Prezentując projektowane reformy w wygłoszonej na sejmie w 1661 r. mowie, król Jan Kazimierz tymi słowami przedstawił zagrożenia dla Rzeczypospolitej w razie zaniechania naprawy kraju: „Moskwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z nimi języka i Litwę dla siebie przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandenburczyka, a przypuszczać należy, iż o cale Prusy certować [zabiegać – S.C.] zechce. Wreszcie Dom Austriacki spoglądający łakomie na Kraków, nie opuści dogodnej dla siebie sposobności i przy powszechnym rozerwaniu państwa nie wstrzyma się od rozbioru”.
Plany reformatorskie podjęte w latach 60. XVII w. zrodziły się pod wpływem doświadczeń kilkunastoletniego panowania Jana Kazimierza i Ludwiki Marii wypełnionego niemal nieustannymi wojnami, najpierw wewnętrzną (z potężnym powstaniem kozacko-chłopskim na Ukrainie), potem z większością sąsiadów: Rosją, Szwecją, Brandenburgią i Siedmiogrodem. Rzeczpospolita, jeszcze 15 lat wcześniej lokalne mocarstwo odnoszące zwycięstwa nad Moskwą i Turcją, z trudem uniknęła realizacji traktatu rozbiorowego podpisanego w Radnot na Węgrzech pod koniec 1656 r. Doskonale pamiętano dramatyczny rok 1648, gdy wybuch powstania Chmielnickiego i klęski wojsk polskich (Żółte Wody, Korsuń i „hańba plugawiecka” pod Piławcami) zbiegły się z bezkrólewiem po śmierci Władysława IV. To przecież wtedy sam kozacki wódz spod obleganego Zamościa wzywał szlachtę do obioru gołębia, czyli królewicza Jana Kazimierza, a nie Karola Ferdynanda wspieranego przez jastrzębia kniazia Jaremę Wiśniowieckiego. Groził przy tym marszem na Warszawę, gdyby zlekceważono jego życzenie.
Takie okoliczności sprawiły, że na dworze królewskim powstała koncepcja elekcji króla vivente rege, czyli za życia króla. Cel był jasny: uniknięcie zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych, które niósł ze sobą kilkumiesięczny okres bezkrólewia. Także pierwsze przypadki zastosowania liberum veto (1652 r.) paraliżujące polski system parlamentarny skłaniały do myślenia o naprawie Rzeczypospolitej. Gdyby udało się przeforsować elekcję vivente rege i osadzenie na tronie polskim, jak planowała para królewska, księcia Henryka de Burbon Condé d’Enghien, zapewne dążyłby on do likwidacji, a przynajmniej ograniczenia tego zgubnego zwyczaju. Pozyskiwanie zwolenników dla tych planów przybierało różnorodne formy. Były wśród także małżeństwa panien z fraucymeru królowej z przedstawicielami magnackich rodów – Wielopolskich, Krasińskich, Paców. Najsłynniejsze było oczywiście małżeństwo Marii Kazimiery d’Arquien (secundo voto Sobieskiej) z Janem „Sobiepanem” Zamoyskim, właścicielem Ordynacji Zamojskiej, kolejno podczaszym koronnym, wojewodą kijowskim i sandomierskim. Małżonków owych dwórek (o których mówiono, że miały „ładne pyszczki, ale żadnej nadziei na posag”) nazywano zięciami królewskimi; mogli oni liczyć na łaski dworu, np. korzystne nominacje oraz dochodowe królewszczyzny, w zamian za lojalne popieranie reformatorskich projektów.
Argumentem na rzecz dworskich planów naprawy Rzeczypospolitej miała być też zwycięska kampania wojenna przeciw Rosji. Niestety, wyprawa na Zadnieprze na przełomie 1663 i 1664 r. zakończyła się niepowodzeniem. W kraju narastała opozycja przeciw planom wzmocnienia władzy królewskiej i osadzenia na tronie francuskiego księcia. Na jej czele stał popularny wśród szlachty Jerzy Sebastian Lubomirski, marszałek wielki koronny i hetman polny. Kiedy pod koniec 1664 r. sąd sejmowy, oskarżywszy Lubomirskiego o zdradę stanu, skazał go na banicję i utratę urzędów, ten podniósł rokosz (bunt) przeciw królowi. Jako znakomity wódz (co udowodnił podczas potopu szwedzkiego) Lubomirski pokonał liczniejsze wojska królewskie w bitwie pod Mątwami na Kujawach stoczonej w lipcu 1666 r. Jan Kazimierz musiał się wyrzec planów wprowadzenia elekcji vivente rege, a wydarzenia z tych lat przyśpieszyły jego decyzję o abdykacji w 1668 r.
Plany pewnych reform ustrojowych pojawiły się też w początkach panowania Jana III. Zmierzały one m.in. do ograniczenia samowoli wysokich urzędników państwowych, np. hetmanów, poprzez wprowadzenie trzyletniej kadencyjności pełnienia tych urzędów. Założenia te jednak nie miały większych szans na realizację, podobnie jak dążenia Jana III do zapewnienia jego synowi Jakubowi sukcesji tronu w Polsce, do czego sui generis trampoliną byłby np. tron hospodarski w Mołdawii. Na gruntowniejsze reformy państwa przyszło poczekać wiele lat…