XVIII w. przyniósł ze sobą niebywały postęp w rozbudowie infrastruktury uzdrowiskowej. Dzięki temu znacząco wzrosła liczba kuracjuszy, również z terenów Polski. Szczególnie koniec tego stulecia odznaczał się dużą dynamiką procesu kształtowania przestrzeni i architektury nowoczesnego uzdrowiska. Kolejnym niezwykle istotnym zjawiskiem była wyraźna zmiana sposobu pojmowania i funkcjonowania uzdrowiska, które powoli zaczęło przekształcać się w kurort w nowoczesnym rozumieniu tego słowa, gdzie obok funkcji medycznych ważne miejsce zajęły też kwestie wypoczynku, rekreacji i rozrywki. Ta ostatnia z lecznictwem miała zresztą niewiele wspólnego.
Zmienił się też wobec tego charakter staropolskich wyjazdów leczniczych za granicę. W dwóch poprzednich wiekach były to głównie tzw. podróże do wód czy peregrynacje do cieplic, które były podyktowane wyłącznie chęcią podjęcia tam leczenia. Jednak w drugiej połowie XVIII w. obok pobudek czysto zdrowotnych można również odnotować bardzo częstą motywację turystyczną, rekreacyjną i towarzyską. W szczególności przedstawiciele polskiej magnaterii traktowali uzdrowiska jako miejsca spotkań elit społecznych, do których osoby z towarzystwa udawały się często dla odpoczynku po nużącym swoją etykietą oraz intrygami życiu dworskim. Z zasady wyjeżdżały tam osoby młode – nie po to, aby poddawać się zabiegom medycznym, ale przede wszystkim by prowadzić intensywne życie towarzyskie, spotykać się z przedstawicielami europejskiej arystokracji czy ludźmi kultury.
Znamienny jest tu chociażby przypadek Izabeli Czartoryskiej i jej pobytu w belgijskim Spa latem 1773 r. Pikanterii obyczajowej całej sytuacji dodawał fakt, iż młoda księżna Czartoryska przyjechała tam w towarzystwie nie tylko swego męża, ale też dwóch adoratorów. Pobyt całej grupy w Spa nie miał w ogóle charakteru leczniczego, był to wyjazd o charakterze wyłącznie rekreacyjnym. W atmosferze skandalu rozgrywał się tu burzliwy romans między księżną a młodym francuskim księciem, diukiem de Lauzun. W tle asystował zazdrosny o względy księżnej były rosyjski ambasador w Warszawie, Mikołaj Repnin. Tę skomplikowaną sytuację pogmatwał jeszcze bardziej, krótkotrwały wprawdzie, przyjazd od dawna zakochanego w księżnie Czartoryskiej hetmana Klemensa Branickiego. Może zatem nieprzypadkowo właśnie w tym samym roku Grzegorz Piramowicz, znany polski pedagog oświeceniowy, pod wpływem swego pobytu w Spa napisał ironiczny wiersz, w którym piętnował złe nawyki i konduitę kuracjuszy. Według niego kasyno w Spa, w którym regularnie bywali także Polacy, stanowiło haniebną jaskinię hazardu, w której można było stracić honor, reputację, a nierzadko i majątek.
