasburg i Paryż, gdzie doszło do spotkania z Littlepage’em, który przekazał Morskiemu wszystkie swoje uprawnienia. Paszporty wystawione przez ambasadora hiszpańskiego we Francji otworzyły Polakom dalszą drogę. Morski udawał się za Pireneje w towarzystwie przynajmniej pięciu znanych nam z nazwiska rodaków. Chyba najbardziej znaną postacią w tym gronie był Jan Potocki, słynny już wówczas podróżnik, pisarz i badacz, który udawał się przez Hiszpanię do Maroka. Oprócz tego jechał sekretarz poselstwa Kajetan Zbyszewski, Ferguson Tepper, syn bogatego warszawskiego bankiera Piotra Teppera, oraz dwaj szeregowi pracownicy ambasady: Czerski i Gorzkowski.
Z Paryża wyruszono po 10 lutego 1791 r., a już w początkach następnego miesiąca (4–5 marca) orszak polskiego posła przekroczył w Bajonnie granicę francusko-hiszpańską. Historia pobytu i pracy w Hiszpanii Tadeusza Morskiego, ostatniego oficjalnego ambasadora polskiego w Królestwie Hiszpanii przed rozbiorami, jest bardzo krótka. Podjęto wprawdzie prace organizacyjne nad stworzeniem sprawnie działającego konsulatu, ale aktywność dyplomatyczna i polityczna Tadeusza Morskiego, trwająca zaledwie kilka miesięcy, zaowocowała jedynie ogólnymi informacjami o bieżących wydarzeniach w Hiszpanii. Nawiązywanie stosunków i kontaktów dyplomatycznych nie wyszło w zasadzie poza fazę wymiany kurtuazyjnych grzeczności i spełniania wymogów etykietalnych podczas wizyt u dostojników dworskich.
Praktycznie od początku pobytu listy Morskiego były zdominowane przez kwestie finansowe, a przede wszystkim narzekania na panującą w Madrycie drożyznę i w związku z tym dysponowanie niewystarczającymi środkami pieniężnymi asygnowanymi ze skarbu na utrzymanie poselstwa. Morski, skarżąc się na trudną sytuację materialną, wskazywał jednocześnie, iż zła kondycja finansowa uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie ambasady. Wysokie koszty reprezentacyjne oraz wydatki związane z urządzaniem siedziby polskiego przedstawicielstwa w Madrycie pociągnęły za sobą deficyt budżetu ambasady, a nawet długi. W celu spłaty wierzytelności Morski nakazywał np. sprzedaż paradnej karety francuskiej za kwotę nie mniejszą niż 12 tysięcy reali. W sytuacji ciągłego niezadowolenia i braku perspektyw odwołano go ze stanowiska już w lipcu, a Madryt opuścił ostatecznie w końcu września.
11 września 1791 r. zostający na placówce sekretarz Kajetan Zbyszewski otrzymał instrukcję generalną w związku z wyjazdem swego dotychczasowego przełożonego. Tadeusz Morski, w towarzystwie Jana Potockiego wracającego z Afryki, wyjechał do Francji. Jeszcze w drodze powrotnej do kraju narzekał pod Burgos (28 września 1791 r.) na fatalną jesienną aurę, kiepskie drogi i wysokie ceny w hiszpańskich ventach. Do Paryża dotarł w połowie października. Polską ambasadę z powodzeniem, mimo trudnych warunków i malejącego znaczenia politycznego stosunków polsko-hiszpańskich, prowadził dalej sekretarz Kajetan Zbyszewski.