Rządy Iwana IV Groźnego i wyjątkowe, nawet jak na warunki rosyjskie, okrucieństwa, doprowadziły do kryzysu państwa moskiewskiego zaraz po śmierci cara. Rządy jego nieudolnego syna, Fiodora oraz tajemnicza śmierć młodszego syna Iwana, Dymitra, tylko stan ten pogłębiły. Panowanie kolejnego cara, Borysa Godunowa, to okres klęsk nieurodzaju i spowodowanego nimi głodu oraz powstań chłopskich. To również lata, kiedy na terenie państwa moskiewskiego i poza jego granicami pojawiają się rozliczni samozwańcy, twierdzący, że są potomkami Rurykowiczów (dynastia skończyła się na Fiodorze). Najsłynniejszym z nich był bez wątpienia ten, który 1602 r. pojawił się na terenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a dzięki pomocy finansowej i militarnej magnatów 30 czerwca 1605 r. wjechał do Moskwy. Rządy Dymitra I (V) Samozwańca nie trwały jednak długo, gdyż powstanie, które wybuchło 27 maja 1606 r., przyniosło śmierć zarówno jemu, jak i kilkuset Polakom, przybyłym na jego ślub z Maryną Mniszchówną. Nowym carem został wówczas wybrany Wasyl Szujski, a tym samym do władzy doszło stronnictwo wrogie Rzeczpospolitej.
Pomimo wzajemnej nieufności, a nawet wrogości, w latach 1606-1607 doszło do wymiany poselstw pomiędzy nowym carem, a królem Zygmuntem III Wazą. Obaj władcy, mający w owym okresie problemy z własnymi poddanymi (rokosz Zebrzydowskiego w Rzeczpospolitej oraz powstanie Bołotnikowa i pojawienie się Dymitra II w państwie moskiewskim) skłaniali się do zawarcia rozejmu. Polscy posłowie, którzy przybyli do Moskwy latem 1608 r. mieli doprowadzić do uwolnienia Polaków pozostających w niewoli od czasu rzezi w 1606 r. oraz doprowadzić do podpisania pokoju wieczystego, albo zawarcia rozejmu, jednak nie dłuższego niż na okres dwóch lat. Pod naciskiem cara, przekraczając instrukcje królewską, podpisali jednak rozejm na okres trzech lat i jedenastu miesięcy, czyli do 30 czerwca 1612 r. Na jego podstawie Wasyl Szujski miał uwolnić wszystkich ludzi uwięzionych po obaleniu Dymitra I, w tym Jerzego Mniszcha i Marynę (o ile ten pierwszy obieca, że nie będzie nazywał drugiego Samozwańca zięciem, a jego córka zrezygnuje z używania tytułu carowej moskiewskiej) oraz nie sprzymierzać się z nieprzyjaciółmi państwa polsko-litewskiego i króla Zygmunta III Wazy. Dodatkowo, Rzeczpospolita miała być odpowiedzialna za wyprowadzenie z granic państwa moskiewskiego polskich żołnierzy związanych z Dymitrem II, co od samego początku czyniło część zapisów traktatu nierealnymi.
W tym samym mniej więcej czasie, wojska Dymitra II Samozwańca podeszły pod Moskwę. Jednakże optymistyczne założenia, że mieszkańcy miasta sami obalą cara Wasyla Szujskiego i otworzą pretendentowi bramy Kremla, okazały się złudne. Siły te rozbiły się w widłach rzeki Moskwy i Schodni, w miejscu zwanym Tuszynem. Od tego momentu zarysowała się względna równowaga sił zgromadzonych pod Moskwą. Wkrótce do obozu Samozwańca przybył zwolniony z niewoli Jerzy Mniszech i Maryna. Zawarto porozumienie, na mocy którego zarówno wojewoda, jak i jego córka mieli rozpoznać w Samozwańcu, po raz kolejny cudownie ocalonego, Dymitra I. W Tuszynie powstał konkurencyjny dla moskiewskiego ośrodek władzy, który starał się ogarnąć swoją władzą jak największe obszary państwa. Zgromadziło się tu wielu przedstawicieli znakomitych rodów bojarskich, przybywali wszyscy, którym nie odpowiadały rządy Szujskiego, a nawet powstał konkurencyjny wobec patriarchy Hermogenesa ośrodek władzy religijnej, z Filaretem Romanowem na czele.
