W opinii Sebastiana Petrycego z Pilzna (1554–1626) wychowanie córek było o wiele trudniejsze niż wychowanie synów. Przede wszystkim trzeba było dbać o cnotliwość dziewczyn, bo swawolnym upadkiem mogłyby przynieść wstyd rodzinie i przyjaciołom. Główna zasada wychowania dziewcząt to według niego: Masz córki, strzeż ciała ich; nie okazuj im łaskawej twarzy.
Petrycy ujął kwestię wychowania kobiet w czterech przestrogach. Pierwsza dotyczy zasady niewypuszczania córki z domu lub pokoju na częste przechadzki, zwłaszcza w męskim towarzystwie. Jeśli ma ona wychodzić z domu, to razem ze stróżem i świadkiem swojej uczciwości, czyli starszą panią. Bo gdy panna często przechadza się sama na oczach mężczyzny, wówczas nabiera śmiałości do rozmowy, spojrzeń i tym sposobem wdaje się w niebezpieczeństwo swego panieństwa.
Druga zasada to bezgraniczny zakaz odwiedzin w pokojach córek młodzieńców i umyślnych od nich, jak również nieprzyjmowanie podarków ani listów od nich. Petrycy zauważa: Wiek bowiem młody z obu stron, spólne wejźrzenie, ucieszne rozmowy, częste żarty prędką podniatę do miłości dają, zwłascza białejgłowie, która tak do młodzieńca się ma, jako żelazo do magneta, a jeśli chłop będzie do tego chytry, dowcipny, łacnie uwiedzie niestałego i mdłego baczenia dziewkę. Petrycy przywołał przykład Salomona, który chwalił wydanie córki za mąż w czystości i prawdziwym panieństwie oraz uznawał to za wielki uczynek. Do nakazu nieprzyjmowania odwiedzin młodzieńców ani nikogo od nich Petrycy dodał radę, by panny mieszkały albo z pannami, albo ze starszymi i skromnymi kobietami. Bo nie tylko mężczyźni psują dziewczęta – także inne kobiety. To niejednokrotnie młode panny mówią według Petrycego bezwstydne rzeczy, źle się prowadzą i żartują nieprzyzwoicie jako te, które już poznały niewstydliwą miłość. Moralizatorsko stwierdził, że złe rozmowy psują dobre obyczaje, a przecież panna dobrze wychowana ma mieć nie tylko czyste ciało, lecz także czysty umysł.
Trzecią przestrogą Petrycego dla wychowujących córki jest niedopuszczanie ich do próżnowania i znalezienie dla nich dobrego zajęcia. Jeśli dziewczyna próżnuje, wtedy przychodzą jej na myśl np. przechadzki na oczach mężczyzn. Jakie jednak Petrycy proponuje zajęcie dla kobiet? Ma on ściśle określony podział. Mężczyźni są przeznaczeni do uczenia się, rządzenia, handlu i wojska, a kobiety mają prząść, szyć, wyszywać i haftować – by były bardziej przydatne mężczyznom w prowadzeniu domowego gospodarstwa. Ale panna ma spędzać na tych zajęciach tylko kilka godzin, by jej się one nie uprzykrzyły.
Czwarta zasada Petrycego zamyka się w przysłowiu: milczenie jest złotem – to zalecenie, by kobiety przy mężczyznach, zwłaszcza nieznajomych, milczały. Te, które wiele mówią, są negatywnie postrzegane, nawet się z nich szydzi, a potem się nimi gardzi. Jeśli zaś panna jest milcząca, nie rozmawia z nieznajomym, jest postrzegana jako milsza. Wielomówność została skrytykowana przez Petrycego także z uwagi na nieostrożność kobiet w tym, co mówią: […] nieostrożność w mowie pochodzi z porywczości umysłu, z niedostatku baczenia i z nieroztropności. A iż białegłowy względem mężów pospolicie w baczeniu szwankują, a jeszcze panienki więcej dla niepotężności lat i dla niebywałości w rzeczach, przeto niewiasty wszytkie pospolicie są wielomówne, chybaby były ćwiczeniem porządnym powściągnione.
