Wydaje się, że ze względu na ideał władcy sięgnięto w Wilanowie po znaną z wypowiedzi neoplatoników koncepcję „bliźniaczych Wenus” (Geminae Veneres). Można przypuszczać, że w kompozycji bramy informowały o tym aluzyjnie putta w typie zodiakalnych Bliźniąt umieszczone na postumencie Wenus. Lubiana przez Sobieskich powieść Madeleine de Scudéry Artamène ou le Grand Cyrus (1649-1653) również wprowadzała popularne rozróżnienie miłości ziemskiej i niebiańskiej pod patronatem Wenus Anadyomene i Uranica. Wenus Urania, zwana również niebiańską (Venus Coelestis) miała być córką Uranosa lub Nieba i Dnia. Przeciwstawiano jej ziemską Venus Vulgaris, nieprzyjazną ludziom córkę Jowisza i Junony. Temat dwóch Wenus w sztuce miał charakter marginalny, również w polskim kontekście. Wzmianka Cartariego poświęcona Venus Coelestis dotyczyła – znanej z relacji Pauzaniasza – Afrodyty depczącej żółwia dłuta Fidiasza. Według Plutarcha przedstawienie miało pouczać mężatki o potrzebie troski o dom.
W rzymskiej numizmatyce znane są przedstawienia Muz wspartych o kolumny lub prezentujących na nich swoje atrybuty. Wydaje się, że odpowiadająca tej konwencji, oryginalna ikonograficznie kompozycja Szwanera łączyła przedstawienia Venus Victrix i Urania. Wilanowska inspiracja typem Venus Victrix pozwala przypuszczać, iż twórcy programu zamierzali wyeksponować tryumf Wenus Uranii nad negatywnymi aspektami ziemskiej miłości. Cartari z inspiracji komentarzami do pism Platona wiązał Wenus i Amora niebiańskiego z „divino Amore, che solleva l`animo humano alla contemplatione di Dio” (boskim Amorefm, który wznosił ducha ludzkiego do kontemplacji Boga). W kręgu neoplatońskim z Wenus niebiańską kojarzono kontemplację idealnego piękna, odnajdywanego w harmonii świata. Interesująco brzmi w tym kontekście podana przez Ripę informacja, iż starożytni określali przydomkiem Celeste (Niebiańska) muzę Uranię, która „podnosi do nieba ludzi uczonych” (C. Ripa, Iconologia). Podobnie gdański astronom Jan Heweliusz uważał, iż spostrzegana na skutek „contemplationes coelestes” (niebiańskich kontemplacji) harmonia nieba prowadzi myśl ku Stwórcy wszechświata.
W interpretacjach XVII w., również poetyckich, muza astronomii bywała ucieleśnieniem chrześcijańskiej mądrości. Wenus Urania, zwana boską (divina) i czystą (casta), oznaczała „miłość ku rzeczom niebieskim” i studiom. W wykładni teologicznej określała wprost amor Dei (miłość Boga), „miłość duchową [...] miłość nieprzyjaciół, i pięknych czynów” (M.K. Sarbiewski, Dii gentium). Traktat Natalisa Comesa (Mythologiae, sive explicationis fabularum, 1567) przyporządkowywał Venus Coelestis również pojęcie miłości ojczyzny. Ona wiodła ku dobru i pomagała zwalczać występki natury politycznej. Myśl ta zgodna jest z panującym w filozofii polityki silnym nastawieniem moralnym, ugruntowanym w dużej mierze na myśli stoickiej. Inspiracja mogła płynąć także z komentarzy do Uczty Platona, w której mowa, iż Amora niebiańskiego czcić powinny „państwa i ludzie zwyczajni, bo on do ustawicznej pracy nad sobą zmusza, on udoskonala tych, którzy sami kochają, i tych, co sobie miłość zyskać potrafili”. Poprawa państwa zgodnie z tym ujęciem dokonuje się na płaszczyźnie moralnej, a obyczajność obywateli zapewnia trwanie Rzeczypospolitej.