Zamysłem redaktorów Encyklopedii Diderota i d’Alemberta było opisanie znanego świata. Definicje słownikowe miały skupiać się na przyrodzie nieożywionej (ukształtowaniu terenu czy warunkach hydrograficznych), szacie roślinnej i świecie zwierząt, surowcach naturalnych i ich eksploatacji, środowisku antropogenicznym (państwa, krainy, regiony, miasta) oraz – a może przede wszystkim – otulinie cywilizacyjnej ludzkiego bytu i światopoglądu: religiach i wierzeniach, ideach, kulturze, życiu codziennym itd.
Wielka encyklopedia francuska to próba opisania i wyjaśnienia świata, w którym przyszło żyć pojedynczemu człowiekowi. Ten ostatni jednak – figura jednostkowa – został z obecności na kartach wiekopomnego dzieła wykluczony. W przesławnym dykcjonarzu brakuje zupełnie haseł osobowych. Nie znajdziemy pod literą „A” Arystotelesa, pod „N” Newtona czy po „B” lub „L” królów Francji z dynastii Burbonów. Zamysł uniwersalny wykluczył życiorysy i działalność jednostkową.
Niełatwo więc było dostać się personom na karty słynnych woluminów. Pojedyncze figury historii wspominane są bowiem tylko au passage, tak jak gdyby ich aktywność, autorytet, wpływy miały znaczenie tylko wtedy, gdy na trwałe odcisnęły swe piętno w dziejach ludzkości, przy czym nie podmiotowo, lecz niejako dając impuls do działań lub je współkreując. Jako pojedyncze jednostki się nie liczyły – Encyklopedia miała z definicji wpisaną amnezję co do ich losów osobistych, karier, osiągnięć, upadków. W założeniu tego dykcjonarza nie było miejsca na hasła osobowe.
Nie znaczy to jednak, że o znamienitych figurach historii Słownik rozumowany milczy, bynajmniej. Postaci najważniejsze, te z najznakomitszych, znalazły swoje miejsce na kartach dykcjonarza, a to w opisach zazwyczaj krótkich, lecz dobitnych. Jako nietrwałe figury otaczającego nas świata, wielkie postaci historii, nauki czy kultury zostały – przez swój życiorys, aktywność, zwycięstwa i klęski – przypisane do miejsc o żywotności niezmiennej w postrzeganiu ludzkich pokoleń: środowiska naturalnego, państw i krain, miast, pól bitewnych, ponadczasowych idei, wielowiekowych religii i wierzeń, słabiej w XVIII wieku zrozumianych zamorskich cywilizacji czy kultur.
Nie ulega wątpliwości, że w dobie redagowania Wielkiej encyklopedii francuskiej postać Jana III Sobieskiego była wciąż jedną z jaśniejących gwiazd owych czasów. Znalazł więc i on swoje miejsce w pomnikowym dziele oświecenia. Nie pod literą „J” ani „S”, bo to było niemożliwe ze względu na wspomniane zasady, lecz w innej definicji, a mianowicie Oleska.
Hasło to – dajmy tu przykład całościowy – zostało zredagowane w Słowniku rozumowanym przez anonimowego autora. Olesko opisano jako małe polskie miasto w wołyńskiem, na pograniczu bełskiego i ruskiego, na wschód od Buska, a na zachód (w rzeczywistości na północ) od Złoczowa, nieodlegle od źródeł rzek Bug oraz Styr, o 10 mil od Lwowa, pod 49°00N 42°47E. W rozwinięciu, według modelu encyklopedycznego, zaprezentowano krótko sylwetkę Jana III Sobieskiego. Przypomniano, że stoczył on wiele bitew z Turkami, zwyciężył pod Chocimiem w 1673 roku, był obrany królem Polski w roku następnym, a potem odniósł wiktorię wiedeńską, umarł zaś w Warszawie. Encyklopedysta, jak w kilku innych miejscach, poleca lekturę dziejów Sobieskiego pióra księdza Coyera. W ten sposób równowaga została zachowana: umiejscowienie geograficzne (Olesko) traktowano jako pewną stałą, a bohaterowi epoki oddano ze skromną elegancją należytą cześć. Encyklopedyści mierzyli daleko w przyszłość: tego czy innego bohatera zastępują tacy czy inni herosi. Jeden cieszy się wiekopomną sławą, a inni popadają w niepamięć. Środowisko antropogeniczne zaś jest mało zmienne. Przyszłość winna dokonać oceny, a tymczasem w połowie XVIII stulecia Olesku oddano co cesarskie, a Sobieskiemu – co boskie.