Rozpaczliwie poszukujący wsparcia Szujski zdecydował się na zawarcie 10 marca 1609 r. w Wyborgu układu sojuszniczego ze Szwecją. Już samo jego zawarcie było sprzeczne z zapisami wcześniejszego rozejmu z Rzeczpospolitą. Moskwa wyrzekała się Karelii i uznawała pretensje szwedzkie do terytorium Inflant, natomiast sam car na powrót przybierał tytuł księcia połockiego. Szujski i Karol IX mieli prowadzić wspólną politykę wobec Rzeczpospolitej, Zygmunta III i jego potomków oraz w razie potrzeby udzielać sobie wsparcia militarnego. Dodatkowo car demonstracyjnie przyjął tytuł księcia połockiego. Obie strony gwarantowały sobie, że zawrą pokój z państwem polsko-litewskim dopiero po wcześniejszym porozumieniu się ze sobą. Na mocy traktatu korpusy szwedzkie Edwarda Horna i Jacoba Pontussona de la Gardie połączyły się z wojskami rosyjskimi Michała Skopina Szujskiego.
W elitach państwa polsko-litewskiego ukształtował się na początku XVII w. pogląd, że zarówno prowadzenie aktywnej polityki wobec Szwecji, jak i neutralizacja zagrożenia turecko-tatarskiego, wymagają jak najściślejszej współpracy ze wschodnim sąsiadem. Szansa na wspólne działania w obu strategicznych kierunkach pojawiła się wraz z objęciem rządów w Moskwie przez Dymitra I, jednakże jego śmierć i towarzysząca jej rzeź przybyłych do stolicy Polaków skutecznie zniweczyła rysujące się perspektywy sojuszu. W takiej sytuacji już w 1606 r. Zygmunt III Waza rozważał interwencję w osłabionym państwie moskiewskim, w celu osunięcia od władzy wrogiego Rzeczpospolitej stronnictwa, które doprowadziło do wyniesienia na tron carski Wasyla Szujskiego. Król wiedział, że wśród bojarów powstało silne stronnictwo opozycyjne wobec nowego władcy, które sugerowało, że na moskiewskim tronie mógłby zasiąść on sam lub jego syn, Władysław. Wieści o słabości potencjalnego przeciwnika płynęły również od uwięzionych po rzezi moskiewskiej posłów – Aleksandra Gosiewskiego i Mikołaja Oleśnickiego, którzy nawoływali do niezwłocznego działania. Poza wykorzystaniem problemów wschodniego sąsiada, ważnym czynnikiem wpływającym na politykę Rzeczpospolitej było dążenie do odzyskania ziem utraconych przez Wielkie Księstwo Litewskie w XV i XVI w. (głównie Smoleńszczyzna, Czernichowszczyzna i Siewierszczyzna).
W drugiej połowie 1608 r. sytuacja wewnętrzna Rzeczpospolitej, uspokojonej po zamieszkach wewnętrznych, umożliwiła władcy powrót do aktywnej polityki międzynarodowej na kierunku wschodnim. Choć część przywódców rokoszan straciła swoje dobra i musiała odpokutować za swe czyny w więzieniach, to jednak doszło do pacyfikacji nastrojów w kraju przy użyciu stosunkowo łagodnych reperkusji, dotykających wąskiej grupy ludzi. Co ciekawe, król wybaczając Mikołajowi Zebrzydowskiemu w październiku 1607 r., zobowiązał go do wystawienia znacznego pocztu na wypadek bliżej nieokreślonej wyprawy do państwa moskiewskiego. Wydaje się to jednoznacznie wskazywać, że Zygmunt III już wtedy, a więc kilka miesięcy po bitwie guzowskiej, brał pod uwagę interwencję w państwie carów. Król głosił konieczność odzyskania terytoriów utraconych przez Litwę, jednak nie wpadał w taki optymizm, jak część senatorów, którzy mówili głośno o całkowitej aneksji państwa moskiewskiego. Liczył również na przyszły sojusz pokonanej Moskwy z Rzeczpospolitą, co w dalszej perspektywie miało umożliwić mu odzyskanie upragnionego tronu w Sztokholmie.
