Bitwa pod Warszawą, do której doszło pod Warszawą w dniach 28-30 lipca 1656 roku, przeszła do historii nie ze względu na przełomowe znaczenie w zmaganiach polsko – szwedzkich, ale z powodu wspaniałej szarży husarii. Drugiego dnia bitwy Jan Kazimierz rzucił na wroga husarzy pod wodzą pisarza litewskiego Aleksandra Hilarego Połubińskiego. Krótko po szesnastej około 1000 jeźdźców ruszyło do szarży. Ich zadaniem było przełamanie szyków wojsk szwedzko-brandenburskich i po otrzymaniu wsparcia przez chorągwie pancerne i pospolite ruszenie, wepchnięcie przeciwnika w błota. Nie zważając na ogień artylerii i piechoty, skrzydlaci jeźdźcy dotarli do szwedzkich stanowisk i błyskawicznie rozbili pierwszy rzut wrogiej rajtarii. Natarcia Polaków nie wytrzymał także drugi rzut szwedzkiej jazdy z gwardią rajtarską na czele. Husarski atak załamał się dopiero na trzeciej linii Szwedów. Piechota nieprzyjacielska zmieniła front i celnie raziła atakujących, którym z pomocą nie nadciągnęły obiecane posiłki. Wobec rosnących strat, Połubiński zarządził odwrót na pozycje wyjściowe.
Szarża mogła przesądzić losy bitwy, ale wobec nie udzielenia wsparcia, była tylko heroicznym epizodem, który kosztował życie około 200 husarzy. Atak wstrząsnął jednak na tyle przeciwnikiem, że ten nie przedsięwziął w tym dniu żadnych akcji zaczepnych. Zmagania husarii ze szwedzką rajtarią przeszły jednak do literackiego mitu. Henryk Sienkiewicz w „Potopie” mistrzowsko opisał szarżę oraz jeden z jej epizodów, jak to Roch Kowalski zamierzył się na samego Karola X Gustawa, gdy strzałem z pistoletu położył go trupem sam książę Bogusław Radziwiłł. W literackiej fantazji jest sporo prawdy historycznej. Opisywany incydent w rzeczywistości miał miejsce. Nie ma jednak pewności, kim był ów Roch Kowalski. Kronikarze tamtych wydarzeń przytaczają różne nazwiska. Wespazjan Kochowski, Samuel Twardowski i Jakub Łoś twierdzili, że był to Jakub Kowalowski. Mikołaj Jemiołowski podawał zaś nazwisko Dąbrowski. Podawane były także inne nazwiska: Konstanty Odachowski, Wojciech Lipski. Nie ma za to wątpliwości, kto postrzelił dzielnego husarza. Skutecznym strzelcem okazał się Bogusław Radziwiłł, którego na sejmie 1661 roku poseł zakroczymski Adam Kowalewski oskarżył o niegodziwe zabicie syna. Tak czy inaczej pierwowzór Rocha Kowalskiego nadal nie jest znany. Mimo to dzielny husarz przeszedł do historii jako ten, który jednym pchnięciem kopii o mało co nie zakończył zmagań ze Szwedami. Jego czyn docenił Karol X Gustaw i nakazał praskim bernardynom uroczyste pogrzebanie husarza.