Dla tych, którzy chcą żyć długo i zdrowo, Bernard O’Connor, nadworny medyk króla Jana III Sobieskiego, pozostawił szereg interesujących rad. Sformułował je na podstawie obserwacji mieszkańców Rzeczypospolitej, którzy „przewyższają wszystkich mieszkańców Europy żywotnością ducha, siłą ciała i długowiecznością”. Wspaniałe zdrowie, szczególnie na tle żyjących w podobnym klimacie Szwedów, Moskwian i Niemców, zawdzięczali kilku elementom. Najważniejszy to dieta. Polacy jedli głównie pieczone mięso, w tym dużo ptactwa, nie zadowalając się, w przeciwieństwie do innych narodów, mięsem gotowanym czy solonym. Dodatkowo szlachta piła „w wielkich ilościach i to całymi dniami” mocne wino węgierskie, natomiast biedacy „napój sporządzony z pszenicy, owsa lub jęczmienia, który szlachta wzbogaca anyżkiem bądź innymi dodatkami”. Chodziło oczywiście o gorzałkę. Biedacy także „w wielkich ilościach i to całymi dniami”.
Istotny był przy tym styl życia. „Nienawidząc zniewieściałości”, Polacy czuli się równie dobrze w pałacu jak i w biednej wiejskiej chacie, oczywiście ci, którzy kiedykolwiek byli w pałacu, a wielu z nich hartowało swoje ciała, „śpiąc w czasie mrozu i śniegu bez łóżek ani jakichkolwiek udogodnień”. Przy tej okazji O’Connor wspomniał o dwumiesięcznych dzieciach, które wynoszono nagie na dwór, starając się wzmocnić ich odporność. Inne przejawy aktywności fizycznej to udział w polowaniach, przede wszystkim na żubry, zamiłowanie i mistrzostwo w jeździe konnej – były tak wielkie, że w ten sposób O’Connor tłumaczył obecność jeźdźca w herbie Litwy, oraz do tańca i innych ćwiczeń. Nawet, wydawałoby się niezbyt chwalebna skłonność do rozmów, w której Polakom mieli dorównywać tylko Francuzi, sprzyjała ich zdrowiu. Twarde łóżka „łączyły ich kości” a umiarkowanie w jedzeniu „wzmacniało ich ducha”. Wreszcie, sposobem na długowieczność była wolność, „ponieważ tam gdzie niewolnictwo ogłupia i tępi umysł a w rezultacie pozbawia ciało siły, wolność ożywia pierwszy a przez to wzmacnia drugie”.
Irlandczyk nie był oczywiście jedyną osobą, która szukała sposobu na długie życie. Autor wydanego w 1774 r. „Kalendarza Czochrona” miał następujące zalecenia: „1. Gniewu, w jedzeniu i piciu zbytku, pieszczot ciała [wystrzegać się]. 2. Zbytniej serca i głowy zgryzoty, niepomiarkowanej wesołości, spania długiego i próżnowania”. Na szczęście pojawiały się też dużo bardziej przyjemne rady: „Koroną win wszystkich jest węgierskie, a tokaj, którego niewiele się rodzi, ujść może za balsam życie ludzkie utrzymujący”. Warto było ich słuchać, a wskazywały na to liczne przykłady: „Ossowski w województwie lubelskim mając lat 115 orzechy laskowe zgryzał i na koń rzeźwo wsiadał” a „Niejaki Indian żył 340 lat, po czterykroć odmłodniał... za każdym wymłodzenia razem włosy czarne, zęby nowe i czerstwość taką, jaka rzadko w młodych znajduje się”. Niestety, nie napisano czy obydwaj chodzili do lekarza, ale jeśli ktoś uważał, że niezbędnym warunkiem dla długiego życia było unikanie medyków, to i dla niego znalazła się rada: „Pracuj miernie, mało głową; strzeż się gwałtownych namiętności; zachowuj mierność w jedzeniu i piciu; pij wiele wody, gdy się uczujesz być słabym, i zachowaj dietę; a do samej śmierci bez doktora się obędziesz”. Mimo wyjątkowo zachęcającego przykładu „niejakiego Indiana”, przed wprowadzeniem niektórych z tych rad w życie warto jednak skonsultować się z lekarzem bądź farmaceutą.