„Patrzajcie jak się stroi ów czuryło młody, czuprynę podmuskuje, kocha się z urody, ostrzy wąsik, uczy się mrugać na uczynne panie młode i utrafia kędziory” – naigrawał się Sebastian Klonowic (zm. 1602) w Worku Judaszowym. Choć w czasach Sobieskiego panowały w Polsce niepodzielnie „głowy cybulane”, zwłaszcza starsi duchowni pamiętali hiszpański styl sztuki balwierskiej.
W ramach zachodnioeuropejskiej mody około 1590 roku rozróżniano przynajmniej trzy typy męskiego uczesania: na wzór włoski, krótkie i okrągłe ale z sztucznie kręconymi (rozgrzanym żelazem) lokami; pod drugie, fryzowany i opadający na lewe ramię francuski lok miłości (słynny love-lock); a w końcu fryzurę na modłę hiszpańską – włosy wydłużone na skroniach i zakręcone na końcach. Guedejas to jeden z dystynktywnych elementów kultury epoki Filipa III i IV. Mimo powszechności, spotykały się oczywiście z protestami nie tylko moralistów. Alonso de Carranza w rozprawie przeciwko nieodpowiednim strojom i zbędnym ozdobom (Discurso contra los malos trajes y adornos lascivos) postulował traktować wszystkich podążających za tą modą jako zwykłych przestępców. W jego przekonaniu mężczyźni zajmujący się pielęgnowaniem i fryzowaniem włosów nie są godni przynależenia do swojej płci. Rok później doktor don Gutierre Marquez de Careaga w swojej Invectiva en discursos apologeticos contra el abuso publico de las guedejas przeklinał tych, którzy przy użyciu wszystkich zmysłów poświęcali się produkowaniu fal i loków na głowach, przystrajając je wstążkami lub modelując z pomocą żelazka. W 1639 roku Bartolome Ximenez Patón (Discurso de les tufos, copetes y calvas) utyskiwał na wytwornych, acz zniewieściałych dżentelmenów nie potrafiących zadowolić się samymi guedejas, czy podobnymi wymysłami w typie cogoteras i copetes (formowane nad czołem niewielkie czupryny), lecz skręcających włosy w dodatkowe loki, namaszczających je różnymi kosmetykami, nakładających ochronne balsamy (skrywające się w fundillas i jaulillas specjały służyć miały temu, by loki nie były za bardzo oklapnięte, lecz uniesione do góry) i skrapiających twarz perfumami. Z powodu całej tej nagonki, zastąpiono wszelkiego rodzaju ozdoby we włosach prostszą fryzurą z rozpuszczonych włosów, co było możliwe dopiero po „wyprostowaniu” guedejas. Sam Filip IV pozował do wielu portretów pędzla Velasqueza w takim właśnie uczesaniu.
Z czasem także moda hiszpańska zaakceptowała rozpuszczone włosy, z całą masą dostosowanych do przebiegu dnia, wymyślnych loków i ozdób wszelkiego rodzaju, obok słynnych guedejas zwanych tupes, mechones, rizos, perifollos, tufos-bufos, itp. Tufos to rodzaj loków zakrywających uszy, a ponieważ powiewały one swobodnie w powietrzu, nazywano je również bufos. Żołnierze nosili włosy związane z boku głowy, te znad czoła zaczesywali do tyłu. Do wygładzania włosów używano specjalnego żelazka, tzw. alzador. Długie fryzury przypalano, nacierano specjalną maścią i dzielono w pasma lub loki. Wbrew stereotypom, zredukowane formy peruk noszono także do stroju w typie hiszpańskim. Ikonograficznym dowodem takiej kusej, ściętej z tyłu i nie zakrywającej potylicy, ale zwisającej po bokach peruki jest portret Ferdynanda II Habsburga pędzla Giusto Sustermansa z Palazzo Pitti we Florencji, z ok. 1627 r., czy choćby ówczesne wizerunki Zygmunta III Wazy. Tak oto tekst z epoki opisuje toaletę galanta w typie lindo:
Dnia świątecznego elegant budzi się o godzinie 9, wstaje i wiąże włosy tasiemką z tyłu głowy, zakłada ubranie odświeżone i wyperfumowane. [...] Kiedy już jest bardzo mocno związany w talii, zdejmuje wstążkę przytrzymującą włosy, które następnie rozczesuje tak, aby pofalowane w formie guedejas spływały po ramionach. Potem bierze rzadszy grzebień – po wyczyszczeniu poprzedniego – aby nadać fryzurze większą puszystość.
Rozprzestrzenienie się wspomnianych guedejas w Rzeczypospolitej dokumentuje m.in. wyobrażenie patrycjuszy gdańskich na pewnym obrazie Hermana Hana, opacznie kojarzonych z Żydami w oparciu o opadające na skronie „pseudo-pejsy”…