Dawna obyczajowość związana ze ślubem i weselem szlacheckim wciąż jeszcze pozostaje słabo rozpoznana, zwłaszcza jeśli rozpatrywać ją na tle obszernego stanu badań nad pompą pogrzebową. Jeszcze mniej uwagi badawczej poświęcono roli, jaką w dawnych uroczystościach weselnych wyznaczono emblematyce. A była ona wyraźnie zróżnicowana.
Emblematyczny charakter ma przede wszystkim szereg druków epitalamijnych. Książki tego typu zaczynają być wydawane w Polsce w latach dwudziestych XVII w. i moda na nie nie słabnie do końca stulecia. Znanych jest obecnie kilkanaście tego typu tytułów o dźwięcznych tytułach, jak choćby Godzięba cedr nieśmiertelny w polu Janiny przyjacielskich serc złączeniem uroszczony przy weselnym akcie... Bazylego Godebskiego... z... Aldegundą z Piaseczna Piasecką... B. Lenkiewicza (1677) czy Phaenomenon szczęśliwe Lew i Słońce złączone w akcie weselnym... Andrzeja Kierszensztejna Kryszpina... i... Racheli Brzostowskiej... F. Bartoszewskiego (1692). Kształt owych tomów był nader zróżnicowany. Żywioł emblematyczny niekiedy sprowadza się w nich do jednej symbolicznej ryciny, czasem do samoistnego cyklu w obrębie większej całości literackiej, sporadycznie do kompozycji całego druku.
Emblematy towarzyszyły też weselnej uroczystości w postaci symbolicznych dekoracji. Jako przykład posłużyć może głośny ślub hetmana polnego litewskiego Stanisława Ernesta Denhoffa z Zofią z Sieniawskich, który odbył się we Lwowie 30 VII 1724 r. W skład bogatej oprawy plastycznej wesela wchodziły m.in. „symbole i emblematy”. Na dziedzińcu zamkowym obok dwóch okazjonalnych bram tryumfalnych: „trzydzieści kolumn, różnymi do tego aktu tudzież do herbów zobligowanych domów alludującemi, wymalowanych symbolami i inskrypcyjami od galerii zamkowej aż do bramy stało, które powkopywane w ziemię sosny z pięknym przeplatały prospektem”. Tekst łacińskich emblematów weselnych Denhoffów opublikowany został w osobnej broszurze.
Druki i malowane dekoracje nie wyczerpują możliwości wykorzystania emblematów do uświetnienia wesela. Dawne podręczniki retoryczne nakazywały uczoność okolicznościowej oracji podkreślać wplataniem stosownych cytatów, sentencji, egzemplów czy anegdot. W roli owego erudycyjnego materiału doskonale sprawdzały się również symbole pochodzenia emblematycznego, zredukowane do zwięzłego opisu przedstawienia i inskrypcji. Rolę pozostałych elementów emblematu – subskrypcji i komentarzy – spełniać miała sama mowa, dookreślająca i interpretująca symboliczną kompozycję w zależności od doraźnych potrzeb panegirycznej przemowy. A ponieważ rozbudowanemu staropolskiemu obyczajowi oficjalnych zalotów, zmówin, zaręczyn, ślubu, wesela, pokładzin, obdarowywania nowożeńców czy przenosin nieustająco towarzyszyły okolicznościowe oracje, zapotrzebowanie na erudycyjny materiał nie słabło i podręczniki retoryczne usiłowały jedynie nadążyć z dostarczaniem gotowych pomysłów wspierających oratorską inwencję, wśród których niepoślednią rolę ogrywały emblematyczne symbole.
Ekspansywność tego typu ozdobników weselnej swady trudno przecenić. Oto nader instruktywny przykład z rodzimego podwórka. W 1592 r. z okazji ślubu Zygmunta III z Anną Austriaczką wybito srebrne żetony z przedstawieniem dwóch palm rosnących na dwóch brzegach strumienia, które stykają się wierzchołkami. Obraz, nawiązujący do tego, co o daktylowcach pisał Pliniusz starszy w Historii naturalnej, miał, jak dowodzi inskrypcja: „AMOR DISTANTIA IVNGIT” (Miłość łączy odległe), symbolizować uczucie na przekór przeciwnościom. Dzięki kronice Marcina Bielskiego wiemy, że numizmat został rozrzucony w tłum podczas wjazdu Anny do Krakowa 26 V 1592 r.: „Przed mynicą pieniądze miotano na kształt ortów, na których były po jednej stronie dwie palmie, między nimi rzeka, przez którą się siebie sięgały one palmy; po drugiej napis w ten sens, że miłość rzeczy rozróżnione złącza”. Wizerunek stał się jednym z najczęściej przywoływanych symboli Zygmunta III, który powtarzały zarówno literackie zbiory emblematów (np. emblemat Vivite concordes otwierający tom Jacoba Catsa Emblemata moralia et aeconomia z 1627 r.), jak i okolicznościowe medale epitalamijne (wzorował się na nim np. gdański medalier Johann Höhn starszy, 1607–1664). Jednak prawdziwą popularność zyskał dzięki repetycjom w kompendiach symbolicznych (m.in. Jacoba Boschiusa i Benedykta Chmielowskiego) oraz retorycznych, które zbierały też erudycyjne symbole do wykorzystania w weselnych oracjach (m.in. Michała Radaua czy Samuela Wysockiego): „Na weselu Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, z rakuską arcyksiężną na jednym numizma wyrażone były dwie palmie na odległych brzegach stojące ku sobie nakłonione z napisem: Amor distantia iungit”.
Nic dziwnego, że przedstawienie zawędrowało również do poezji epitalamijnej, a najbardziej spektakularnym dowodem literackiej sławy symbolu królewskiego wesela jest przywołanie go w pieśni na pokładziny z Roksolanek Szymona Zimorowica, powstałych z okazji ślubu brata poety i Katarzyny Duchnicówny:
Jako dwie palmie w idumskim ogrodzie,
Kiedy się wzrostem jednostajnym zgodzą,
Głową tykają nieba, a na spodzie
W bystrym strumieniu jordanowym brodzą,
Wszytkie zazdroszczą drzewa ich urodzie,
A ony owoc co rok smaczny rodzą,
Tak też dwie duszy wasze w jednym ciele
Wydadzą kwiatów i owoców wiele.