Przedwczesna śmierć obu braci, Stanisława (1501 – 1524) i Janusza III (1502/03 – 1526), synów Konrada III i Anny z Radziwiłłów, ostatnich PiastówMazowsze zostało ostatecznie wcielone do Korony, co dla królowej Bony było „wypadkiem ze wszechmiar pomyślnym i pożądanym” (Ludwik Kolankowski). z linii mazowieckiej, wywołała natychmiast liczne komentarze i nigdy nie została wyjaśniona w przekonujący sposób. Faktem jest natomiast, iż po ich zgonie Mazowsze zostało ostatecznie wcielone do Korony, co dla królowej Bony było „wypadkiem ze wszechmiar pomyślnym i pożądanym” (Ludwik Kolankowski).
Obaj książęta nie byli bynajmniej słabego zdrowia, wręcz przeciwnie, imponowali posturą i siłą fizyczną, zwłaszcza Janusz. „Współcześni – jak pisał w swoich wspomnieniach Kazimierz Władysław Wójcicki – widząc, z jaką łatwością wyrzucał w górę ogromne kamienie, zrywał grube sznury i łamał podkowy, jak bez natężenia naciągał cięciwy w łuku, wierzyli, że miał podwójną kość pacierzową” (co okazało się prawdą, kiedy w 1953 r. obydwa szkielety badano w Zakładzie Medycyny Sądowej: stwierdzono, iż Janusz był potężnej, muskularnej budowy, miał wypukłą klatkę piersiową i tzw. podwójną kość pacierzową). Od razu zrodziły się podejrzenia o otruciu, a kierowano je w prostej linii ku Bonie, która w Polsce miała opinię trucicielki (mniej czy bardziej uzasadnioną) i która odnosiła ze śmierci braci konkretną korzyść (a więc zasada is fecit cui prodest pasowała tu jak ulał). Znający osobiście księcia Janusza i jego otoczenie historyk Marcin Bielski negował jednak pogłoski o zadaniu trucizny; przyczynę zejścia widział raczej w nieumiarkowanym trybie życia, w opilstwie i wyuzdaniu (o nieustających hulankach, pijatykach i rozpuście na dworze warszawskim było głośno). Powoływano się także na – jakoby dziedziczne w rodzie Piastów – suchoty (wspominał o tym Jan Długosz), lecz nie przekonało to opinii publicznej: legenda o otruciu przetrwała do dzisiaj. Jak było naprawdę, nigdy się już chyba nie dowiemy.
Księżniczka Anna Mazowiecka, wystawiła braciom grobowiec z czerwonego marmuru, przedstawiający ich spoczywających obok siebie i splecionych w uścisku, rozdzielonych jedynie chorągwią. Pomnik ten znajdował się początkowo w prawej nawie warszawskiego kościoła katedralnego Św. Jana; w 1602 r. został zniszczony przez przewróconą wiatrem dzwonnicę – ocalało wieko i bok sarkofagu; całość restaurowano kilka lat później. Rok 1944 przyniósł zagładę katedrze, lecz pomimo straszliwych zniszczeń płyta wierzchnia powtórnie ocalała, mocno tylko uszkodzona, odnaleziono też tablicę z napisem nagrobnym. Prezentowany anonimowy rysunek tuszem i sepią pochodzi z XIX w. i nosi na odwrocie tuszową pieczątkę ZE ZBIORU RYCIN Aleksandra z Jurgan. Nabyto go do zbiorów wilanowskich prawdopodobnie za czasów małżonków Augusta i Aleksandry Potockich.