Także Aaron Aleksander Olizarowski (1610–1659) wypowiedział się na temat wychowania córek. Pożądaną rzeczą według niego jest to, by wszystkie kobiety umiały czytać i pisać, niektóre – znały się też na muzyce. Jednak nauki humanistyczne, gimnastyka, malarstwo czy gruntowne wykształcenie to męskie sprawy. Wytłumaczenie takiego stanu rzeczy jest zaskakujące: Sprytne i bystre niewiasty są bardziej gotowe do knucia podstępów, aby oszukiwać mężczyzn, a wielkie wykształcenie nierzadko jest zgubne dla kobiet, zdradza zuchwałość i wyuzdanie lub im towarzyszy. Niektóre jednak kobiety szlachetnie urodzone powinny znać się na muzyce, bo z jednej strony, sprawia ona przyjemność im samym, z drugiej zaś, służy rozweseleniu rodziców, męża i przyjaciół. Podobnie malarstwo jest dobre dla kobiet – zarówno pędzlem (to o wiele rzadsze), zwłaszcza zaś... igłą. Zatem najlepsze według Olizarowskiego zajęcie dla dziewcząt to tkanie płótna i przędzenie wełny – i nawet królowe nie powinny gardzić tymi pracami.
Jeśli zaś chodzi o cnoty, które należy przekazać córkom, to podstawową jest czystość. Podobnie jak Petrycy moralista Olizarowski przestrzegał przed odwiedzinami innych osób bez towarzystwa matki czy opiekunki, przed bezczynnością oraz rozmowami z mężczyznami i z kobietami, zwłaszcza starszymi. Przyzwyczajone do obcowania z ludźmi, stają się zuchwałe i wyzbywają się nieśmiałości, stopniowo zrzucając wędzidło wstydu. Stąd bierze się rozpusta i bezwstyd. Bo młode kobiety są dzikie i szalone! – stwierdzał Olizarowski. Jak zatem powstrzymywać skłonność do odwiedzin obcych domów? Najlepszym rozwiązaniem jest skromny strój. Dziewczęta od dzieciństwa powinny dbać o niego, by i w dorosłym życiu nie prześcigały się z innymi w noszeniu ozdób i wyszukanych strojów.
Brak rozmów z mężczyznami to jednak nie wszystko. Nawet dziewczynki nie powinny przebywać z małymi chłopcami: Bo i kiedy dorosną, wzrośnie w nich pragnienie, wzmagane przez żarty, pocałunki i podobne, niewinne dotąd rzeczy, i od naiwności doprowadzi do występku. A skoro niebezpieczeństwo zepsucia jest tak wielkie w młodości, to co robić w latach gorących, jak nazywa je Olizarowski? Już nie tylko powinno się unikać rozmów i przebywania z mężczyznami, ale nawet ich spojrzeń. Albowiem z oczu pada w serce pierwsze iskierka, a potem następuje pożar.
Olizarowski wylicza, czego należy córek pozbawiać: lśniących i delikatnych szat, wystawnych uczt, pierścieni, bransolet i wszystkiego, co powoduje, że podobają się same sobie i chcą podobać się innym. Należy je trzymać z dala od zgromadzeń ludzkich i nakładać na nie obowiązki domowe, by nie miały czasu na myślenie. Sumując kwestie, które powstrzymują córkę od bezwstydu, Olizarowski wylicza: Zajęcia i praca, niewyszukany strój, surowy tryb życia, samotność i uwaga wciąż na coś skierowana, a do tego drogi sercu i obyczajny opiekun, częste upomnienia, łagodne przestrogi, a jeśliby kiedyś rzecz tego wymagał – groźby […]. Najlepszym zaś strażnikiem czystości córek jest przykładna i cnotliwa matka.