„Śmierć niemodna, kiedy głodna / Na ząb bierze w cudnej cerze / Z rumieńcem i wieńcem / Panienki w trunieńki” – rymował ksiądz Józef Baka w swojej wizjonerskiej grotesce, za którą uważa się jego poetyckie dzieło Uwagi o śmierci niechybnej (1766). Cytowany fragment jest finalnym akapitem rozdziału Uwaga damom. Bo i rzeczywiście płeć piękna w ogóle była szczególnie narażona na szybkie i niespodziewane zejście. Z uwagi na szalejące choroby, a zwłaszcza epidemie (zwane w Polsce „zarazami”, „powietrzem” i „morem”), oraz na katastrofalny stan higieny, zagrożenie życia czaiło się już od dzieciństwa, czyhało w młodości i atakowało szczególnie silnie podczas ciąży i porodu. Powikłania okołoporodowe i gorączka połogowa zbierały bowiem przez stulecia swoje straszliwe żniwo.
Przyczyny (a nieraz i okoliczności) przedwczesnych zgonów dzieci płci żeńskiej, dorastających dziewcząt i młodych mężatek, wraz z wyrazami żalu, bólu, rozpaczy i rezygnacji, odnajdujemy w inskrypcjach epitafijnych, umieszczanych z reguły na odwrotach portretów trumiennych zmarłych osób. I tak np. zmarłe dziećmi siostry Barbara (1669–1671) i Ewa (1661 lub 1662–1672) Bronikowskie herbu Osęk III, córki Zygmunta, pana na Kursku, i Anny z Dziembowskich, doczekały się takich epitafiów: „Oto kwiatuszek letni, który na chwilę wzeszły szybko obumarł! Barbara (...) zmarła (...) w wieku lat trzech, w tej trumnie złożona (...)” oraz „Tren [na zgon] panny wielce szlachetnej, dla pobożności i wszelakich cnót ozdoby bardzo podziwianej Ewy (...), córki nieodżałowanej, w wieku lat dziesięciu w roku 1672, dnia 14 marca przez śmierć przedwczesną zabranej (...)”.
Anna Teodora Leszczyńska herbu Wieniawa (1659–1676), córka Bogusława, podkaclerzego koronnego, starosty generalnego Wielkopolski, i Joanny Katarzyny z Radziwiłłów, odeszła z tego świata w stanie panieńskim. „(...) Roku 1659 [dnia] 23 sierpnia urodzona – informuje epitafium - później przez 17 lat w cnotach godnych tak [znamienitego] rodu kwitła, póki do małżeńskiego w ludzkim życiu przeznaczona związku nie połączyła się z niebiańskim małżonkiem. W podróży, opodal Torunia, złamana gorączką w roku 1676 [dnia] 1 sierpnia wspaniały kwiat panieńskiego życia do ogrodu nieśmiertelności wniosła (...)”.
Niewiele starszą w chwili śmierci była Maria Bogumiła Luke z Unrugów (1694–1720), córka Bogusława, miecznika poznańskiego i starosty gnieźnieńskiego, i Anny Konstancji z Żychlińskich, pierwsza żona Sebastiana Luke herbu Rogala, pułkownika wojsk polskich. W legendzie epitafijnej czytamy m. in.: „jedno się rodzi, inne umiera. Smutny tego przykład – dziecko z grobu matki – zaraz zaczerpniesz. Urodzona Bogumiła Luke, wydawszy je na świat, zmuszona była po dziesięciu dniach oddać życie i nawet roku nie przeżyła w stanie małżeńskim. I tak przedwczesna śmierć zdusiła wszelką radość (...)”. Ostatnim przykładem jest tu Katarzyna Zofia Unrug (1666–1702), córka Mikołaja i Małgorzaty Langen, od 1688 r. pierwsza żona Baltazara Unruga herbu własnego, właściciel Strychowa, matka jedenaściorga dzieci. „Kobieta niezrównana, niewiasta ze wszechmiar godna pożądania, podziwu godna chrześcijanka Umarła! Umarła Małżonka [swego] męża przez lat piętnaście najskromniejsza, matka pociech jedenaściorga najwierniejsza (...), Obyczajem najszlachetniejsza, wdziękiem najwytworniejsza, w miłości najsłodsza pani Katarzyna Zofia (...) męża znamienitego wielce szlachetnego Pana Baltazara z Unrugów (...) żebro najukochańskze. Umarła położnica nieszczęsna. Po tym bowiem, jak dwakroć po pięć razy pod wróżbą szczęśliwą matką została, niestety za jedenastym bliźniąt porodem, przeżywszy 36 lat i 1 miesiąc cicho w grobie spoczęła. Teraz Wędrowcze uroń łzę nad śmiercią rodzicielki w połogu, użal się nad losem nieszczęsnej rodziny, opłakuj, jak cały opłakuje lud (...)”. Tylko tyle i aż tyle mówi tekst epitafium, z którego wyziera niekłamana rozpacz.