Przygotowując się do wojny, władca nie zaniechał licznych działań propagandowych. Dwór królewski kolportował w kraju pisma podsycające niechęć do Moskwy (rzeź Polaków w 1606 r.) oraz miały za zadanie usprawiedliwić działania króla Zygmunta w oczach opinii szlacheckiej. Jej przychylność była zaś niezbędna, aby zdobyć odpowiednie środki finansowe na potrzeby przyszłej kampanii. Przypominano również o ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego, znajdujących się w rękach cara. Natomiast już po sejmie walnym król wydawał uniwersały i deklaracje, w których mówił m.in. o „pilnowaniu pożytku Rzeczypospolitej” oraz o „Odwróceniu niebezpieczeństwa… od Moskwy i od Szwecji z sobą zligowanych”, a także chęcią odzyskania utraconych prowincji, do czego zobowiązywał się w paktach konwentach. Starano się oddziaływać również na ludność państwa moskiewskiego, aby tym samym zdobyć jej przychylność albo chociaż nakłonić do zaniechania zbrojnego oporu. Już na sejmie 1609 r. uchwalono konstytucję, która uznawała prawnie kościół prawosławny na terenie Rzeczypospolitej.
Nie zaniechano także propagandy na Zachodzie, gdzie przedstawiano króla polskiego, jako bojownika o wiarę, dążącego do przywrócenia schizmatyckiej Moskwy na łono kościoła katolickiego. Proszono o przyspieszenie procesu beatyfikacyjnego Ignacego Loyoli, którego król chciał mieć za patrona wyprawy. Ponadto, papież Paweł V ogłosił jubileusz oraz odpust na intencję zwycięstwa nad schizmatykami. Co istotne, takich argumentów używano jedynie w Rzymie i katolickich krajach Europy, natomiast nie było o tym mowy ani w pismach kolportowanych przez dwór królewski na potrzeby wewnętrzne, ani w deklaracjach skierowanych do samych Rosjan. Ich głównym celem było bowiem uzyskanie subsydiów od papieża i władców katolickich na potrzeby organizowanej wyprawy zbrojnej.
Sejm walny (15 stycznia – 26 lutego 1609 r.) nie przesądził kwestii wojny ze wschodnim sąsiadem. Posłowie całkowicie pominęli to zagadnienie w swoich wystąpieniach. O zamiarach władcy jednak powszechnie wiedziano, o czym świadczyć może chociażby uchwalenie regulaminów wojskowych, czy uchwała na temat beneficjów kościoła prawosławnego. Wydaje się, że również królowi nie zależało na jednoznacznym wypowiedzeniu się posłów. Zygmunt III wolał mieć milczącą zgodę izby poselskiej, niż spotkać się z jej odmową. To rozwiązanie miało jednak zasadniczą wadę: nie uchwalono wystarczających podatków na wyprawę. Takich wątpliwości nie mieli w większości senatorowie, którzy na radzie senatu w kwietniu 1609 r. pozytywnie zaopiniowali plany królewskie.
Na przełomie 1608 i 1609 r. stan rozkładu państwa moskiewskiego wydawał się osiągnąć apogeum. Zostało ono podzielone na dwa wrogie obozy, a dodatkowo było łupione przez najazdy tatarskie oraz przemarsze grup Kozaków i maruderów. Taki stan nie mógł trwać wiecznie – zawarcie traktatu w Wyborgu i zwycięstwa połączonych sił moskiewsko-szwedzkich nad oddziałami Samozwańca zdawały się wskazywać, że Wasyl Szujski zaczyna przejmować inicjatywę w tej wojnie i w niedługim czasie może rozbić wojska Dymitra II. Gdyby do tego doszło, Rzeczpospolita Obojga Narodów stanęłaby w obliczu sojuszu dwóch wrogich sobie państw, z których z jednym już znajdowała się w stanie wojny. W tym samym okresie królowi udało się uporać się z rokoszem sandomierskim, co do tej pory skutecznie wiązało mu ręce na arenie międzynarodowej. Ponadto, po sukcesach Jana Karola Chodkiewicza, wojna w Inflantach wróciła niemalże do punktu wyjścia. Widać było, że Szwedzi dążą do zdobycia przewagi w walce z Polską poprzez pola bitew w państwie moskiewskim. Co więcej, Rzeczpospolita po raz pierwszy od bardzo dawna miała zapewniony spokój na południowej flance – panowanie Konstantego Mohyły w Mołdawii oraz unormowanie stosunków z Chanatem Krymskim pozwalały na skupienie większości sił na kierunku wschodnim. W takiej sytuacji, czas grał na niekorzyść Zygmunta III, a odwleczenie wyprawy choćby o rok równałoby się zaprzepaszczeniu okazji do pokonania osłabionego państwa moskiewskiego i zmuszenia go do odstąpienia od sojuszu ze Szwecją.