W ten oto sposób Jan III Sobieski zyskał swój biogram w nieskorej do mówienia o jednostkach Encyklopedii. Nie jest to jednak obecność najważniejsza. Trzeba bowiem przypomnieć, że redaktorzy wiekopomnego dzieła byli kompilatorami, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, wykorzystującymi najlepsze teksty do objaśniania otaczającego świata. Rzeczypospolita szlachecka miała w tym wypadku wyjątkowe szczęście, w 1761 roku bowiem Gabriel-François Coyer, dziejopis i myśliciel zafascynowany ideami republikańskimi opublikował dzieło pt. Historia Jana Sobieskiego, które zyskało dużą popularność nad Sekwaną. Był to czas redagowania kolejnych tomów Słownika rozumowanego i wielu autorów haseł korzystało z tego świeżo opublikowanego, a oryginalnego swym nowatorstwem ujęcia (dzieje odległej republiki szlachty polskiej contra absolutyzm francuski). Idee Coyera przesiąkły na karty Encyklopedii, a zwieńczeniem tego wpływu stał się artykuł „Polska”, który powielał treści wstępu Coyera do jego Historii Jana Sobieskiego. W ten sposób obecność zwycięzcy spod Wiednia w sławnym dykcjonarzu zwielokrotniła się mocą treści o konotacjach republikańskich w owym artykule podmiotowym, ale też poprzez zapożyczenia, których użyto w innych hasłach, na przykład „Polowanie”, gdzie za narracją Coyera opisano splendor Jana III.
Niezależnie od tych najważniejszych haseł także w innych wspominano jeszcze tę – obok Stanisława Leszczyńskiego – najsłynniejszą postać z odległego kraju Sarmatów. Poza Oleskiem w przypadku trzech innych miejscowości w granicach Rzeczypospolitej wspomniano jeszcze w Wielkiej encyklopedii francuskiej wątki z epopei i legendy Jana Sobieskiego. I tak Krasnobród zyskał króciutką, acz nieszablonową definicję dzięki temu, że autor hasła – kawaler de Jaucourt zredagował je na podstawie stosunkowo świeżej relacji kawalera de Beaujeu. Opisano tu położone wśród borów miasteczko polskie w lubelskiem, znane dzięki słynnemu zwycięstwu nad Tatarami, jakie odniósł w tej okolicy Jan Sobieski (chodzi o bitwę pod Krasnobrodem w 1672 roku).
Z kolei w artykule podmiotowym poświęconym Trembowli tenże kawaler de Jaucourt zamieścił passus o bohaterskiej obronie tego miasta przed nawałą turecką w 1675 roku, który został niemal integralnie zapożyczony z dzieła Coyera o Janie Sobieskim. Opisano w nim heroiczne czyny będącego jakoby pochodzenia żydowskiego Jana Samuela Chrzanowskiego i jego żony Anny Doroty z domu de Frezen. Wymowa przytoczonej przez encyklopedystę historii jest niezwykle jaskrawa: Żyd, który przeszedł na chrześcijaństwo, okazał się najbardziej zaangażowanym obrońcą przed niewiernym Turkiem. Jednak gdy i on zwątpił, stanęła przed nim żona z dwoma sztyletami i „ta żydowska bohaterka”, niczym potomkini Judyty, zagroziła, że zabije najpierw męża, a potem siebie, jeśli miasto się podda. W tym teatralnym momencie na horyzoncie pojawiła się, jakżeby inaczej, odsiecz Sobieskiego. Historia bohaterstwa Chrzanowskich kończy się szczęśliwie: odwaga męża została nagrodzona awansem wojskowym i pieniądzem, za to heroina nie otrzymała nic, ale – jakież to patetyczne – wystarczył jej poklask narodu. Warto nadmienić, że anegdota trembowelska funkcjonowała jeszcze długo w zachodnioeuropejskich wyobrażeniach o polskim tyglu etnicznym i religijnym.
