W polskiej antytureckiej literaturze publicystycznej XVI–XVII w. dominowało kilka wątków, ale przede wszystkim wyraźne było głębokie i powszechne przeświadczenie, że wojna z imperium otomańskim jest nieunikniona. Szlachta rozumiała, że nie uda się w sposób pokojowy rozwiązać problemu turecko-tatarskiego i usunąć zagrożenia ze strony świata muzułmańskiego. W przekonaniu autorów pism politycznych wojna z Turkami była tylko kwestią czasu. Uważali jednak, że dopóki Korona nie stanie przed nagłą potrzebą rozpoczęcia wojny, trzeba tego unikać wszystkimi możliwym sposobami. Podkreślali przy tym z całą stanowczością, że unikanie wojny nie oznacza zaniechania przygotowań do niej. Autorem, który jako jeden z pierwszych zaproponował szczegółowy program przygotowania polskiego wojska do wojny z imperium otomańskim, był Andrzej Frycz Modrzewski. Poświęcił temu tematowi jeden rozdział traktatu „O poprawie Rzeczypospolitej”, w którym sformułował cały szereg konkretnych porad dla szlachty i najwyższych urzędników, jak stworzyć zdatne do walki z Osmanami wojsko. Ten traktat razem z dziełami Stanisława Orzechowskiego miał ogromny wpływ na późniejszy rozwój polskiej publicystyki politycznej, której głównym tematem było zagrożenie tureckie.
W życiu politycznym – w odróżnieniu od literatury – apele, by rozpoczynać wojnę, spotykamy rzadko, choć zwolenników przystąpienia do otwartego konfliktu z Osmanami u boku Habsburgów nigdy nie brakowało. I to oni właśnie stali za aktywną wojenną propagandą w społeczeństwie szlacheckim. Zresztą nie tylko prohabsbursko nastawieni magnaci myśleli o wojnie z Turcją, takie plany snuli też Stefan Batory i Władysław IV, choć ten ostatni spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem szlachty. Mimo wszystko turecką politykę Rzeczypospolitej cechował pacyfistyczny charakter i pragnienie uniknięcia wojny za wszelką cenę. Wynikało to z faktu, że większość szlachty nie chciała konfrontacji z tak groźnym przeciwnikiem, bardzo przy tym kosztownej. Znakomicie ilustruje to przykład konfliktu między Władysławem IV a szlachtą z powodu planów króla, by wywołać wojnę z Portą w połowie lat 40. XVII w.
Literatura pokazuje, że kiedy jednak dochodziło do konfrontacji polsko-tureckiej, jak w latach 1620–1621, panowało przekonanie, że zwycięży w niej Polska. Najbardziej widoczne jest to w przedbitewnych i przedwojennych „pobudkach” różnych autorów skierowanych do polskiej szlachty. W antytureckiej literaturze szeroko rozpowszechniany był obraz Węgier jako zwyciężonego państwa, które teraz cierpi pod panowaniem nieprzyjaciela. Przykład zniewolonych Węgier był wykorzystywany na dwa różne sposoby: jako ostrzeżenie przed możliwą wojną z imperium osmańskim i zarazem jako apel do wojny przeciw Turkom, żeby nie powtórzyć losu Węgier.
Rozpowszechnionym i popularnym motywem poezji politycznej były skargi na tatarskie najazdy, na bezczynność i pasywność centralnej władzy i miejscowej szlachty w przeciwstawieniu się nieprzyjaciołom. Dla zwiększenia dramatycznego efektu poeci często używali opisu cierpień chrześcijańskich więźniów w tureckiej niewoli. Autorzy wyobrażali je sobie jako dnie wypełnione ciężką pracą na rzecz okrutnego i bezwzględnego bisurmana.
Przyczyną tego, że Tatarzy i Turcy pozwalali sobie na bezkarne grabienie przygranicznych regionów Rzeczypospolitej, zdaniem większości poetów okolicznościowych był ogólny upadek moralności w polskim społeczeństwie. Dowodzili oni, że wraz z nim upadła też potęga państwa, z czego korzystają nieprzyjaciele. Typową antytezą zepsucia obyczajów jest gloryfikacja przeszłości polskiego państwa, swoista modyfikacja idei „złotego wieku”, w którym ceniono cnoty, ludzie byli pobożni, państwo – potężne, a sąsiedzi nie ryzykowali najazdu na Polskę.
