Urokliwy krajobraz ze sceną pasterską to jedno z dość rzadkich malowideł sztalugowych Giovanniego Francesca Grimaldiego (1606–1680), wielce w swym czasie cenionego malarza fresków, rysownika i grafika pochodzącego z Bolonii (czym zyskał sobie przydomek Il Bolognese), a działającego głównie w Rzymie oraz epizodycznie w Paryżu, również w roli architekta. Trudnił się dekorowaniem pałaców najznamienitszych rodzin rzymskich, pracował także poza miastem, zawsze starannie, acz dość wybrednie dobierając swą klientelę. W 1634 r. Grimaldi został członkiem rzymskiej Akademii św. Łukasza, od 1666 r. pełnił funkcję jej prezydenta. Twórczość jego wpisuje się w nurt, jaki zapoczątkowali Annibale Carracci i Domenico Zampieri zw. Domenichinem. Związał się z kręgiem artystów, którym przewodził Pietro da Cortona. Lubował się w kolorystyce żywej, częstokroć nawet bywał krytykowany za stosowanie zbyt jaskrawych odcieni zieleni; malował krótkimi i delikatnymi pociągnięciami pędzla. Wykonywał sztychy na podstawie swych własnych prac oraz według pejzaży Tycjana i Carraccich.
Na obrazie wilanowskim artysta roztacza przed oczyma widza iście sielankowy widok na rozległą dolinę obramowaną wysokimi drzewami, zanurzoną w cieniu gór. W centrum kompozycji, na trawie, odpoczywa grupa trzech osób. Młody mężczyzna w berecie z piórem gra na fujarce. Melodii przysłuchują się dwie pasterki: jedna stoi, wspierając się na kiju, druga leży z naręczem kwiatów. Towarzyszy im śpiący pies, obok pasą się kozy. W głębi obrazu zauważamy kolejne postaci: pasterza wspartego na kiju i trochę dalej drugiego, gnającego stado owiec w kierunku połyskującej tafli jeziora czy też zakola rzeki; dwie osoby przechadzające się nad brzegiem wody. U wrót doliny, w pewnym oddaleniu, wznoszą się mury miasteczka położonego u stóp wzgórza, na którego szczycie widzimy dalsze zabudowania i zamek. Na horyzoncie majaczą zamglone masywy górskie. Krajobraz zasadniczo budują łagodne przejścia tonalne, miejscami urozmaicone dość ostrymi przełamaniami kolorystycznymi, dominują tony błękitne i zielone. Spokojne, rozświetlone niebo współgra z idyllicznym nastrojem całości.
Dominika Walawender-Musz