W życiu dobrze jest mieć szczęście. Stuartowie szczęścia nie mieli. Pierwszych czterech władców z dynastii Stuartów o imieniu Jakub albo zostało zamordowanych, albo zginęło podczas wojen. Najbardziej pechowy, Jakub II, poniósł śmierć w wyniku przypadkowego wybuchu własnej armaty. Akurat zaglądał w wylot lufy. Jakub I/VI, który był pierwszym królem Szkocji i Anglii, umarł we własnym łóżku, ale za to miał dzieciństwo, o którym można powiedzieć wszystko poza tym, że było szczęśliwe.
Zaczęło się przed jego narodzeniem. Kiedy matka Jakuba, Maria Stuart, była w szóstym miesiącu ciąży, zasztyletowano nadwornego muzyka Rizzio, który prawdopodobnie był ojcem Jakuba. Kilka miesięcy po narodzinach Jakuba, uduszono jego nominalnego ojca, najprawdopodobniej za wiedzą Marii. Zanim Jakub skończył pierwszy rok życia, Maria wyszła za mąż za człowieka, który zamordował jego ojca. To był ostatni raz, kiedy Jakub widział matkę. Tempo wydarzeń nie malało. Kiedy Jakub miał 13 miesięcy, Marię zmuszono do abdykacji. Jakuba ogłoszono królem, ale ponieważ dzieci są zbyt uczciwe, aby rządzić, władzę w jego imieniu sprawował regent (konkretnie czterech regentów, ponieważ pierwszych trzech zostało zamordowanych nim Jakub skończył pięć lat). Wreszcie, mając 16 lat, Jakub został porwany i był więziony przez prawie rok.
Nieszczęścia dotykały Stuartów również bez względu na sytuację, po prostu „ot, tak”. Za panowania Karola II Londyn nawiedziła epidemia dżumy, która pochłonęła 70 tys. istnień ludzkich. Potem był „wielki pożar Londynu” – spłonęło prawie 100 kościołów i 13 tysięcy domów – około 2/3 całego miasta. Szczęście mieli za to mieszkańcy Londynu – w trakcie pożaru nikt nie zginął. Wszystko to w ciągu dwóch lat: 1665-1666. Królowa Anna, ostatni przedstawiciel dynastii zasiadający na tronach Anglii, Szkocji i Irlandii, miała jeszcze mniej szczęścia. Przeżyła wszystkie swoje dzieci – narodzone i nienarodzone, a było ich siedemnaścioro.
Pech towarzyszący Stuartom przechodził niekiedy na inne osoby. Wilhelm III Orański, żonaty z Marią, córką Jakuba II/VII, którego pozbawił zresztą władzy, umarł ponieważ w trakcie porannej przejażdżki jego koń potknął się o kopiec kreta. Król spadł z konia, złamał obojczyk, a dwa tygodnie później już nie żył.
Niestety, wybór Klementyny Sobieskiej na żonę Jakuba Edwarda też nie okazał się szczęśliwy. Co prawda małżeństwo przyniosło dwóch synów, ale było pełne sporów i smutku, a Klementyna umarła młodo, nawet w porównaniu z przeciętną długościa życia w pierwszej połowie XVIII w.