Choć zwykle głównym celem przybywających do Anglii peregrynantów z Rzeczypospolitej Obojga Narodów był Londyn, część podróżników odbywała krótką wycieczkę w dolinę Tamizy, aby odwiedzić Oksford i tamtejszy najstarszy angielski uniwersytet. Taki wyjazd doskonale wpisywał się w kanon ówczesnych podróży edukacyjnych, w którym obok rezydencji królewskich i książęcych ważne miejsce zajmowało odwiedzanie słynnych europejskich ośrodków nauki, akademii i uniwersytetów. W 1637 r. Oksford odwiedzili przebywający pod opieką Jana Weselskiego-Laetusa młodzi Mikołaj i Andrzej Reyowie, syn i bratanek polskiego ambasadora na dwór angielski Andrzeja Reya. Oprowadzani przez miejscowych przewodników Polacy mieli okazję dokładnego zapoznania się z funkcjonowaniem ośrodka akademickiego. Spisana relacja ze zwiedzania Oksfordu to bardzo długa lista kolejno oglądanych zabudowań uniwersyteckich, kolegiów oraz ich bibliotek; wiele miejsca w podróżnych notatkach przeznaczono również dla słynnego księgozbioru Bodleian Library.
W dniu 30 października 1647 r. do Oksfordu dotarł Sebastian Gawarecki wraz z swymi podopiecznymi Janem i Markiem Sobieskimi. W dzienniku podróży przekaz informacji o zwiedzanej miejscowości rozpoczyna się już od opisu prowadzącej do niej drogi – jak się okazuje, nienajlepszej. Później następuje próba scharakteryzowania położenia geograficznego i oceny walorów obronnych oraz jakości obwarowań, tak ważnych dla każdego założenia miejskiego: Zjadszy śniadanie jachaliśmy na obiad do miasta Oxfort, mil 9, drogą nie barzo dobrą, jednak wcześnie na południe przybyliśmy. To miasto jest niemałe, w murach nakoło porządnych do obrony, a z przyjazdu naszego pod miastem idzie rzeka Tames, na której jest most porządny murowany. Położenie ma swoje przy nizinie, jednak w równinie. Co ciekawe, w diariuszu Gawareckiego znalazły również odzwierciedlenie niedawne wydarzenia polityczne z czasów angielskiej wojny domowej związane z opanowaniem przez Karola II Stuarta Oksfordu i utraty przez niego miasta w 1646 r.
Dopiero po informacjach geograficznych i politycznych w diariuszu Sobieskich pojawia się odniesienie do samego uniwersytetu. Nie jest to jednak monotonne i jednostajne wyliczanie kolejnych odwiedzanych kolegiów, raczej próba ogólnego zarysowania struktury uniwersytetu, charakterystyki jego budowli i architektury, opisu dziedziców, krużganków i ogrodów. Opiekun synów Jakuba Sobieskiego słusznie zwrócił uwagę na federacyjną strukturę uniwersytetu i dokładnie określił liczbę jego kolegiów: Szliśmy widzieć miasto i akademie starożytne, których jest 18, tak w mieście jako i za miastem, przy których są fundacyje od królów i inszych książąt dostatnie nadane uprzywielowane, każda ze wszytkiem porządkiem ma pewną liczbę mistrzów i studentów do wychowania. Murowania na kształt zacnych pałaców staroświeckie, ale i proporcyjonalne w kwadraty, przy każdej jest kościół, biblioteka porządna, ogrody dla przechadzki mistrzom, także i galeryje, podczas niepogody albo zimna, murowane. Na osobne wyróżnienie w relacji zasłużyła również Bodleian Library, autor opisu podkreślił sławę, bogactwo i ogromną liczbę zgromadzonych ksiąg. Gawareckiemu zawdzięczamy także obraz zaniedbania spraw uniwersytetu w czasie angielskiej wojny domowej, z ubolewaniem opisuje on brak finansów i upadek instytucji stypendialnych: Prawie mało co w każdej akademijej studentów jest, wolą parlamentczykowie te fundusze, tak bogate, obracać na swe pożytki, aniżeli fundacyjom dosyć czynić. [...] Przed czasy w akademijach umiano przyjmować etrangerów rozmaicie z ukontentowaniem każdego, na co są pewne fundacyje, teraz już wszystko ustało.
Pod koniec sierpnia 1685 r. Oksford zwiedzili ze swoim opiekunem wojewodzice ruscy Jabłonowscy. Jan Stanisław i Aleksander Jan nieco miejsca na kartach swego diariusza poświęcili poszczególnym kolegiom i wymienili kilka z nich. Ich opis zdominowała relacja z odwiedzin gabinetu osobliwości i oczywiście biblioteki. Jabłonowscy nie odbiegali pod tym względem od ludzi swej epoki i reszty peregrynantów, chętnie zwiedzali liczne kolekcje, skwapliwie odnotowując co ciekawsze eksponaty. Także Bodleian Library wywarła spore wrażenie na młodych Polakach, relacja z jej odwiedzin to właściwie skrupulatnie sporządzona, długa lista najcenniejszych oglądanych przez nich ksiąg.
Choć wspaniała architektura kolegiów, piękno i sława wyspiarskich uniwersytetów przemawiały do większości podróżników, także od tej reguły można podać wyjątki. Przykładem może być luźna notatka sporządzona przez Karola Stanisława Radziwiłła w czasie podróży do Anglii. Książę miał już za sobą zwiedzanie wielu europejskich akademii i wspaniałych rezydencji, toteż w czerwcu 1685 r., po wizycie w Oksfordzie, nieco być może znudzony młodzieniec zapisał: Oxford ma w sobie 18 collegia wszystkich nauk. W tych collegiach nie masz nic do widzenia, tylko w collegium, w którym consideratur biblioteka, w której jest książek bardzo wiele na łańcuchach uwiązanych. Są też 18 języków w tej bibliotece charaktery. Sala długa, w której są wszyscy fundatores collegiorum et templorum. Sala gdzie się oracje publiczne odprawują jest bardzo piękna. [...] W drugim collegium ogród jest piękny. W trzecim biblioteka dość piękna. W czwartym kościół. A piąte collegium Salvatoris jest największe ze wszystkich, ale nie masz nic w nim do widzenia, jako i w inszych.