Trzecią miejscowością w granicach państwa polsko-litewskiego, przy okazji której wspomniano Sobieskiego w Encyklopedii Diderota i d’Alemberta, było Żurawno. Autor hasła, znów nieodzowny kawaler de Jaucourt, co prawda nieprecyzyjnie lokalizował je na Pokuciu, ale słusznie pisał, że chodzi o miasteczko położone u zbiegu rzeki Świcy z Dniestrem. Następnie zaś zastosował ciekawy manewr retoryczny. Otóż odnotował, że miasta broni jedynie wał ziemny, bez żadnych murów obronnych, po czym przypomniał, że tam właśnie, w 1676 roku, Jan III Sobieski znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji bitewnej, gotów ponieść najwyższą ofiarę. Ale dowodząc swego geniuszu, w obliczu nieuchronnej klęski potrafił zawrzeć z „sułtanem Nuradinem” (w rzeczywistości z paszą Damaszku Ibrahimem Szejtanem) pokój na bardzo korzystnych warunkach. Ostatnie zdanie nie pozostawia złudzeń co do najwymowniejszego postanowienia porozumienia: „Tym rozejmem Polska została zwolniona z haniebnego haraczu narzuconego jej przez Mehmeda IV”.
Odnotujmy dla porządku, że Jana III Sobieskiego przywołano jeszcze w haśle „Goura” (chodzi o Górę Kalwarię) z zaznaczeniem, że ten, który sprawował nią zwierzchnictwo za panowania Sobieskiego, stworzył tam ośrodek wyjątkowy – „perfekcyjne polskie Jeruzalem”, jak zapisał encyklopedysta. Chodzi oczywiście o Nową Jerozolimę – wyjątkowe dzieło ufundowane przez biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego.
W dwóch artykułach („Wiedeń”, „Węgry”) niedotyczących ziem Rzeczypospolitej, lecz kluczowych w dziejach powszechnych ze względu na największe zwycięstwo Jana III nad wojskami tureckimi, Encyklopedia odnotowała wyjątkową rolę, jaką odegrał, przybywając z odsieczą zdesperowanym wojskom chrześcijańskim.
Wreszcie w haśle „Jassy” nawiązano do bitwy, która miała tam miejsce w 1686 roku, wskazując – znów za opisem Coyera – że po wkroczeniu do miasta król Polski „[…] zarządzał Jassami niczym swą własnością. Składy z towarami pozostały otwarte, rynki były wolne, a wszystko było płacone tak przez zwycięzcę, jak przez mieszczan. Żołnierze rozlokowani w monastyrach nie zakłócali porządku, a mołdawskie kobiety, tyleż wyróżniające się swym ułożeniem, co urodą, zostały uszanowane”.
Tak gwiazd się dosięga. Zwycięstwa Sobieskiego w szczęśliwej konstelacji czasowej z działalnością i odkryciami Jana Heweliusza wyniosły nazwisko bohatera spod Wiednia na niebiosa. Po sławetnej odsieczy gdański astronom uwiecznił obronę Europy przez swojego królewskiego protektora przed najazdem Turków, nadając nienazwanemu dotąd gwiazdozbiorowi imię Tarczy Sobieskiego (Scutum Sobiescianum).
Na kartach Wielkiej encyklopedii francuskiej czterokrotnie odniesiono się do tego gwiazdozbioru. Dwukrotnie zrobił to sam d’Alembert. W fundamentalnym dla tematyki artykule „Gwiazda” („Etoile”) zaznaczył, że bezimienne dawne gwiazdozbiory zyskały nowe nazewnictwo, dając przykład właśnie Tarczy Sobieskiego oraz gwiazdy Serce Karola, najjaśniejszej w gwiazdozbiorze Psów Gończych. D’Alembert dał też króciutki, stricte astronomiczny opis gwiazdozbioru w oddzielnie mu poświęconym artykule podmiotowym „TARCZA Sobieskiego” („ECU de Sobieski”). Dwa pozostałe odwołania do Sobieskiego nawiązują do dzieła Heweliusza, w którego tytule znalazło się nazwisko króla – Firmamentum Sobiescianum, a dotyczą Małego Obłoku Magellana i Gwiazdozbioru Argo. Sic itur ad astra!
Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.