W XVIII w. funkcjonowały nadal popularne wcześniej zdroje, przede wszystkim Cieplice na Śląsku. Pozostały tam także trwałe ślady polskiej obecności. W 1758 r. Rafał Gurowski, szambelan króla Augusta III Sasa, ufundował cokół figury św. Jana Nepomucena z inskrypcją. Polskie pobyty w starych kurortach czeskich nie miały już może tak skandalizującego przebiegu jak w Spa, ale nie były też całkowicie pozbawione spektakularnych akcentów. Z pewnością najbardziej znaną osobistością z Polski goszczącą w czeskim Karlsbadzie (Karlowych Warach) był polski monarcha król August II Mocny z dynastii Wettynów. Znany z niepospolitej siły i skłonności do romansów August II zjawił się tam po raz pierwszy jeszcze przed objęciem tronu polskiego, w 1696 r., jako kurfirst saski. Ten pobyt, upływający na wystawnych balach i przyjęciach w towarzystwie pięknej kochanki, komentowano jeszcze długo po jego wyjeździe. Jako polski monarcha zjawił się tam aż trzy razy (1705, 1712, 1717). Prawdziwym powodem przyjazdów Augusta II do tego oraz innych uzdrowisk była jednak nie tylko nadmierna skłonność do rozrywek i hulaszczego trybu życia. Wyjazdy do wód miały przede wszystkim podłoże zdrowotne, w przeciwieństwie do wielu innych polskich przedsięwzięć tego rodzaju. Nawet przy okazji balów, imprez towarzyskich czy rozmów dyplomatycznych król poddawał się regularnej kuracji. August II, imponujący nie tylko siłą, ale także tuszą oraz wielkim zamiłowaniem do uczt i trunków, pragnął leczyć swoje dolegliwości wywoływane przez postępującą cukrzycę, której nie potrafiono ówcześnie zdiagnozować ani leczyć. Chociaż z drugiej strony monarcha ten nie odmawiał sobie względów przysługujących królowi, bowiem w 1705 r. zadziwił mieszkańców i gości Karlsbadu wspaniałością swego dworu, liczącego grubo ponad sześćset osób. Przy podejmowaniu przez króla peregrynacji zdrowotnych liczyły się także względy polityczne, szczególnie w dobie pustoszącej ziemie Rzeczypospolitej wojny północnej . August II Mocny, realizując głównie własne interesy dynastyczne, spotkał się w Karlsbadzie w 1712 r. z carem rosyjskim Piotrem I Wielkim.
Jako novum w polskiej turystyce uzdrowiskowej pojawiają się w XVIII w. wyjazdy kuracyjne Polaków do Anglii, a właściwie do najsłynniejszego tamtejszego uzdrowiska w Bath. Zyskało ono dużą renomę wśród europejskiej socjety w drugiej połowie stulecia. Latem 1785 r. zwiedzał je (chociaż nie podjął tam kuracji) Julian Ursyn Niemcewicz w towarzystwie Seweryna Potockiego. Czas upłynął mu na uczestnictwie w balach i na wizytach, m.in. u słynnego admirała angielskiej marynarki George'a Rodneya. Niedługo potem do Bath przybył Stanisław Kostka Potocki (koniec czerwca 1787 r.) ze swoją teściową Izabelą Lubomirską. On także nie leczył się w słynnym angielskim kurorcie, ale potraktował tę wyprawę w kategoriach turystyczno-towarzyskich.
Zatem jeszcze renesansowe tradycje italskich wojaży leczniczych zostały zastąpione przez nowe, niezwykle modne kurorty zachodniej Europy. Można jednak odnotować kilka przypadków kuracji w cieplicach włoskich. Izabela Lubomirska przez cztery tygodnie brała kąpiele w termach Lukki (1786). Z rzadka Polacy zjawiali się w cieszącym się niegdyś sławą Abano Terme pod Padwą. Natomiast w dzienniku podróży Stanisława Staszica znajdujemy ciekawą wzmiankę o jego krótkim pobycie przy ciepłym źródle położonym w Toskanii niedaleko Pizy (1790). Ten wyznawca naukowego sposobu opisu rzeczywistości postanowił empirycznie sprawdzić lecznicze właściwości wody ze słynnego źródła, co zakończyło się dla niego sensacjami żołądkowymi i wymiotami. Często do gorących źródeł przybywano, by obejrzeć je jako atrakcję turystyczną. Niektórzy, postępując według oświeceniowych kryteriów badawczych, próbowali mierzyć temperaturę wody. Inni robili to z czystej ciekawości, pragnąc po prostu sprawdzić, czy woda jest faktycznie tak gorąca, jak mówi obiegowa opinia bądź informacja w przewodniku podróżnym. Często oglądanie gorących źródeł wód leczniczych podporządkowywano barokowym jeszcze regułom myślenia o świecie i opisywano je w kategoriach osobliwości czy kuriozum. Szczególnie w okolicach Wezuwiusza gorącym źródłom i erupcjom gejzerów towarzyszyły trujące gazy wulkaniczne. Opowiadano przy takich okazjach nieprawdopodobne wręcz historie o uzdrowieniach, a jeszcze częściej ciekawostki o różnych gatunkach zwierząt, które wrzucane do gorącego źródła ginęły po bardzo krótkim czasie lub zgoła odwrotnie – potrafiły tę próbę przeżyć.