Koncepcja wyprawy mołdawskiej w 1684 r. narodziła się w planach królewskich wiosną tegoż roku. W odpowiedzi na cesarską propozycję koncentracji sił chrześcijańskich na Węgrzech w celu odbijania kolejnych twierdz z rąk Turków, Sobieski przedstawił własną wizję dalszych działań w ramach Ligi Świętej. Ambitny plan króla zakładał wejście wojsk polskich do Mołdawii, opanowanie tego księstwa i następnie posuwanie się doliną Prutu w kierunku ujścia Dunaju. Gdyby tam udało się opanować Białogród czy Kilię oraz inne umocnione miejsca, to od Turcji odcięty zostałby nie tylko Chanat Krymski, ale również pozostające jeszcze na Podolu i Ukrainie wrogie garnizony twierdz. W myśli wojennej Jana III takie działania miały doprowadzić nie tylko do odzyskania Podola bez konieczności oblegania twierdz z Kamieńcem na czele, ale również przyczyniłyby się do realizacji planów dynastycznych polskiego monarchy. Sobieski zakładał, że w tym czasie także Austriacy będą odnosić sukcesy na froncie węgierskim, co wkrótce doprowadzi do spotkania sojuszniczych armii nad Dunajem i dalszego współdziałania w celu całkowitego wyparcia Osmanów z Europy. Najistotniejszą cechą planu Jana III była rezygnacja ze zdobywania Kamieńca Podolskiego i przerzucenie wojsk od razu na mołdawską stronę Dniestru. Jak się później okazało, ta królewska wizja miała zaważyć na wojennej polityce Rzeczpospolitej do 1686 r., a swoje odbicie znalazła także w wyprawie 1691 r.
Po długotrwałych przygotowaniach i koncentracji armii przez hetmanów koronnych Stanisława Jabłonowskiego i Andrzeja Potockiego oraz hetmana wielkiego litewskiego Kazimierza Jana Sapiehę, w połowie sierpnia 1684 r. rozpoczęto marsz w kierunku Buczacza i Jazłowca. Siły królewskie liczyły wówczas około 17-20 tysięcy żołnierzy wraz z 50-60 działami. Na przeglądzie z 21 sierpnia wojska Rzeczpospolitej swoim wyglądem zachwyciły przedstawicieli państw sprzymierzonych do tego stopnia, że poseł wenecki w Polsce Antonio Morosini życzył publicznie królowi zdobycia i przyłączenia do Rzeczpospolitej Bizancjum.
Co prawda działania zbrojne dopiero się zaczynały i trudno było z góry przewidzieć ich następstwa, ale plany królewskie w ogóle nie uwzględniały parcia aż nad Bosfor. Jednak, mimo iż sama droga do Konstantynopola była jeszcze niezwykle daleka, to już na początku wyprawy udało się odnieść pierwszy sukces. 24 sierpnia 1684 r., po dwudniowym oblężeniu zdobyto Jazłowiec, co komplikowało nieco sytuację kamienieckiej załogi, ale nie oznaczało, iż ta potężna twierdza szybko sama podda się Polakom. Sobieski nie chciał tracić czasu na długotrwałe oblężenie leżącej nad Smotryczem fortecy i naciskał na jak najszybsze wkroczenie wojsk do Mołdawii.
W końcu sierpnia opanowano Żwaniec co otwierało polskiej armii możliwość bezpiecznego przeprawienia się przez Dniestr. W celu umocnienia przeprawy obsadzono załogami zamki w Żwańcu i Chocimiu oraz przystąpiono do budowy mostu. Niestety ulewne deszcze, a co za tym idzie przybór wód w Dniestrze, nie pozwalały na dokończenie budowy przeprawy i – zapewne skuteczniej niż mógł to zrobić przeciwnik – powstrzymywały siły królewskie po polskiej stronie rzeki.
Pogodowe problemy wymusiły zwołanie 29 września rady wojennej, w trakcie której hetman Jabłonowski oraz podkanclerzy koronny Jan Gniński nakłaniali króla do porzucenia planów mołdawskich i skupienia sił na odzyskaniu Kamieńca. Król parł jednak do tego by „ścisnąwszy tylko Kamieniec wynieść armie w kraj nieprzyjacielski za Dniestr, podać rękę Wołochom i Multanom, posieść Dunaj, odżywić wojska na Budziaku, Tehinię… i inne miejsca kraju tamtego uczynić prawnie należącymi do Rzeczpospolitej”. Ostatecznie zdecydowano się na wykonanie pozorowanych działań pod Kamieńcem, a następnie przeprawienie się przez Dniestr pod Gródkiem. Zgodnie z przyjętym planem wojska pomaszerowały na północ, przeprawiły się przez Smotrycz i znalazły się w okolicy wsi Paniowce. Tam na początku października doszło do krwawych, ale zwycięskich starć z Tatarami, przez co marsz w stronę Dniestru znów się opóźnił. Zagrożenie ze strony ordy oraz coraz mocniejsze jesienne deszcze uświadomiły wreszcie królowi, że w tym roku przeprawa przez Dniestr i wejście do Mołdawii są niemożliwe. W związku z tym Jan III zarządził odwrót na leża zimowe. Był to ostateczny koniec wyprawy mołdawskiej 1684 r. Król musiał przełknąć gorycz pierwszej porażki w swoich zakrojonych na szeroką skalę planach.
Wyprawa, w której armia polska miała dotrzeć aż nad Dunaj, zakończyła się nad wezbranymi wodami Dniestru. Nie była ona jednak całkowicie zmarnowana. Trzeba pamiętać, że rozpoczęła się bardzo późno, bo dopiero w sierpniu i trwała tylko do końca października. W tym czasie udało się jednak zająć niezdobyte w roku poprzednim zamki w Jazłowcu i Żwańcu. Miało to oczywiście znaczenie dla dalszych planów mołdawskich. Żwaniec był ważnym punktem osłaniającym w przyszłości polską przeprawę przez Dniestr od strony Kamieńca, natomiast Jazłowiec dawał możliwość prowadzenie działań przeciwko załodze kamienieckiej. W ocenie niektórych historyków były to znikome rezultaty wyprawy, której towarzyszyły wielkie nadzieje. Oceniając jednak realne możliwości ówczesnego wojska Rzeczpospolitej i dokładając do tego spory w dowództwie dotyczące kwestii Kamieńca, jak i czas trwania wyprawy 1684 r., można ją potraktować jako przygotowanie gruntu pod kolejne działania z lat 1685-1686.