Kontynuacją apelu do szlachty o przeciwstawienie się najazdom tatarskim było zwrócenie się do europejskich władców o pomoc dla Rzeczypospolitej w nierównej walce ze wspólnym europejskim nieprzyjacielem – Portą. Był to kolejny motyw antytureckiej literatury. Należy zaznaczyć, że apele o jedność kierowano nie tylko do krajów katolickich, ale także do Szwecji, państwa moskiewskiego, a nawet Persji. W 1617 r. Marcin Paszkowski opublikował krótki wiersz „Rozmowa Kozaka zaporoskiego z perskim Gońcem, o sprawach wojennych pogan z chrześcianamy”, w którym perski poseł nawoływał szlachtę zgromadzoną na sejmiku województwa krakowskiego w Proszowicach, by nie zgadzała się na pokój z Turkami, lecz rozpoczęła razem z Persją wojnę przeciw imperium otomańskiemu. To jednak jeden z nielicznych przykładów literatury nawołującej do wojny z Turcją. Autorzy bardzo często przedstawiali ją jako świętą wojnę za Grób Pański, za Ziemię Świętą. Taka argumentacja miała zachęcać europejskich monarchów do wojskowego sojuszu z Polską przeciwko Osmanom. Nawiązania do Grobu Pańskiego najczęściej pojawiały się w listach adresowanych do papieża i można je uznać za pośrednie zwrócenie się do głowy Kościoła z prośbą o pomoc.
Poczucie zagrożenia ze strony Turcji i nieustanne najazdy tatarskie na ziemie koronne spowodowały, że w końcu XVI i na początku XVII w. na ziemiach polskich coraz większą popularność zyskiwała koncepcja Rzeczpospolitej jako przedmurza chrześcijaństwa, chroniącego Europę przed naciskiem wrogich Turków i Tatarów.
Osobnym tematem antytureckiego pisarstwa były organizacja wojska do walki z Portą i sam projekt wojny. To ostatnie zagadnienie na tyle fascynowało autorów, że czasami poświęcali mu całe utwory, choć ich rozmiary nie pozwalały na głębsze rozwinięcie tematu. Większość owych projektów przedstawiała potrzebę organizacji ogólnoeuropejskiej koalicji państw albo sojuszów wojskowych z możliwie największą liczbą uczestników, która byłaby zdolna do przeprowadzenia ofensywy antytureckiej z kilku stron na raz. Według autorów takich projektów Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy mieli atakować wroga z morza i w całości opanować Morze Śródziemne i północną Afrykę, a Polacy razem z innymi słowiańskimi narodami i Niemcami mieli podbić Bałkany i podejść bezpośrednio pod stolicę sułtana. Charakterystyczne, że w tych planach wyznaczano miejsce także ukraińskim Kozakom, których chciano zaangażować do walki z Tatarami w czarnomorskich stepach i przeciwko Turkom na Morzu Czarnym.
Jak widać z tego krótkiego przeglądu, w polskiej antytureckiej literaturze końca XVI i pierwszej połowy XVII w. wyróżnić można znaczną liczbę wątków. Pisano zarówno płomienne apele do bezzwłocznej wojny z nieprzyjacielem, jak i dobrze przemyślane propozycje polepszania obronności kresów, gospodarczego opanowania przygranicznych ziem i reformowania wojska. Aktywność publicystów nie zawsze była jednakowa, zależała ona przede wszystkim od aktualnego stanu stosunków polsko-turecko-tatarskich, możliwości obronnych państwa, liczby tatarskich napadów na południowe województwa Rzeczypospolitej i ogólnego stanu relacji międzynarodowych.
W pierwszej połowie XVI w. antytureckich tekstów tworzono znacznie mniej niż w ostatniej ćwierci tego stulecia. Przyczyną było zapewne to, że system obronny polskiego królestwa w tym okresie był sprawniejszy. Poza tym w momencie zawarcia unii lubelskiej i przyłączenia ukrainnych ziem do Korony problem obrony przed Tatarami stał się nie tylko wspólny, ale przede wszystkim w większym stopniu dotyczył Krakowa niż Wilna. Jak poświadczyły następne dziesięciolecia, Korona była do tego zupełnie nieprzygotowana.
Zaostrzenie się stosunków państw europejskich z Portą pod koniec XVI w. sprowokowało nową falę antytureckiej literatury. Katalizatorem w tym procesie było pragnienie Habsburgów, aby włączyć Rzeczpospolitą do Świętej Ligi, stworzenie której aktywnie propagowali. Pobocznym skutkiem takiej działalności wiedeńskiego dworu było pojawienie się w Polsce szeregu antytureckich dzieł, których autorzy nawoływali szlachtę i króla, by dołączyć do Ligi. Początek XVII w. charakteryzował się stosunkowym spokojem w polsko-tureckich stosunkach, czego skutkiem było zmniejszenie się liczby turcyków. Poczynając od lat 1610–1612 nastąpiła kolejna eskalacja konfliktu, a wraz nią wzrosła liczba antytureckich utworów. Szczyt przypadł na okres wojny chocimskiej i kilka lat po jej zakończeniu, później popularność antytureckiej literatury powoli, ale ciągłe spadała – aż do czasów bitwy wiedeńskiej.