Niemałym wydarzeniem w Warszawie stanisławowskiej było wybudowanie przez kasztelana łukowskiego Jacka Jezierskiego w 1776 r., po prawej stronie mostu nad brzegiem Wisły, „w miejscu zapadłym, którędy jeszcze Wisła płynęła” własnego piętrowego domu, zwanego trochę na wyrost pałacem, i pierwszych publicznych łazienek, będących właściwie wzorowym lupanarem na wielką skalę. Wymienione budowle mieściły się na posesji (nazwanej potocznie Kasztelańskiem), rozciągającej się pomiędzy ulicą Dobrą, Bednarską i Wisłą. Doczekały się one licznych anegdot i złośliwych wierszyków, zostały też uwiecznione we współczesnych relacjach.
Tak więc pałacyk Jezierskiego (być może według projektu Szymona Bogumiła Zuga) wznosił się nad samą Wisłą, na specjalnie utwardzonym gruncie, przy ulicy Dobrej 2814, a jego napis frontowy był w zgodzie z modą owego czasu, lubującą się w tzw. poezji fasadowej: „Sprawiedliwego króla są to skutki rządu / Że tam teraz są domy, gdzie nie było lądu”. Od razu pojawiły się dosadne repliki, zwłaszcza w wydaniu „swawolnej młodzieży”, jak np.: „Dziedzic budynku dobrze sobie radzi / Że z gnoju powstał, na gównach się sadzi”. Same łazienki opisał ciekawy życia Inflantczyk Friedrich Schulz: „Jedne z nich położone są nad samą Wisłą i dosyć porządnie wyglądają. Składają się one z podniesionego piętra jednego, podzielonego na małe gabineciki, w których mieści się jedna lub dwie wanny. Przez wszystkie przebiegają rury z zimną i ciepła wodą (...). Kąpiel kosztuje cztery złote polskie razem z potrzebną bielizną. Kanapka, na której po kąpieli się odpoczywa, stoi tu także. Obie płci przyjeżdżają się tu często kąpać, a nie potrzebuję nawet mówić o tym, że się nikt nie sprzeciwia, jeśli dwie osoby płci różnej do jednego wchodzą gabinetu. W istocie łazienki często służą za miejsce schadzek dla nieszczęśliwych, uciśnionych kochanków, którym tu nic nie przeszkadza”.
Przy samym zaś wjeździe do mostu, jak podaje Antoni Magier, „kasztelan wymurował podłużny dom z małymi pomieszkaniami, które zostały przez kobiety publiczne zajęte”. Dom ów wznosił się wzdłuż ulicy Bednarskiej, u której wylotu zaczynał się jedyny wówczas most przez Wisłę, wzniesiony z inicjatywy Adama Ponińskiego w 1775 r. Jeżeli nawet nie był to dom publiczny sensu stricto (jak utrzymują niektórzy badacze), lecz po prostu przytułek dla kilkunastu „panienek”, z których każda pracowała na własny rachunek, to i tak opinia publiczna wiedziała swoje. Pobłażliwość, czy też szczególna skłonność Jezierskiego do owych „kasztelanek”, przysporzyła mu zresztą wiele kłopotów w dobie Sejmu Czteroletniego, dostarczając jego politycznym przeciwnikom świetnego oręża. Jak z rękawa posypały się wierszyki – krótkie anonimowe („Przy wiślanym moście gospodarz jedyny / Częstuje francą przybyłe Litwiny / Był on za Sasa kiedyś kapitanem / Dziś jest ostatnim z rzędu kasztelanem”) i dłuższe, wyszłe spod pióra m. in. Franciszka Zabłockiego, który „broniąc” Jezierskiego, pisał tak: „Wieszże, co mnie powiodło na twoją obronę? / Ta wdzięczność, którą z całym narodem rad dzielę / Ten sentyment wdzięczności, którym zawsze płonę / Ilekroć widzę wielkie dzieła twe – burdele”.
Jeszcze słowo o Jacku Jezierskim (1722-1805), skarbniku, mieczniku i kasztelanie łukowskim (1775), wreszcie hrabim galicyjskim (1801), człowieku niesłychanie obrotnym i energicznym. Wszechstronny w wynajdywaniu źródeł dochodu, był pionierem przemysłu metalurgicznego w Polsce, pierwszy sprowadził do kraju bydło tyrolskie, handlował koniczyną, usiłował rozwinąć na wielką skalę produkcję pończoch. Oprócz tego założył i dobrze prowadził huty żelazne, tartak, drukarnię, wytwórnię fajansu, a nawet kos. Podczas Sejmu Wielkiego nierozważnie wdał się w politykę, zacietrzewiał się, tracąc rozsądek, co – jako zdecydowanego przeciwnika reform – narażało go na śmieszność. Mimo to bezbłędnie wyczuł znakomitą koniunkturę na dobrze zorganizowany dom publiczny w Warszawie; sprzyjała temu rozwiązłość i zbytek, napływ młodzieży do wojska, urzędów i rzemiosła, wreszcie odwiedziny bogatej szlachty z prowincji, szukającej rozrywek w stolicy.
Widok słynnych łazienek wraz z domem kasztelana Jezierskiego uwiecznił w swojej akwareli Zygmunt Vogel (oryginał w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie).